wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 1.

Jak cudnie. Jest pierwszy październik a ja nie muszę wstawać o 6;00 rano do szkoły. Jestem absolwentką Liceum humanistycznego w Jastrzębiu- Zdroju. Maturę zdałam z niezłym wynikiem ale jednak robię przerwę i ten rok chcę przeszaleć z moją Pauliną.
----
Wstaję z łózka i jest jakoś 8;300. Rodzice są w pracy więc mam cały dom dla siebie, chociaż w sumie bez różnicy bo gdy są w domu i tak się mną nie interesują.
Włosy związuję w kitkę i ubieram swoje dresy do biegania i ze słuchawkami w uszach rozpoczynam codzienną przebieżkę. To pozwala mi się odstresować i wyładować wszystkie negatywne emocje. Biegnę tak przez okoliczny park kiedy nagle ktoś wskakuje mi na barana.

-Buu!- do ucha krzyczy mi moja Paulina
-Oszalałaś.Wariatka.!- parsknęłam śmiechem i mocno przytuliłam przyjaciółkę
-Trzeba się pilnować. Coś późno zaczęłaś. Normalnie o tej porze spotykam cię na końcu drugiej alejki.
-Wiem ale dziś sobie pospałam. W końcu mamy wolne Paulinko.
-No tak cieszmy się. Co robisz dziś koło 18;00?
-Zapewne siedzę z tobą a co?- wystawiłam jej język
-No masz rację, obie siedzimy i to na trybunach na hali. Mam bilety na mecz Jastrzębia z Kędzierzynem.- aż podskoczyła szczęśliwa
-Serio? A może tak byśmy....
-Nie na zakupy. Błagam cię to ważne dla mnie tak.!- oburzyła się
-Ok pójdę z tobą na ten mecz. Ale stroić się nie będę. A jutro zakupy.
-Ubierz się ładnie może spotkasz miłość swojego życia.?- poruszyła dziwnie brwiami
-Jasne, ty wiesz co ja myślę o miłości.! Tego nie ma i nie będzie.!
-Dobra, to ja mykam już a o 17;30 widzę cię pod moim domem w swoim samochodzie.!
-A dlaczego nie pojedziemy twoim co?- założyłam ręce na piersi
-Bo nie chcę robić sobie wstydu tak? Do zobaczenia.!- pocałowała mnie w policzek i pobiegła w swoją stronę.

Po powrocie do domu jak co dzień pierwsze co robię to biorę szybki prysznic. Potem szybko ubieram wcześniej przygotowany strój i i związuję włosy w zgrabnego koczka. Szybko zbiegam do kuchni zabieram dwa tosty z nutellą i pochłaniam je w trybie natychmiastowym. Jestem spóźniona do pracy a dziś pracuję z Marleną więc z góry czuję że mam przerąbane. Upijam jeszcze łyk kawy i z kluczami do mojego niedawno kupionego auta wybiegam z domu. Jak to mam w zwyczaju lekki makijaż zawsze nakładam gdy stoję na czerwonym świetle ale nie zajmuje mi to dużo czasu więc zdążam.
Klubokawiarnia w której pracuję od rozpoczęcia wakacji znajduje się 20 minut drogi od mojego domu a zmianę zaczynam za 15 minut więc czuję że Marlenka moja kierowniczka się lekko mówiąc zirytuje.

Tak jak przewidywałam w drzwiach lokalu usłyszałam standardowe "Znowu spóźniona" ale zbytni się nie przejęłam. Szybko przygotowałam kawiarnię do otwarcia i Marlenka odpuściła. Klientów jest dziś w miarę mało więc spokojnie sms- uję z Pauliną która też niby jest w pracy tyle że bezstresowej no bo pracuje w punkcie ksero a tam ruchu też za bardzo nie ma.

Paulina: Pamiętaj o meczu.! Liczę na ciebie.!
Marcela: Pamiętam. Będę o 17;30 jak obiecałam!
Paulina: I świetnie. Kocham cię. <3
Marcela: Juz mi tak nie słodź bo cukrzycy dostanę <hahahaa>
Paulina: A idź ty.! Do zobaczenia na meczu. Kończę bo mam klienta. Paa:*
Marcela: Paa:*

Po wymianie wiadomości z Pauliną od razu zrobiło mi się weselej. W lokalu tez nagle przybyło trochę ludzi i nim się obejrzałam była 17;00 i zadowolona mogłam wracać do domu. Na szczęście nie było ruchu no i po 10 minutach byłam już pod prysznicem. Szubko narzuciłam na siebie ubrania i wyprostowałam włosy. Zbiegłam na parter i zrobiłam ostatnie poprawki w stroju.. Nie mogłam zdecydować się na buty ale ostatecznie wybrałam białe bo były wygodniejsze.
Punkt 17;30 zaparkowałam koło domu Pauliny. Oczywiście ta cała w skowronkach czekała na mnie pod furtką i od razu wskoczyła mi na miejsce pasażera.

-Tak się cieszę że jedziemy Marcelka.!
-Czemu się tak cieszysz przecież to nie jest twój pierwszy mecz.?- zdziwiłam się
-No nie ale pierwszy raz siedzimy na miejscach dla vip- ów.
-Co? Ile ty wydałaś na te bilety?- aż wytrzeszczyłam oczy
-No właśnie nic. Tata załatwił nam te miejsca. Normalnie go za to kocham.!- ruda poprawiła w lusterku fryzurę
-No bardzo fajnie ale tu i tak nie ma się czym jarać. TO zwyczajny mecz.
-A tam nie znasz się.!- Paulina machnęła na mnie ręką
-Znam się czy nie i tak wiem swoje. Jesteśmy na miejscu królewno.!- zaparkowałam przed halą
-Świetnie. Już się cieszę.- ta prawie podskakiwała z radości

No nie powiem ludzi było całkiem sporo a dzięki naszym miejscom widzimy wszystko bez problemu, no bo to 5 rząd. Paulina jak zwykle zniknęła gdzieś w poszukiwaniu jedzenia więc zostałam sama. Nudziło mi się trochę więc zajęłam się moim i-phonem do czasu rozpoczęcia meczu.
Oderwałam się dopiero w momencie kiedy na boisko wkroczyli siatkarze. Wszędzie pełno wysokich i przystojnych facetów z sześciopakami na brzuchu. Aż zrobiło mi się ciepło. Po chwili jednak uspokoiłam się mówiąc o siebie w myślach "Daj spokój Marcela. To tylko faceci a wszyscy faceci to świnie".
Na miejsce wróciła Paulina i zaczął się mecz. Ogólnie nie znam zasad gry w siatkówkę i Paulina musiała mi wszystko wyjaśnić w trakcie.
Mecz skończył się po 4 setach wygraną (3;1) Jastrzębskiego Węgla. Paulina zaczęła skakać całą w euforii bo przecież uwielbia ten klub i tych siatkarzy co mnie wcale nie ruszało. Ta zbiegła po autografy a ja znowu zajęłam się telefonem. Po chwili stukania w dotykowy ekran usłyszałam za sobą straszny pisk... jakieś 3 napalone hotki zbiegały po trybunach do siatkarzy na a ja niestety byłam ich przeszkodą. Wytrąciły mi z ręki torebkę i telefon tak że kolejne minuty spędziłam na zbieraniu swoich rzeczy z podłogi. W dwóch słowach: zdenerwowałam się.
Jak tylko wróciła Paulina od razu zaczęłam ciągnąć ja do wyjścia. Coś czuję że nie prędko wrócę na tą halę.
Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłam w drogę powrotną.

-Marcelaa masz może błyszczyk?- Paulina spojrzała na mnie potulnym wzrokiem
-Sprawdź w torebce. Powinnam mieć ten arbuzowy.!
-Ok. Dzięki kochana.
-Podaj mi telefon od razu...- westchnęłam ciężko
-Nie wolno dzwonić podczas jazdy.!- oburzyła się
-Nie bedę dzwoniła. Podaj mi go po prostu co?
-Dobra tylko nie mogę go znaleźć. Na pewno nie masz go w kieszeni?- spytała
-Weź nawet tak nie żartuj, dostałam go w prezencie od starych za zdaną maturę.- zdenerwowałam się
-No ok ale jego serio tu nie ma.!
-Dawaj mi tą torebkę.!- zatrzymałam się na poboczu i zaczęłam go szukać
-I co?- spytała
-Nie ma go.!- odpowiedziałam bezradnie
-I co teraz?
-Nie wiem.! Cholera jasna.! Może wróćmy na halę. Może go znajdziemy.
-No co ty. Hala jest już zamknięta. Nie wpuszczą nas. Poczekaj. Zadzwonię może ktoś go znajdzie i odbierze.!- Paulina chwyciła za telefon i zaczęła do mnie dzwonić

<Michał>

Mecz był w miarę łatwy do wygrania więc nie jestem bardzo zmęczony. Właściwie to poszedł był gdzieś opić nasz sukces ale nie bardzo mam z kim świętować. Chłopaki już dawno poszli do domu do swoich dziewczyn lub żon a ja zostałem sam a tak właściwie to tylko z Popiwczakiem bo obiecałem że go podrzucę. W takich chwilach żałuję że pozwoliłem odejść Monice ale z drugiej strony w naszym związku już chyba nie było czego ratować. Monika to piękna i mądra kobieta ale uczucie które kiedyś napędzało nas do życia gdzieś po drodze zniknęło i została tylko myśl że powinniśmy być razem a nie ze chcemy.
Wyszedłem z pod prysznica i ubrałem na siebie wyjściowe ubrania. Wyszedłem z szatni z torbą na ramieniu i zobaczyłem młodego który siedzi na środku boiska.

-Co robisz?- spytałem podchodząc do niego
-Siedzę i myślę. Ty wiesz, jestem zadowolony ze swojego życia i bardzo cieszę się z tego co mam.!- westchnął cicho patrząc w sufit
-A ty się dobrze czujesz?- parsknąłem śmiechem
-A spadaj, przy tobie nawet po filozofować nie można bo się czepiasz.!- Popiwczak wstał z podłogi
-Sory, taki już jestem.!- wzruszyłem ramionami
-Wiem, to co jedziemy?- spytał
-Tak jedziemy ale czekaj, słyszysz?- zatrzymałem się
-Ale że co?
-Coś jakby komórka. Dzwoni z tamtąd.!- pokazałem palcem na 5 rząd trubun
-Faktycznie. Chodź zobaczymy czyj to.!
-Odbierz.!- powiedziałem kiedy młody podniósł dzwoniący aparat
-Co ty, nie chce. Jeszcze mnie o kradzież posądzą.! Masz ty.!- podał mi telefon
-Dobra dawaj. Trzeba oddać zgubę może zgubiła ją jakaś modelka albo miss.!- parsknąłem śmiechem
-Ale ty Kubiak głupi jesteś.- odpysknął mi młody
-Tee bo będziesz na piechotę szedł.- pogroziłem mu palcem i odebrałem połączenie od niejakiej "Paolki"

-Słucham?- powiedziałem
-Ty skąd masz ten telefon?- dziewczyna z drugiej strony od razu się oburzyła
-Leżał sobie na podłodze i dzwonił to odebrałem. A ty to kto?
-Nie twoja sprawa. Masz oddać telefon.!
-No wiesz bardzo chętnie ale nie za bardzo wiem komu.
-Yyy no faktycznie. Wiesz gdzie jest klubokawiarnia "Modern Look" w tej nowej galerii handlowej?- spytała
-No wiem. I co w związku z tym?
-Jutro pójdziesz tam około południa i spytasz o Marcelę. To ona jest właścicielką telefonu który trzymasz aktualnie przy uchu. - odpowiedziała stanowczo
-Ok ale o 11;30 mam trening. Może być koło 15;00?- spytałem
-Niech będzie. Pamiętaj żeby pytać o Marcelę.!- powiedziała i się rozłączyła

-Ty stary co to było?- spytał Popiwczak
-Ty wiesz że nie mam pojęcia. Jutro mam oddać zgubę właścicielce. Ma na imię Marcela.
-Marcela? Co to za imię?- skrzywił się młody libero
-Normalne jak każde inne. Chodź odwiozę cię do domu i sam tez chcę się w końcu położyć.

Jak powiedziałem tak zrobiłem i po 30 minutach byłem już w domu. Torbę treningową rzuciłem w kąt i z butelką piwa rozsiadłem się w salonie. Cały czas po głowie chodziło mi jej imię "Marcela".
Mo nic jutro oddam jej telefon i wrócę do szarej nudnej rzeczywistości. A tak swoją drogą ciekawe która to dziewczyna bo na tapecie telefonu są dwie: jedna to śliczna brunetka o dużych oczach i szczerym uśmiechu, a druga równie ładna tyle że ruda. Jutro dowiem się która z nich to Marcela.


-------------------

No i jest rozdział 1.
Blog ten zaskoczył mnie samą. Pomysł na niego wpadł mi do głowy znikąd.
Następny rozdział pojawi się w miarę szybko może nawet już w piątek :)
Miłego czytania i do następnego paa:****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz