niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 6.

<Marcela>

Stoimy tak wszyscy bez słowa. Sytuacja nie powiem dosyć dziwna no ale w końcu przemówił Michał.

-Kurde chłopaki, zapomniałem o was.!- powiedział i podrapał się po głowie
-Nie dziwię się, przy takiej dziewczynie to też bym zapomniał nawet jak mam na imię. Cześć Krzysiek Igła Ignaczak jestem.!- pocałował moją dłoń
-Marcela.- uśmiechnęłam i się selikatnie
-Ja Jestem Piotrek Cichy Pit Nowakowski.!- podszedł do mnie ten drugi
-Marcela.!- uścisnęłam z nim dłoń
-Słuchajcie chłopaki głupia sytuacja bo zapomniałem o naszym wieczorze..- zaczął się tłumaczyć Kubiak
-To może ja jednak pójdę.- odezwałam się
-Co? Ani mi się waż młoda damo!.- od razu zaprotestował Igła
-Nic takiego po prostu zmieniamy lokal. Idziemy do klubu.- uśmiechnął się Misiek
-No i zajebiście. Nawet lepiej.!- Piotrek klasnął w dłonie
-Ale ty Cichy głupi jesteś. My się zmywamy, oni idą sami.!- Krzysiek trzepnął go po głowie
-Co? Nie ma mowy.!- teraz to ja zaprotestowałam
-Jak to?- spytali obaj
-Idziemy razem. Nie ma mowy o sprzeciwie. Ja tu rządzę.!- odpowiedziałam pewna siebie
-Ty Kubiak skąd ty ją wytrzasnąłeś?- Michała spytał Krzysiek
-Sam nie wiem ale nie mów robi wrażenie. Czasami mnie przeraża ale ogólnie...- zaczął
-Skończyłeś. To super bo jest już taksówka.!- szturchnęłam Kubiaka
-Skończyłem.- odpowiedział potulnie

Dziwnie czułam się z trzema tak wysokimi towarzyszami. Dziwnie ale jednak bezpiecznie, no bo przy nich nikt nic złego mi nie zrobi. Po kilku głębszych byłam w zajebistym nastroju. Co chwila zmieniałam partnera do tańca na kolejnego siatkarza a alkohol sprawił że przestałam myśleć że moje życie ogólnie jest bez sensu. Jakoś koło 2 nad ranem wyszliśmy z lokalu i na piechotkę wracaliśmy do domu. Chłopaki nieźle lamentowali.

-Michał weź dzwoń po taksówkę. Nogi mnie napierdalają.!- oburzył się Cichy
-No i daleko do domu masz.- przytaknął Cichy
-Nie marudźcie ile można tego słuchać.- Michał aż zatkał sobie palcami uszy
-Chodźmy do mnie.!- stwierdziłam szybko
-Co?- Igła spojrzał na mnie dziwnie
-No co się dziwisz, mam wolną chatę na jakieś 3 miesiące może dłużej. Zapraszam.!- uśmiechnęłam się szeroko
-Mieszkasz sama?- Piotrek spytał zdziwiony
-Jeśli pytasz czy mam rodziców którzy mnie kontrolują i się o mnie martwią to odpowiedź brzmi nie.!
-Ale jak to.!?- spytał ponownie
-Moi starsi są w tej chwili gdzieś w ciepłych krajach. Nawet nie wiem gdzie.!- wzruszyłam ramionami
-Nic z tego nie rozumiem.!- krzyknął Igła
-Bo ty nie masz nic z tego rozumieć.- odpowiedział mu Michał
-To jak idziecie do mnie czy do Michała?- spytałam
-Do kogo jest bliżej?- spytał Krzysiek
-Do mnie.!- odpowiedziałam
-No i masz odpowiedź.!- objął mnie ramieniem

Po powrocie do domu chłopaki usiedli w salonie z zamiarem oglądania telewizji ale tylko oznajmiłam im że w tej sekundzie wszyscy idziemy spać a oni niechętnie ale jednak przytaknęli i poszli każdy do swojego pokoju. Ułożyłam Michała w swoim pokoju a że w domu mam jeszcze dwa gościnne plus sypialnia rodziców to jest sporo miejsca. Ułożyłam się na łóżku rodziców. Pościel nadal pachnie żelem pod prysznic ojca i to ten zapach powoduje że szybko zasypiam.


<Michał>

Obudziło mnie grzmoty dobiegające zza okna. Pogoda jest brzydka, pada deszcz i od razu przechodzą mnie dreszcze. Otworzyłem szeroko oczy a tu takie zdziwienie... To nie mój pokój.! Szybko wstaję z łóżka i dopiero ogarniam że jestem u Marceli a wiem to stąd że w pokoju jest pełno jej zdjęć małych dużych i ogromnych. Patrzę na zegarek i okazuje się że jest po 8;00. Ubieram się szybko i przy wyjściu zauważam jej śliczne zdjęcie w takim formacie że mogę je włożyć do portfela. Chyba nie zauważy jak je wezmę. Szybko wkładam je do portfela i wychodzę. Pomyliłem drzwi bo zamiast wyjść z pokoju wszedłem do łazienki. To na pewno łazienka Marceli jest w niej porządek i pełno damskich perfum i kosmetyków. Myję szybko twarz i teraz już bez problemu trafiam do kuchni. Jak tylko wchodzę do kuchni dostrzegam ją siedzącą na parapecie. Ubrana na luzie z kubkiem gorącego napoju w ręku. Zamyślona tak jakby była w innym świecie. Podszedłem do niej powoli i spytałem:

-Wszystko ok?
-Tak. Jasne. Chcesz kawy.!- szybko się ocknęła
-Nie schodź. Sam sobie wezmę. O czym tak myślisz?- sięgnąłem po kubek
-O sobie. Zastanawiam się co ja tu robię. Dlaczego muszę tak żyć?!- wzruszyła ramionami
-Jak to co tu robisz.! Jesteś. Potrzebuję cię więc nie myśl nawet żeby gdzieś uciekać tak?- spojrzałem na nią z uśmiechem
-Wiesz o co mi chodzi, ty masz wspaniałe życie spełniasz się zawodowo masz rodzinę a ja żyję jak jakiś nawet nie wiem jak to nazwać.
-Dlaczego tak mówisz?- spytałem
-Bo czuję że jestem tu zbędna niepotrzebna.- westchnęła ciężko
-Zabraniam ci tak mówisz. Uwierz mi że jesteś niezbędna i bardzo potrzebna.- prawie krzyknąłem
-Tak.! Ciekawe komu.!
-Mnie. Ja cię potrzebuję.- powiedziałem tak szybko że nawet tego nie przemyślałem
-Co? Jak to?- zdziwiła się
-No tak no. Słuchaj ja wiem jak to wygląda ale jesteś dla mnie ważna nawet nie wiesz jak bardzo.- powiedziałem powoli
-Michał jaa...- zaczęła
-Jesteśmy przyjaciółmi i pamiętaj że możesz na mnie zawsze liczyć. Nie zmuszam cię do tego żebyś mnie kochała. Chciałbym co prawda żebyś...- zacząłem
-Cześć. Jest jakaś kawa>!- do kuchni wszedł Piotrek
-Jest. Proszę.!- Marcela podała mu kubek
-Co robicie?- spytał
-Wrócimy do tej rozmowy.- powiedziała do mnie
-Ale...
-Idę się przebrać.- odpowiedziała
-No idź i ubierz się ładnie bo zabieramy cię do Rzeszowa.!- odpowiedział jej Krzysiek
-Ale jak to? zatrzymała się
-Zobaczysz.- uśmiechnął się a ta ruszyła do łazienki

Kiedy Marceli już nie było zacząłem żałować że zacząłem z nią tą rozmowę.Niepotrzebnie wyskoczyłem z tymi moimi uczuciami i teraz ona mogła się wystraszyć. Igła od razu zobaczył że cos jest nie tak i zaczął pytać

-Co jest Misiek?
-Nic poza ty że chyba się wygłupiłem.- westchnąłem ciężko
-Marcela?
-No tak jakby. Strasznie mi się podoba ale nie wiem jak do niej trafić. Widzę jak cierpi jak jest samotna i chciałbym ją przytulic pocałować i zabrać z tego horroru ale nie mogę.
-Horroru? Co ty bredzisz?- Igła zrobił dziwna minę
-Może kiedyś zrozumiesz. Kochasz swoje dzieci?- spytałem
-No najbardziej na świecie a co?- spytał
-Bo widzisz jej rodzice nie odczuwają takich uczuć do niej.
-No może zrozumiem kiedyś o co ci chodzi ale jeśli coś do niej czujesz to chłopie walcz o nią bo być może to twoja jedyna szansa na miłość.- poklepał mnie po ramieniu
-Tak myslisz?
-Ja nie myślę ja to wiem. Marcela to wspaniała dziewczyna to widać gołym okiem tylko bądź wobec niej delikatny.
-Nie skrzywdzę jej, gdybym to zrobił nie umiał bym z tym dalej żyć.
-No i to jest dobra motywacja jak to mówią zawalcz o nią.!- roześmiał się Igła

Usłyszeliśmy stukot obcasów i od razu zmienilismy temat na jakiś bardziej przyziemny... mechanikę. Zeszła do kuchni całkiem odmieniona w ślicznym makijażu i świetnym stroju. Wszyscy trzej wstaliśmy i udalismy się do wyjścia. Wszyscy pojechaliśmy do Rzeszowa autem Marceli i mimo że jest małe to naprawdę bardzo wygodne.
Marcela unikała mojego wzroku ale kiedy już na mnie spojrzała to czułem w środku jak przeszywa mnie wzrokiem. Nie wiem czego się teraz spodziewać i nie wiem czy nie zepsułem wszystkiego tymi moimi wyznaniami.


-------------

Jest szósteczka.
Następny w środę, już na niego zapraszam:)
Do nastepnego.! Buziole:******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz