sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 12.

<Marcela>

Całą drogę do Rosji spędziłam na słuchaniu muzyki i wpatrywaniu się w samolotowe okno. Cholernie źle mi z tym co się stało, nie wiem czy dobrze zrobiłam uciekając ale teraz już czasu nie cofnę. Bartek co chwila pyta mnie czy wszystko ok a mnie to powoli zaczyna irytować. Chce już wylądować pojechać do domu i wtulona w poduszkę zasnąć.
Mieszkanie Kurka jest w miarę nowoczesne, duże i przestronne. Mimo tego że Bartek mieszka sam panuje w nim porządek.

-To gdzie mogę odpocząć?- spytałam bez emocji
-Tam jest twój pokój. Może coś zjesz?- spytał
-Yyy raczej nie dzięki.
-Marcela co jest? Widzę że coś się stało?!
-Nabroiłam to wszystko.!- wzruszyłam ramionami i poszłam do pokoju który miałam zająć. Odstawiłam walizkę na bok i położyłam się na łóżku. Przykryta kocem szybko zasnęłam.

Obudził mnie szmer dochodzący z kuchni. Wstałam niechętnie i wyszłam z pokoju zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam na stole dwa nakrycia a Bartek walczył w kuchni z patelnią.

-Co ty robisz?- spytałam z lekkim uśmiechem
-Kolację. Nie jestem w tym dobry no ale staram się.!- wzruszył ramionami z uśmiechem
-No to widzę. Będziesz miał gościa?
-Już mam. Siadaj, zaraz jemy.!
-Dzięki ale nie jestem głodna. Wrócę do siebie.
-O co to to nie. Tyle się na pracowałem a ty mnie olewasz. To nie fair.!- zrobił smutne oczy
-No dobra zjem. Żeby ci nie było smutno. Pomóc ci?
-Nie trzeba ja już nakładam a ty siadaj.- ucieszył się
-To jest na prawdę dobre...- stwierdziłam po pierwszym kęsie
-Serio? Już się bałem że to popsułem.
-Na prawdę nie umiesz gotować?
-Uczę się każdego dnia.!- odpowiedział dumny z siebie
-Dobrze ci idzie nauka.!- odpowiedziałam i usłyszałam dźwięk telefonu
-Ktoś już za tobą tęskni..- uśmiechnął się do mnie Bartek

"Jesteś z nim prawda? Z Bartkiem?'- to sms od Michała

Postanowiłam nie odpisywać i wróciłam do rozmowy z siatkarzem. Nie wiem jak on to zrobił ale poprawił mi humor opowiadając ile razy dostał piłka w głowę albo ile razy zrobił sobie wstyd na meczu. Około 21;00 posprzątaliśmy po kolacji i każde z nas ruszyło do swoich pokoi. Najpierw ja zajęłam łazienkę a szybko po mnie przejął ją Bartek. Przed snem jeszcze raz spojrzałam na sms którego wysłał mi Misiek i znowu do oczu napłynęły mi łzy. To wszystko jest strasznie skomplikowane, a ja sama dużo rzeczy utrudniam. Chciałam mu nawet odpisać ale zrozumiałam że to bez sensu. Otuliłam się kołdrą i szybko odpłynęłam w sen.
Kiedy się obudziłam postanowiłam że chcę iść biegać. Wsunęłam na siebie dreski, ubrałam bokserkę a na nogi założyłam biało- czarno- niebieskie air maxy. Włosy związałam w wysokiego koczka i niepewnie wyszłam z pokoju. Nie chciałam budzić Kurka który pewnie jeszcze sobie smacznie śpi. Już chciałam otwierać wyjściowe drzwi kiedy usłyszałam za sobą:


-A ty dokąd?
-Jezu, Bartek wystraszyłeś mnie. Chciałam iśc pobiegać.!- odwróciłam się szybko
-A znasz okolice? Nie.! Idziemy razem.- odpowiedział
-Będziesz biegał specjalnie bo ja chcę?
-Ja też codziennie biegam przed treningami. Muszę dbać o formę. A ty dlaczego biegasz, masz idealną figurę?
-Tu nie chodzi o figurę tylko o wyładowanie się. W ten sposób daję upust emocjom.- powiedziałam i wyszliśmy z domu
-Widzę że coś cię gryzie ale nie pytam. Może kiedyś sama powiesz. To co zobaczymy czy laleczka dotrzyma mi tempa.!- poruszył brwiami
-No chyba chciałeś powiedzieć zobaczymy czy siatkarzyku dotrzymasz tempa mnie?!- szturchnęłam go szybko i ruszyłam przed siebie

Nie odzywając się do siebie ze słuchawkami w uszach przebiegliśmy dosyć spory kawałek. Okazało się że oboje mamy niezłe tempo ale żadne z nas nie rezygnowało. Dopiero kiedy Kuras spojrzał na zegarek okazało się że musimy wracać. Po drodze kupiliśmy świeże bułki i wróciliśmy do domu. Wysłałam Bartka pod prysznic a sama zajęłam się śniadaniem. Kiedy wyszedł z łazienki sama wskoczyłam pod prysznic. Po 10 minutach wyszłam całkowicie odświeżona.

-Czemu nie jesz?- spytałam
-Czekam na ciebie.
-Dlaczego, spóźnisz się na trening?!
-Bo lubię z tobą jeść, nie martw się nie spóźnimy się.!
-Jak to nie spóźnimy?
-No przecież idziesz ze mną. Co tu będziesz sama robiła?
-To nie jest dobry pomysł, twój trener się wścieknie i oberwiesz...- zaczęłam
-Daj spokój, co rusz ktoś nas odwiedza na treningach, jest przyzwyczajony. No nie daj się prosić.!- zrobił kocie oczy
-Oj no dobra, niech ci będzie, tylko się ubiorę jakoś.- westchnęłam i zaczęłam jeść


<Michał>

Wróciłem do domu i wkurzony zacząłem rzucać czym popadnie. Zdziwiony Zbyszek wypadł ze swojego pokoju i spojrzał na mnie z przerażeniem.

-Misiek co ty wyprawiasz?
-Nie widać wkurwiony jestem.!- odpowiedziałem
-No to widzę ale dlaczego?
-Bo spierdoliłem coś na serio ważnego.!
-Marcela?- spytał atakujący
-No, wyjechała. Najprawdopodobniej z Kurkiem.!- usiadłem na sofie załamany
-Co? Jak to z Kurkiem? Dlaczego?
-Przeze mnie. Spaliśmy ze sobą a potem uciekła
 -No ale skąd wiesz że jest z Kurasiem?
-Napisałem do niej ale nie odpisała. Wiem że są razem. Czuję to.
-Może to tylko twoja wyobraźnia. Daj spokój.
-Ja ją kocham. Jak mam odpuścić?!
-Widocznie musi sobie przemyśleć kilka spraw.
-Napisała mi że wróci i żebym jej nie szukał. Boję się że to koniec.
-Co ty bredzisz jaki koniec. Zobaczysz że się ułoży.
-Muszę czekać na jej powrót. Tylko kiedy to będzie?!
-Misiek chodź wyjdziemy gdzieś napijemy się i ochłoniesz.
-Dobra. Muszę się napić bo zwariuję.
-No to juz. Zbieramy się.!- Zibi klasnął w dłonie i ruszył do swojego pokoju

Za to właśnie cenię Zbyszka. Jestem moim przyjacielem i jest przy mnie kiedy go potrzebuję. Były między nami zgrzyty ale serio nie wiem czy poradziłbym sobie bez niego.
Szybko się przebrałem i poczekałem na Zbyszka któremu dobieranie ubrań zajmuje dużo więcej czasu i wyszliśmy z domu. Z 10 minut drogi od mojego domu znajduje się bar w którym rozsiedliśmy się wygodnie.
Zibi od razu zamówił całą butelkę vódki o poj. 0,7 i zaczęliśmy pić . W tej chwili chciałem się tylko upić i zapomnieć o tym jak bardzo Marcela mnie skrzywdziła.

-Misiek zobaczysz że zapomniesz.!- stwierdził zibi
-A co jak ja nie chcę o niej zapominać. Kocham tą dziewczynę...
-A widzisz, ja też mówiłem tak o Aśce i co? Zostawiła mnie...
-Jak to cię zostawiła? Czemu nie powiedziałeś wcześniej?- zdziwiłem się
-Po huja? Żebyście się ze mnie śmiali że zrobiła ze mnie rogacza?- wypił kolejny kieliszek
-Zdradziła się?
-Niby się zakochała w jakimś Warszawskim biznesmenie.z resztą huj mnie to obchodzi. Skończyłem z nią.!- wzruszył ramionami
-Ni kumam czemu nic nie powiedziałeś?
-Już ci mówiłem. Nie chciałem wyjść na sierotę co go laska wystawiła. Proste.!
-Przykro mi że tak wyszło...
-Nie musi ci być. Wszyscy mi ją odradzaliście, próbowaliście mi przegadać że ona nie jest dla mnie a ja głupi nie słuchałem.

Wypiliśmy dwie porządne butelki czystej i powolnym krokiem ruszyliśmy do domu. Język już strasznie mi się plątał ale nie zwracałem na to uwagi bo Zbyszek wcale nie był w lepszym stanie. Gdy dotarliśmy do domu, każdy z nas od razu skierował się do swojego pokoju. Zdjąłem szybko ubrania i położyłem się na łóżku.
Nie wiem jak to się stało ale muszę być cholernie zakochany w tej dziewczynie skoro nawet alkohol nie pomaga mi o niej zapomnieć. Wziąłem szybko telefon i wystukałem jej wiadomość:

"Jak mogłaś mnie tak zostawić, tak cholernie mi na tobie zależy dziewczyno a ty sobie wyjechałaś z Bartkiem. Kocham cię i nie skrzywdzę czy ty tego nie rozumiesz? Błagam cię wróć i wyjaśnijmy sobie wszystko. Michał.!"

Bez zastanowienia się nad tym wysłałem jej wiadomość i patrząc w sufit nawet nie wiem kiedy zasnąłem.



--------------

I jest :)
Następny jutro a najpóźniej we wtorek...
Dziś kibicujemy naszym orzełkom... Do boju.!
Do następnego;***




środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 10.

<Marcela>
Nie potrafię przestać płakać. Jak to jest możliwe że jeden mężczyzna wywołuje u mnie aż tyle emocji. Zdjęłam z siebie buty i sukienkę i nieudolnie próbowałam zasnąć w moim łóżku. Wszystkie próby poszły na nic niestety i całą noc spędziłam na przemyśleniach na temat mojego życia. Nad ranem udało mi się zasnąć i kiedy się obudziłam było jakoś po 7;00. Miałam mieć wolne ale zdecydowałam zadzwonić do Zuźki, która miała dziś pracować za mnie i to odwołałam. Muszę zająć czymś głowę, bo inaczej źle się to dla mnie skończy. Weszłam do łazienki i to co zobaczyłam mnie przeraziło. Rozmazany makijaż podpuchnięte oczy od całonocnego płaczu. Weszłam szybko pod prysznic i zmyłam z siebie wczorajszy makijaż i cały stres. Umyłam i wysuszyłam włosy. Owinięta ręcznikiem zaczęłam szukać sobie ubrań do pracy. Stanęło na tym kompleciku. Szybko się ubrałam w włosy związałam w wysokiego kucyka. Nałożyłam delikatny makijaż i wyszłam z domu. Zamknęłam dom i garaż po czym autem ruszyłam do pracy.
Martyna zdziwiła się widząc mnie w pracy a szefowa która wpadła dziś sprawdzić czy wszystko gra łącznie z fakturami pochwaliła mój zapał do pracy. Faktycznie dziś starałam się cały czas coś robić by odgonić złe myśli. Zmiana przebiegała bez żadnych zakłóceń i kończyłam ścierać stoliki kiedy od tyłu zaskoczył mnie jakiś koleś.
-Cześć.!- powiedział a ja szybko się odwróciłam
-Bartek. A co ty tu robisz?- zdziwił mnie widok Kurka
-Widzę że cieszysz się że mnie widzisz...
-Nie to nie tak ale... ty nie powinieneś być teraz gdzieś w Rosji?!
-Jutro wieczorem wyjeżdżam, przyjechałem się pożegnać.!
-Aaa no to miło.!- uśmiechnęłam się lekko
-No i słyszałem że można się tu napić świetnej kawy.- wyminął mnie i usiadł na stołku barowym
-Ahaa skąd wiedziałeś gdzie pracuję?- spytałam z głupa
-Z fejsa. Dużo informacji tam udostępniasz.!
-No tak. Zapomniałam. To co chcesz kawę tak?
-Poproszę.!
-Już robię.- włączyłam ekspres
-Coś się stało?- spytał mnie
-Nie rozumiem?
-Jesteś jakaś smutna i masz podkrążone oczy.!
-A tam wydaje ci się. Wczoraj byłam na imprezie.!- powiedziałam i mój humor stał się jeszcze gorszy
-Aaa no to wszystko jasne.
-Proszę oto twoja kawa.!- podałam mu filiżankę a na wzorek wymyśliłam sobie piłkę do siatkówki
-Jesteś zdolna.!- ten spojrzał na filiżankę i się uśmiechnął
-A dziękuję.!- lekko się ukłoniłam
-Słuchaj szkoda że nie zdążyliśmy się lepiej poznać ale może chciałabyś odwiedzić mnie w Rosji?!
-Coo?- zdziwiłam się
-Niee no przepraszam, jak głupi palnąłem.!- zaczął dukać
-Nie o to chodzi trochę mnie zdziwiłeś. Jak to odwiedzić cię w Rosji.
-Proszę.!- podał mi kopertę
-Co to?- spytałam otwierając
-To otwarty bilet lotniczy. Kiedy tylko będziesz chciała do mnie wpaść wsiadasz w samolot i się widzimy.
-To bardzo miłe ale nie mogę tego przyjąć.!- schowałam bilet i oddałam mu kopertę
-Ale ja nalegam. Chciałbym żebyś kiedyś do mnie wpadła. Muszę już iść w kopercie masz też zapisany mój numer komórki. Pamiętaj że moje drzwi stoją dla ciebie otworem.!- pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Stanęłam jak wryta. Dostałam otwarty bilet od chłopaka którego ledwie znam. Skończyłam swoją zmianę i wsiadłam do samochodu. Po drodze do domu wstąpiłam jeszcze po chińszczyznę na wynos i wróciłam do domu. Przebrałam się w wygodniejsze ubrania i zasiadłam w salonie przed telewizorem jedząc posiłek. W telewizji leciała akurat komedia "To tylko sex" i zaczęłam ją oglądać. Niechętnie wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi. Niestety to chyba nie koniec łez tego dnia.
<Michał>
Ten dzień chyba nie może być gorszy. Nie dość że mam kaca, na treningu dałem dupy to jeszcze cały czas myślę o tej ślicznej brunetce która mnie kocha ale boi się ze mną być. Wkurzony w szatni rzucam ubraniami wyładowując w ten sposób złość. Dopiero Wojtaszek zaczął mnie uspokajać.!
-Misiek opanuj się bo halę rozniesiesz.! Co jest?- usiadł obok mnie
-Jestem idiotą. Cholernym debilem i tyle.!- warknąłem
-Doprowadź się do ładu pojedziemy do ciebie do domu i wszystko mi opowiesz.!- zaczął zbierać swój strój do gry
-Ok.!- odpowiedziałem i zrobiłem to samo
-Bo to mów co jest że chodzisz taki nabuzowany..!- odezwał się Damian siadając na kanapie u mnie w salonie
-Powiedz co robię nie tak?! Co mam w sobie takiego że czego się nie dotknę to to spieprzę.?
-O czym ty mówisz?- spytał
-Chyba o kim.! O niej mówię.!- podałem Damianowi zdjęcie Marceli które zabrałem wtedy z jej pokoju
-Ładna. Kto to?
-Marcela. Dziewczyna przez którą straciłem rozum.!- westchnąłem
-Powiedz jej to.!
-Powiedziałem i wiesz co. On się we mnie zakochała.!
-No to stary gratuluję.!- mocno mnie uścisnął
-Ty nie rozumiesz. Kocha mnie ale nie chce ze mną być. Boi się tego że jest we mnie zakochana i dlatego mnie nie chce.- zamknąłem twarz w dłoniach
-O kurwa.!- powiedział Wojtaszek
-No właśnie. Zależy mi na niej cholernie ale co mogę zrobić skoro ona się boi ze mną być.?
-Stary walcz o nią. Jeśli według ciebie jest dla ciebie stworzona to nie pozwól jej o sobie zapomnieć. Dopóki wiesz że cie kocha o nią walcz. Musze iść bo moja luba będzie zła. Na razie stary.- podaliśmy sobie dłoń i mój kolega wyszedł.
Siedziałem chwilę na kanapie nim zrozumiałem że on ma rację. Nie mogę pozwolić jej odejść. Szybko się przebrałem i wybiegłem z domu. W głowie mam tylko jedną myśl.. pocałować ją, objąć i już nie wypuścić ze swoich ramion. Bardzo szybko dotarłem pod dom Marceli. W salonie świeci się światło znaczy że jest w domu. Zapukałem niepewnie i po drugiej stronie drzwi usłyszałem kroki. Po chwili otworzyła a jej oczy zaszkliły się. Spojrzałem jej w oczy i zrozumiałem że nie mogę jej stracić.
-Michał co tu robisz?- spytała niepewnie
-Marcela ja tak nie potrafię rozumiesz. Nie umiem.!- wzruszyłem ramionami i chwilę potem wpiłem się w jej delikatne usta
-Wejdź do środka.!- powiedziała jak tylko się ode mnie odrwała
-Marcelka ja..- zacząłem
-Mówiłam ci żebyś nie zawracał sobie mną głowy. Ja nie umiem cię pokochać tak jakbyś chciał...
-Przestań tak mówić. Wiem że się boisz ale ja nie odpuszczę. Za bardzo mi na tobie zależy żeby pozwolić ci odejść.!
-Misiek...
-Nie.! Nie słyszysz.!- powiedziałem i po raz kolejny wpiłem się w jej usta.
Chciała tego tak jak ja. Z taką namiętnością oddawała ten pocałunek że poczułem że mi ufa i że będzie dobrze. Położyłem ją delikatnie na kanapie a moja dłoń szybko powędrowała pod jej bluzę. Nie protestowała, wręcz sama zaczęła rozpinać mi bluzę. Szybko pozbyliśmy się jej ubrań. Ustami znaczyłem całe jej ciało i czułem pod sobą że jej ciało jest moje. Czułem że ona chce tego tak jak ja ale wolałem spytać.
-Jeśli chcesz to przestanę.!- powiedziałem
-Nie.! Błagam cię nie przestawaj. Potrzebuję cię.- odpowiedziała
Nie czekaliśmy z tym długo. Kochaliśmy się długo i namiętnie. W oczach Marceli zobaczyłem łzy co mnie zaniepokoiło ale kiedy mnie całowała byłem pewien że nie zrobiłem jej krzywdy. Byłem szczęśliwy że mi się oddała.

-Michał, przepraszam!- powiedziała cicho
-Nie masz za co. Wszystko będzie ok maleńka.- pocałowałem ją w czubek głowy.
Po tym jak zasnęła na moim brzuchu poczułem się niesamowicie szczęśliwy że ona dała nam szansę.
Zasnąłem tuląc ją do siebie nie zdając sobie sprawy z tego co wydarzy się  jutro.



---------------------


Taki krótki ale coś jest. Wybaczcie mi błędy i długość ale pisałam go na telefonie co nie jest zbyt wygodne.

Rozdział 11.

<Marcela>

Obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez zasłony. Otworzyłam oczy dosyć niechętnie a to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie.
Moja głowa spoczęła na torsie Michała, czyli to nie sen. My na serio ze sobą spaliśmy. Delikatnie wstałam tak żeby go nie obudzić i wyszłam do łazienki. "Umyłam szybko twarz i poszłam się ubrać.
Założyłam na siebie ten zestaw  i szybko zeszłam na dół. Zajrzałam na sofę i jak się okazało Misiek jeszcze śpi. Uśmiecha się delikatnie przez sen co i na mojej twarzy na chwilę wywołuje uśmiech.
Wzięłam szybko kartkę i zanotowałam mu wiadomość.

"Przepraszam ale musiałam wyjść , mam do załatwienia kilka ważnych spraw. Nie czekaj na mnie i wyjdź tylnym wyjściem. Marcela"

Wsiadłam w samochód i szybko ruszyłam w stronę domu Pauliny. Koniecznie muszę z kimś pogadać a mam tylko ją. Na szczęście jej rodzice już nie śpią i wpuszczają mnie do domu. Jak się okazuje rudzielka jeszcze śpi więc szybko ją budzę.

-Wstawaj Paolka. Musimy pogadać.!- zdarłam z niej kołdrę
-Spadówa.! Chcę spać.- naciągnęła ją na siebie
-Mam takiego newsa że musisz usłyszeć.!
-No co no?- podniosła się do pozycji siedzącej
-Spałam z nim.!- powiedziałam cicho
-Co zrobiłaś?- ta prawie krzyknęła
-No spałam z nim.!
-Z kim?- spytała
-No z Kubiakiem nie.!
-O ja piernicze. I jak było?
-Zajebiście tylko co z tego?!
-Jak co z tego. Widzisz a mówiłam że jeszcze kiedyś się zakochasz.!- mocno mnie przytuliła
-Żałuję że to się tak skończyło.
-Co? Czemu?- zdziwiła się
-Bo ja nie chcę być zakochana. Zrozum że ja muszę być sama. Nie potrafię inaczej.
-Marcela nie obraź się ale pierdolisz same głupoty. Ten facet cię kocha jak wariat a ty co?!
-A przestań.!
-Tyy a słyszałam od Martyny że Kurek był u ciebie w kawiarni?
-Był, przyszedł się pożegnać przed odlotem do Rosji1
-Tylko po to przyszedł?
-No dał mi jeszcze ten cholerny bilet.-westchnęłam
-Jaki bilet?
-Lotniczy w dwie strony do Rosji. Taki otwarty że mogę lecieć kiedy chcę.- wzruszyłam ramionami
-I kiedy lecisz? Lecisz w ogóle?
-Nie wiem, wiem tylko że na razie nie chcę się widzieć z Michałem. Nie umiem spojrzeć mu w oczy.
-Marcela nie możesz uciekać. Spałaś z nim, trudno stało się ale nawet Rosja cię nie uchroni przed spotkaniem z nim
-A może nie masz racji. Może to właśnie Rosja mi pomoże. Dzięki Ruda odezwę się jeszcze.!- pocałowałam ją w policzek i wybiegłam
-Zastanów się jeszcze i nie rób głupot.!- krzyknęła mi z okna kiedy wsiadałam do auta

Szybko pojechałam do klubokawiarni z nadzieją że spotkam na miejscu szefową. Martyna jak zwykle niezmiernie ucieszyła się na mój widok ale ją zbyłam i szybko ruszyłam do biura pani Elżbiety Soleckiej.

-Marcelka, co tu robisz? Masz dziś wolne przecież?- spytała pani Ela
-Szefowo, mam wielką prośbę. Wypadła mi nagła sprawa rodzinna i potrzebuję tydzień urlopu łącznie z dziś.
-Ale jak to tak nagle. Nie rozumiem?
-To ważne naprawdę. Bardzo panią proszę.
-No dobrze ale mam nadzieję że to nic złego. Masz tydzień urlopu.- wpisała mi wolne w grafik
-Bardzo pani dziękuję. -uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam z jej gabinetu

Wsiadłam w auto i zaczęłam w schowku szukać tej koperty od Bartka. Wyjęłam z niej numer do Kurka i szybko wstukałam go w telefonie. Po dwóch sygnałach odebrał

-Słucham?!
-Bartek. Cześć tu Marcela...
-Oo cześć co słychać?
-Jesteś już na lotnisku?- spytałam
-Nie dopiero kończę się pakować a co?
-Ta oferta żebym cię odwiedziła jest nadal aktualna?
-Jak najbardziej.
-To super, o której będziesz na lotnisku.
-Jakoś koło 17;00 bo o 18;00 mam lot.- odpowiedział
-Super. Lecę z tobą.
-Mówisz serio?- ucieszył się
-Tak. Mam nadzieję że nie będę ci przeszkadzała przez tydzień
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wsiądź w autobus do Rzeszowa a dalej pojedziemy już razem.
-Dzięki. Do zobaczenia.

Rozłączyłam się szybko i wróciłam do domu. Na szczęście Kubiaka już w nim nie ma. Zostawił tylko kartkę.

"Wróciłem do domu ale wiesz że musimy porozmawiać, to ważne. Wpadnę wieczorem. Michał."

Zaczęłam w pośpiechu pakować wszystkie potrzebne rzeczy do małej walizki. Nie zajęło mi to dużo czasu i po dwóch godzinach byłam gotowa do lotu. Zamówiłam pizzę i wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w ten strój. Zjadłam wcześniej zamówioną pizzę i zaczęłam malować się przed wyjazdem.
Wychodząc z domu z torbą i walizką nabrałam wątpliwości ale szybko je odgoniłam. Wiem że teraz jeszcze bardziej zranię Kubiaka ale czym wcześniej zapomnimy o sobie tym lepiej będzie dla nas. Napisałam tylko sms-a do niego i do Pauliny: Jestem cała i zdrowa, nie długo wrócę nie martw się o mnie. Muszę wszystko przemysleć. Nie szukaj mnie.! M."
Kliknęłam wyślij i wsiadłam do autobusu do Rzeszowa, nie wiem czy dobrze robię serce każe mi zostać ale dziś chcę słuchać tylko rozumu.


<Michał>

Wystraszyłem się kiedy się obudziłem a Marceli nie było obok. Zostawiła mi tylko kartkę co nieco mnie uspokoiło. Ogarnąłem się szybko i wypiłem mocną kawę. Chciałem poczekać aż wróci brunetka ale niestety zadzwonił Wojtaszek i kazał przyjechać bo jakaś pilna sprawa jest i nie daje sam rady. Wróciłem szybko do domu i pojechałem sprawdzić co się takiego stało.
Okazało się że Ewa dziewczyna Wojtaszka kupiła sobie nową szafę i rozkazała mu aby ją dziś złożył a ten biedny niestety nie ma o tym pojęcia.
We dwóch zrobiliśmy to szybko i jakieś 45 minut potem Ewka wieszała już w niej swoje sukienki. Damian i ja w tym czasie rozsiedliśmy się w salonie przed telewizorem.

-Dzięki za pomoc stary.!
-Nie ma sprawy. I tak nie miałem co robić.!- wzruszyłem ramionami
-Dalej dręczy cię ta laska?
-Stary ona jest niesamowita. Nigdy do nikogo czegoś takiego nie czułem.
-No a ona to wie?
-Chyba tak. Byłem u niej wczoraj wieczorem.- uśmiechnąłem się delikatnie
-Noo i jak było?
-Wiesz, powiem ci że chyba jest dobrze. Chyba mi zaufała.
-Skąd ten wniosek. Zaufanie odkrywa się tylko wtedy kiedy dochodzi między wami do...
-No własnie.!- przerwałem mu
-Co ty gadasz? Było coś?
-Oj było i to nie było coś. Z nikim nie było mi tak dobrze w łóżku jak z nią. Jeśli łóżkiem można nazwać kanapę w salonie.!- roześmiałem się
-No to gratuluję ziom. Teraz chcę ją poznać.
-Wszystko po kolei. Muszę z nią najpierw pogadać.- uśmiechnąłem się i wtedy przyszedł mi sms
-Co jest?- spytał Damian na widok mojej miny
-Ja pierdolę.!- rzuciłem telefonem o ziemię
-Eyy co się stało?
-Wyjechała rozumiesz to. Zostawiła mnie.!- zamknąłem twarz w dłoniach
-Co?
-Sam zobacz.!- podałem mu telefon
-Stary napisała że wróci tak? Spokojnie.!
-Jakie spokojnie, wyjechała bo żałuje tego co się stało i chce zapomnieć. Dlaczego na nią nie zaczekałem. Pierdolony idiota ze mnie.!
-Misiek uspokój się. Wróci i pogadacie. Ona chce po prostu wszystko przemyśleć. To nic złego.
-Gdybym wiedział gdzie wyjechała, nie mogę pozwolić jej zapomnieć o sobie.
-Napisz do niej i spytaj, niby kazała ci jej nie szukać ale może odpisze.
-Masz rację. Dawaj telefon.

Wziąłem komórkę i szybko napisałem do niej wiadomość:

Marcela błagam cię zostań, porozmawiajmy. M

Po krótkiej chwili odpisała co mnie ucieszyło:

Za późno, jestem już w samolocie daj mi czas obiecuję że jak wrócę porozmawiamy.! M

Załamałem się. Jak źle ona musi się czuć skoro ucieka ode mnie aż samolotem.

-I co?- spytał Damian
-Jest w samolocie. Za późno.!- wzruszyłem ramionami
-W samolocie? Gdzie ona leci?
-Nie mam pojęcia. I skąd tak szybko skombinowała bilet.- westchnąłem ciężko
-Michał, a kiedy Kuraś wylatuje do Rosji.?
-Damian chyba nie chcesz powiedzieć że...- zrobiłem wielkie oczy
-Mam nadzieję że się mylę ale on czasem nie wylatuje dziś?
-Kurwa, poleciała z nim. Poleciała do niego do Rosji.! I co ja mam teraz zrobić?
-Czekać. Obiecała że porozmawiacie jak wróci, daj jej czas Misiek.!
-Łatwo ci mówić. Wracam do domu. Na razie.!- wstałem i podałem dłoń Wojtaszkowi
-Nie rób nic głupiego. Ona wróci i się ułoży.
-Cześć.-odpowiedziałem i wyszedłem z domu Wojtaszka

Po powrocie do domu od razu usiadłem na kanapie w salonie a na stoliku zobaczyłem zdjęcie Marceli. Nawet nie wiem kiedy z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Straciłem ją, jestem tego pewny. To koniec...



----------------------


No i jest :) Troszkę wcześniej niż planowałam ale chyba to dobrze :*
Następny za dwa góra 3 dni. Zapraszam <3
Do następnego...

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 9.

<Marcela>

Od kilku dni staram się unikać towarzystwa Michała. Wiem że przeze mnie siatkarz ma w głowie mętlik bo nie wie co takiego zrobił że od dnia tej feralnej imprezy w Rzeszowie zaczęłam go unikać.
Powód jest dosyć prosty! Po prostu się boje że się w sobie zakochamy a to skończy się dla nas tylko cierpieniem obojga. Michał często wpada do mnie do pracy ale ja szybko od niego uciekam pod byle jakim pretekstem. Kiedy chce o mnie wpaść to mówię że jestem u Pauliny albo to ona jest u mnie. Rodzice nie dali na razie znaku życia, wiem że dobrze się bawią więc nie dzwonię i nie pytam. Paulina często u mnie nocuje tak jak i dziś. A dziś jest Piątek czyli MELANŻU POCZĄTEK>!
Paulina jest u mnie jakoś od południa. Zjadłyśmy pizzę a potem zaczęłyśmy się szykować na imprezę. Nałożyłam maskę na włosy by były lśniące i zaczęłam depilować całe ciało. W tym czasie przyjaciółka w drugiej łazience robiła to samo. Muzyka w domu leciała prawie na full a my uwielbiamy kiedy cała ulica słyszy nasze ulubione piosenki.
Jakoś po 18 zaczęłyśmy się malować. Paznokcie u stóp i rąk pomalowałam na krwisto czerwony kolor a włosy wyprostowałam na druty. Ubrałam na siebie przygotowany wcześniej zestaw a Paulina była ubrana podobnie tylko sukienka była granatowa. O 20;00 wyszłyśmy z domu do naszego ulubionego klubu z zamiarem wypicia hektolitrów alkoholu i jak to mówi moja przyjaciółeczka "Wyrwaniem czegoś".  Umalowane, ubrane i uczesane wyglądamy jak spod igła. Kiedy zamykam furtkę na klucz pod mój dom przyjeżdża zamówiona wcześniej taksówka. Wsiadamy do niej szybko a miły kierowca zawozi nas pod same drzwi wejściowe do klubu. Kilka osób czeka na to żeby ich wpuścić jednak bramkarz to mój bardzo dobry znajomy który na mój widok wpuszcza nas bez kolejki. Za plecami słyszę kilka ostrych słów od osób które muszą czekać ale szczerze mnie to nie obchodzi.
Przy barze wypiłyśmy po 3 kolejki czystej i w dużo lepszych humorach wyszłyśmy na parkiet potańczyć. Ludzi na parkiecie jest całkiem sporo więc jest dosyć ciasno ale nam to nie przeszkadza bo świetnie się bawimy. Paulina przy drugiej piosence wychacza jakieś ciacho i znika mi z oczu a ja zostaję sama, jak się okazuje nie na długo. Tańczę sobie swobodnie kiedy na dłoniach czuję dosyć przyjemny dotyk. I w ten sposób zaczynam swoją grę: Podnieć kolesia tak że będzie chciał się na ciebie rzucić i z uśmiechem na ustach go potem zostaw samego na parkiecie. Wprawiam w życie swój plan, zaczynam dosyć kusząco kręcić biodrami i ocierać się o krocze jak się okazuje dosyć wysokiego chłopaka. Stoję do niego tyłem ale czuję że jest ode mnie sporo wyższy, czuję też że moja gra mu się podoba. Pozwalam mu aby jego ręce błądziły po moim ciele. Ja sama nadal stojąc tyłem dotykam dłonią jego twarzy i czuję dwudniowy zarost. Postanawiam spojrzeć mu w oczy i odwracam się do partnera. Jednak to co widze zaskakuje mnie.

Cholera! Nie tego się spodziewałam. Czemu to on. Czemu to ten przez którego od dłuższego czasu nie potrafię spokojnie przespać nocy. To ten którego wzrok przeszywa mnie całą od góry do dołu. Jego niebieskie oczy powodują że nie interesuje mnie nic poza patrzeniem w ich głębię. Usta ma lekko rozchylone i widze koniuszek jego języka, jednocześnie delikatnie się uśmiecha co powoduje u mnie efekt zachwycenia. Trzyma mnie mocno za moją niewielką w porównaniu do jego dłoń. W tym momencie mam ochotę wziąć go do domu i zedrzeć z niego koszulę tak bym mogła patrzeć na jego pięknie wyrzeźbione ciało. Nogi mam jak z waty kiedy widzę jak jego twarz powoli przesuwa się w kierunku mojej. Nie jestem w stanie wydusić słowa. Zapach jego perfum wręcz mnie otumania i nie umiem się przed tym bronić. Puszcza moją dłoń i delikatnie zsuwa z mojej twarzy kosmyk włosów. Obejmuje dłońmi moją twarz i wtedy sama siebie zaskakuję. Bez żadnych wstępów i słów wpijam się mocno w jego usta. Misiek na początku zdezorientowany nie bardzo wiedział co robić ale po chwili zaczął oddawać pocałunek który z każdą chwilą był coraz bardziej zachłanny i erotyczny. Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę, chociaż nie to nie była walka... To był taniec tak delikatny i zmysłowy.
OM.! TO jak Michał całuje jest wprost nie do opisania. W głębi duszy chciałam żeby to trwało wiecznie jednak po chwili coś mnie otrzeźwiło i szybko odsunęłam się od siatkarza.

-Co się stało?- spytał zdezorientowany
-Ja... ja... Przepraszam.!- ze łzami w oczach ruszyłam w kierunku wyjścia
-Marcela zaczekaj.!- odpowedział
-Wybacz mi to Michał, za dużo wypiłam.
-Wcale nie wypiłaś dużo, dlaczego przede mną uciekasz.!?
-Ty nic nie rozumiesz.! Musze iść.- ruszyłam w kierunku domu
-Dlaczego boisz się przyznać że ci się podobam.?- krzyknął gdy mnie dogonił
-To nie jest tak jak myślisz.!- o oczu popłynęły mi łzy
-A jak jest? Nie wmówisz mi że jestem ci obojętny. Dlaczego mnie odrzucasz?
-Bo się boję ok.!
-Czego się boisz? Mnie?
-Nie.! Boję się że się w tobie zakocham rozumiesz.!- krzyknęłam zalana łzami
-Co?- zdziwił się
-Nie ważne na to i tak jest już chyba za późno.!- machnęłam ręką i zapłakana wsiadłam do taksówki

Ostatnie co widziałam to jego smutne oczy. Cholernie źle mi z tym co się stało. Zadzwoniłam do Pauliny, jak się okazało ona też wróciła do domu. Gdy weszłam do domu poczułam ból. Nie ból fizyczny, to był przeszywający ból który dopiero teraz dał mi do zrozumienia że go kocham. Usiadłam w kącie w kuchni i zaczęłam głośno szlochać. Kocham go Kurwa.! Jak to się stało.? Obiecałam sobie że nigdy nikogo nie pokocham i nawet dobrze mi szło w tym postanowieniu ale niee pojawił się taki Kubiak który musiał zawrócić mi w głowie. Nie to jest teraz najgorsze. Najbardziej boli to że go straciłam. Widziałam ból w jego oczach i sama do tego doprowadziłam. Co teraz? Zapomnieć o nim? Czy walczyć. Wzięłam do ręki telefon i szybko wystukałam do niego wiadomość:

Wybacz mi to Michał, jak ostatnia idiotka się w tobie zakochałam i to mnie zgubiło. Tak strasznie bałam się wielkości tego uczucia że wszystko popsułam. Przepraszam... M.

Wiem że to koniec i Michał i ja nie mamy szans. Przez chwilę wyobrażałam sobie nas szczęśliwych tulących się do siebie z uczuciem ale to tylko obraz mojej chorej wyobraźni. On i ja nie możemy być razem, ja nie umiem z nikim być i nikogo kochać.


<Michał>

Marcela mnie pocałowała. To niesamowity zbieg okoliczności że z chłopakami wybraliśmy ten klub i ją tu spotkałem. Wyglądała pięknie, pod każdym względem nie brakowało jej niczego. Jedak ostatnie co pamiętam to jej łzy. Powiedziała że boi się we mnie zakochać ale chyba już na to za późno. To oznacza że się we mnie zakochała.! Nie zostawię tak tego.
Szybko pożegnałem się z chłopakami i wybiegłem z klubu. W między czasie dostałem od Marceli sms-a który potwierdził że jest we mnie zakochana. Jak na skrzydłach wsiadłem do taksówki która szybko podrzuciła mnie pod dom brunetki jednak w całym domu jest ciemno. Nie zniechęciło mnie to i przeskoczyłem przez płot. Zacząłem walić w drzwi i w pewnym momencie drzwi otworzyły się. Zobaczyłem ją, całą zalaną łzami z rozmazanym makijażem i nieładem na głowie. Gdy mnie zobaczyła szybko wytarła oczy i wydukała:

-Co ty tu?- spytała
-Ćśśśś nie płacz już. Nie ma sensu.!- mocno ją przytuliłęm
-Michał przepraszam..- znowu zaczęła płakać
-Nie masz za co.
-Mam, zakochałam się w tobie jak ostatnia...
-Nie kończ nawet. Jesteśmy siebie warci.- uśmiechnąłem się do niej
-Jak to?
-Ja tez jestem w tobie zakochany. Od dnia w którym usłyszałem twoje imię nie mogę przestać myśleć o tobie.- westchnąłem ciężko
-Na prawdę?
-Tak.!- pocałowałem ją w czoło
-Ja ci muszę coś powiedzieć.!- stwierdziła i zaprosiła mnie do środka
-No więc? -spytałem kiedy usiedliśmy na kanapie
-No więc coś przed tobą ukryłam.!
-Ahaa, co to takiego?
-Wtedy na tej imprezie w Rzeszowie my się całowaliśmy. Przed klubem, wybacz nie chciałam żebyś wiedział.!
-Dlaczego to ukryłaś?- spytałem zdziwiony
-Bo ja tak cholernie boję się okazywać uczucia. Taka już jestem.!- wzruszyła ramionami
-Marcelka, nie rozumiem dlaczego booisz się swoich uczuć.
-Bo obiecałam sobie że w moim życiu nie będzie uczuć. Wtedy pojawiłeś się ty i wszystko popsułeś.!- warknęła
-Jak to ja?- spytałem zdziwiony
-No tak jak patrzę na twoje oczy, usta włosy i ogólnie całe ciało zapominam języka w gębie.
-Ciesze się że to zrobiłem..- roześmiałem się
-Dlaczego?
-Bo przynajmniej dzięki temu mam teraz ciebie.- uśmiechnąłem się szerzej i chciałem ją pocałować
-Niee.!- odsunęła się
-Co się stało?
-Nie jestem na to gotowa. To jest dla mnie nowe i nie chcę żebyś miał złudne nadzieje. Mam zamiar wyleczyć się z tej miłości.!- ponownie wytarła mokre od łez oczy
-Co? Jak to wyleczyć.?- prawie krzyknąłem
-Normalnie. Nie chcę być zakochana chcę być taka jak dawniej, sama i szczęśliwa...
-Czyli przy mnie nie będziesz szczęśliwa?- ponownie spytałem
-Michał, przykro mi...- westchnęła tylko
-A ja kurwa liczyłem że spotkałem kogoś na którego warto czekać. Myślałem że coś dla ciebie znaczę ale ty się zwyczajnie bawiłaś..
-To nie tak..- przerwała mi
-A jak co?- krzyknąłem
-Nie chcę cię ranić.!
-Właśnie mnie kurewsko zraniłaś. Ale byłem głupi. Idiota ze mnie.!- westchnąłem ciężko i wyszedłem z jej domu

Faktycznie Marcela bardzo mnie zraniła. Kocham tą dziewczynę a ona mi mówi że chce wyleczyć się z miłości do mnie. To zabolało gorzej niż zdrada i odejście Moniki.
Wkurwiony i załamany wróciłem do domu. Wyjąłem z lodówki połówkę Stocka i wypiłem ja prawie jednym duszkiem. Ta dziewczyna jest jak magnes, ciągnie mnie do niej ale muszę się z tym pogodzić że ona mnie nie chce. Tylko jak to zrobić skoro ona jest dla mnie tak ważna...?


--------------

No i tu się troszkę komplikuje ;/
Brawo dla orzełków w starciu z Brazylią walczyli do samego końca..
Następny najpóźniej w piatek..
Buziolee:**

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 8.

<Marcela>

Obudziłam się rano w obcym pokoju ze strasznym bólem głowy. Szybko streszczam sobie co się wczoraj wydarzyło i dopiero teraz dociera do mnie że całowałam się z Kubiakiem. Wstaję szybko i po cichu przemykam do łazienki. Biorę otrzeźwiający prysznic ale w sumie to nic nie daje bo głowa dalej boli mnie niemiłosiernie.Ubrałam się we wczorajsze ciuchy i weszłam do kuchni. Na kanapie w salonie śpi Igła więc staram się być cicho. Zaczęłam szukać po szafkach czy w domu Piotrka nie ma jakiś proszków na ból głowy. Nastawiłam bardzo mocną kawę w ekspresie i to dużo bo czuję że nie tylko mi się przyda. Na szczęście znalazłam opakowanie Ibupromu, raczej mi nie pomoże no ale trzeba się ratować jakoś. Łyknęłam dwa na raz i związałam włosy w kucyka. Usiadłam na krzesełku barowym kiedy do kuchni wparował Michał.

-Dzień dobry.!- powiedział zmarnowany
-Cześć. Wyglądasz strasznie.
-Dzięki Marcela ty też.- uśmiechnął się cierpko
-Słuchaj bo jeśli chodzi o wczoraj...- zaczęłam
-No właśnie. Nic a nic nie pamiętam. Po 3 butelce 0,7 przestałem kojarzyć co się dzieje.
-Nic nie pamiętasz?- zdziwiłam się
-No właśnie nic. Nie wiesz czy nie zrobiłem żadnej głupoty.?- usiadł obok mnie
-Nie, wszystko było ok. Byłeś grzeczny.- postanowiłam zataić przed nim fakt z całowaniem
-Całe szczęście.- uśmiechnął się

Wypiliśmy kawę a w między czasie w kuchni pojawili się Cichy i Kurek. Wczoraj mimo upojenia alkoholowego wiem że Kuraś się do mnie przystawiał i teraz rano kiedy jest trzeźwy też posyła mi głupawe uśmieszki. Widzę że chce coś u mnie ugrać ale nie on mi w głowie. Ukryłam przed Miśkiem fakt o naszym wczorajszym pocałunku chociaż pamiętam że był on nieziemski.
Zapakowałam Zbyszka i Michała i ruszyliśmy w drogę powrotną do Jastrzębia. Zbyszek usadowił się na tylnych siedzeniach podczas gdy ja i Misiek spieraliśmy się jaką drogą wracać do domu, w sumie to ja się nie spierałam. Jeśli chodzi o jazdę samochodem to nikogo nie słucham, jestem świetnym kierowcą dobrze obeznanym w drogach więc uwagi Miśka są mi zbyteczne.
Odstawiłam chłopaków do domu Michała i sama też wróciłam do siebie. Jakie było moje zdziwienie kiedy na tarasie zastałam śpiącą w hamaku Paulinę.

-Buu.! Wygodnie ci?- spytałam
-Wariatka.! Gdzieś ty była co?- ta od razu wstała
-Długa historia. Co tu robisz?
-Wpadłam zobaczyć jak sobie radzisz. Przepraszam że wtedy nie mogłam przyjechać.
-W porządku. Nic się nie stało. Fajnie że jesteś bo muszę z kimś pogadać.!- otworzyłam dom
-Masz jakieś procenty?- spytała
-Mam. Ojciec ma spory zapas Jacka Danielsa.- uśmiechnęłam się i rozsiadłyśmy się w salonie
-No to mów. Co jest.!
-Widzisz po tym jak do ciebie zadzwoniłam a ty nie mogłaś przyjechać, zadzwoniłam do Miśka.
-Kubiaka?- spytała entuzjastycznie
-No tak. I poznałam jego kolegów, Cichego i Igłę. Byliśmy razem na imprezie.
-No co ty.!- wytrzeszczyła oczy
-No a następnego dnia znaczy wczoraj ruszyliśmy we czwórkę do Rzeszowa i tam poznałam Zbyszka Bartmana i Bartka Kurka.- westchnęłam
-No co ty.!- powtórzyła
-No i tez byliśmy na imprezie.Kuraś ewidentnie się do mnie przystawiał, każdy był pijany. W pewnej chwili chciał mnie pocałować ale...- zaczęłam
-No mów no.!
-No przecież mówię. W ostatnim momencie Michał odciągnął mnie od Bartka i wyprowadził przed klub. Oboje byliśmy pijani no i....
-Całowałaś się z nim.!- krzyknęła
-A ty skąd wiesz?- zdziwiłam się
-Kurde Marcela znam cię jak nikt. I co jak było?
-No on nic z tego nie pamięta. A powiedział mi że mnie kocha.!- wzruszyłam ramionami
-Po pijanemu każdy zawsze mówi prawdę. Tak się cieszę.!- mocno mnie objęła
-Nie masz powodu żeby się cieszyć. Dziś rano spytał mnie czy coś było ale zaprzeczyłam.
-Coo?! Czemu?
-Bo chcę oszczędzić nam tych nieporozumień i cierpienia.- do oczu napłynęły mi łzy
-Czujesz coś do niego?
-Nie? Tak! Sama nie wiem.Jest miły i opiekuńczy i czuły ale wiesz co ja myślę o miłości...
-Ooo już nie pieprz głupot. Daj sobie spokój z tymi twoimi twierdzeniami i daj wam szansę, sobie daj szansę.- upiła duży łyk trunku
-To nie jest takie proste Paolka. Ja chyba nie jestem gotowa a poza tym on...
-Szukasz tylko jakiś beznadziejnych wymówek a tak naprawdę on ci się podoba, a wiesz skąd to wiem. BO jak o nim mówisz to się uśmiechasz a twoje oczy tak ślicznie błyszczą. Ogarnij się bo go stracisz.!
-Zostań u mnie na noc, nie chcę być sama.- westchnęłam ciężko
-Ok masz coś do jedzenia?
-Chyba nie.- jęknęłam
-Idź weź prysznic a ja w tym czasie przejdę się do supermarketu.!
-Ooo kochana jesteś. Dobra to ja lecę.

Pobiegłam szybko do łazienki a Paulina w tym czasie wyszła z domu na zakupy. Może ona ma rację może ja serio coś do niego czuję i tylko jak głupia się przed tym bronię.

<Michał>

Od czasu powrotu do domu mam wrażenie że Marcela jest wobec mnie jakaś inna, coś się zmieniło. Pytanie tylko co ja takiego zrobiłem, no bo naprawdę z wczorajszej imprezy nie pamiętam nic a nic. Dręczy mnie to że mogłem zrobić coś nie tak a ona teraz ma do mnie żal. Zbyszek włączył sobie jakiś film a ja powiedziałem mu że idę na spacer. Postanowiłem że sprawdzę czy mam rację i serio coś zbroiłem. Wziąłem szybki prysznic i ruszyłem na spacer w stronę domu Marceli. Gdy dotarłem pod dom brunetki z domu akurat wyszła jej koleżanka, Paulina.

-Cześć, Marcela jest w domu?- spytałem
-Cześć jest ale teraz nie może gadać.- odpowiedziała z uśmiechem
-Jak to?
-No tak bierze prysznic a mnie wysłała na zakupy.- uśmiechnęła się do mnie po raz kolejny
-Aha a powiedz rozmawiała z tobą na mój temat.
-Nie rozumiem.
-Czy nie skarżyła się na mnie. Nie wiem co się dzieje ale chyba ją czymś uraziłem.
-Wiesz ona... chyba nie powinnam z tobą o niej rozmawiać.- westchnęła
-To może ja pójdę z tobą na te zakupy. Ona i tak mi nie otworzy.
-Skoro chcesz to ok. Chodźmy.

Zrobiliśmy zakupy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Paulina ostrożnie wypowiada się na temat Marceli i wiem że mi nie ufa dlatego nic mi nie powie. Stwierdziłem że pora użyć radykalnych środków. Pociągnąłem Pauline na ławkę i zacząłem mówić:

-Słuchaj mnie naprawdę na niej zależy. Boję się że coś zrobiłem źle i ją stracę.!- spojrzałem jej w oczy
-Widzę że ci na niej zależy ale musisz wiedzieć że ona sporo przeszła. Od małej dziewczynki miała...
-Wiem co przeszła. Opowiedziała mi o rodzicach i w ogóle.
-Skoro ci to powiedziała to znaczy że ci ufa a to już dużo. Niedawno mocno się sparzyła. Chłopak zostawił ją i to bez słowa wyjaśnienia. Byli że sobą 3 lata a ona bardzo to przeżyła.
-Rozumiem, tylko nie wiem jak udowodnić jej że mi na serio zależy.
-Po prostu przy niej bądź. To i tak dużo a w ten sposób będzie wiedziała że może na ciebie liczyć.
-Może masz rację, poczekam może kiedyś coś do mnie poczuje!
-Jestem pewna że ona coś do ciebie czuje, tylko boi się że znowu ktoś ją skrzywdzi.
-Ja jej nie skrzywdzę.
-Mam taką nadzieję. Ja już muszę lecieć bo roztopią mi się lody a poza tym Marcelka na mnie czeka.- uśmiechnęła się szeroko i wstała z ławki
-Jasne, dzięki za rozmowę.- uśmiechnąłem się i też wstałem

Rozstaliśmy się przy wejściu do parku. Paulina to spoko dziewczyna i wiem teraz że nie jestem obojętny Marceli muszę tylko być cierpliwy i  trzymać ją z daleka od Bartka który jak widać gołym okiem ma na nią chrapkę.
W dużo lepszym humorze wróciłem do domu i stwierdziłem że wyślę Marceli krótkiego sms-a.
Napisałem:

Dziękuję ci :*

Natychmiast odpisała:

Za co?

Za to że jesteś. I że jesteś moją przyjaciółką :) - wysłałem jej.



--------------------



Jest ósemka.
Ciężko ale jednak coś wyskrobałam. Wybaczcie błędy i ewentualnie treść jeśli komuś by się nie spodobałą.
Następny w środę:)
Do następnego!!!!


środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 7.

<Marcela>

Michał zaskoczył mnie tym co powiedział. Niby to miłe że powiedział że mu na mnie zależy ale to mój przyjaciel a nie wiem czy on nie czuje do mnie czegoś więcej a tego bym nie chciała. Już dawno obiecałam sobie że się nie zakocham, wmawiałam sobie że miłości nie ma a teraz pojawił się on i mówi mi takie coś.
Jedziemy w ciszy do Rzeszowa i co chwila zerkamy w swoją stronę. Widzę jak męczy go ta sytuacja i już w tej chwili zaczął by mi się tłumaczyć ale na tylnych siedzeniach siedzi Igła z Cichym co skutecznie go powstrzymuje. 

-Coś się stało?- nagle odzywa się Krzysiek
-Nie dlaczego?!- od razu odpowiedziałam
-No bo tak milczycie. Na pewno jest ok?
-Tak jest w porządku. Ty powiedz lepiej po co jedziemy do tego Rzeszowa.?!- odwróciłam się na chwilę do Igły
-Jedziemy na imprezę. Dla Misia mamy niespodziankę a ty poznasz resztę naszej starej ekipy.
-Starej?!
-Tej jak jeszcze z Michałem i Zbyszkiem graliśmy razem. Jest kilka osób które musisz poznać.- uśmiechnął się Krzysiek
-Niby że kto? Oprócz was Kurasia i Zibiego w Resovi nie miałem takich strasznych przyjaciół!- oburzył się Michał
-Ehh Kubiak ale ty zrzęda jesteś. Zobaczysz!- wtrącił Piotrek

Chłopaki spojrzeli po sobie ja tylko wtrąciłam że mogli uprzedzić że będzie impreza to bym się ładniej ubrała. Piotrek odezwał się na to że nie rozumie kobiet a tak poza tym to cisza. Cichy zarządził żebym kierowała auto w stronę jego apartamentu no i tak zrobiłam. Krzyśka odwieźliśmy do domu i umówiliśmy się że za 30 minut widzimy się właśnie w domu Nowakowskiego. Jak na chłopaka który mieszka sam ma na prawdę bardzo czyste i gustownie urządzone wnętrza. Zwiedziłam całe mieszkanie i zrobiło ono na mnie wielkie wrażenie. Gdy wyszłam na taras dołączył do mnie Michał:

-Co robisz?
-Podziwiam widoki a ty czemu nie z Piotrkiem?
-Bo ja chciałem...- zaczął
-Pogadać?- spytałam
-Tak. Pogadać.
-Michał ja nie wiem...
-Ale ja wiem. Słuchaj Marcela nie wiem czy cię kocham czy tylko lubię ale wiem że jesteś mi bardzo bliska i ważna dla mnie. Palnąłem w twoim domu jak głupi i boję się czy cię przez to nie straciłem.
-Piotrek nam wtedy przerwał a ja też chciałam ci coś powiedzieć. Jakiś czas temu strasznie się sparzyłam i po prostu nie wiem czy wierzę jeszcze w miłość i związki. Jesteś moim przyjacielem a co będzie potem po prostu nie wiem.- uśmiechnęłam się
-Rozumiem. Chcę żebyś wiedziała że ja jestem, zawsze o każdej porze dnia i nocy.
-Dzięki. Ty też możesz zawsze na mnie liczyć.- mocno wtuliłam się w Michała a po chwili zostałam sama na tarasie

Nie umiem sama przed sobą przyznać się do tego że cholernie mi na nim zależy. Może i nawet się w nim zakochałam ale muszę to przerwać bo jeśli tego nie zrobię to oboje będziemy tylko cierpieć.
Gdy dołączyłam do chłopaków ci oglądali mecz Skry Bełchatowa z Zaksą Kędzierzynem Koźle. Jak to Misiek potrafi i robi bardzo często zaczął komentować starcie tych drużyn i wytykać ich błędy. Usiadłam obok Piotrka który tylko delikatnie się do mnie uśmiechnął i wrócił do oglądania. O umówionej godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Jako że chłopaków wciągnął mecz mnie wysłali żebym otworzyła. Mimo sprzeciwu nie miałam wyjścia no i faktycznie poszłam otworzyć te drzwi. Jak się zdziwiłam jak zobaczyłam za drzwiami Krzysia z dwoma równie wysokimi kolegami.

<Michał>

Oglądaliśmy mecz kiedy zadzwonił dzwonek. Byłem już spokojny bo z Marcelką wyjaśniliśmy sobie wszystko. Po chwili weszła do salonu z Krzyśkiem a za nimi szli... Zbyszek i Kurek.! Od razu z Piotrkiem podskoczyliśmy z kanapy żeby przywitać się z przyjaciółmi. Strasznie ucieszy mnie widok Zbyszka, bo cholernie mi go tu brakuje traktuję go jak brata i często chciałbym żeby był blisko. Wspólne oglądanie meczy i picie piwa przez skype to nie to samo co usiąść z nim wspólnie na kanapie.Usiedliśmy wszyscy na kanapie i zobaczyłem coś co wywołało u mnie sprzeczne emocje. Bartek ewidentnie gapi się na Marcelę. Zdenerwował mnie fakt że obsiedli ją z Piotrkiem a ja muszę siedzieć po drugiej stronie stołu.

-To jak Marcela, opowiadaj skąd ty się tu wzięłaś.!- zaczął Kuraś
-To dzięki Michałowi. Gdybym go nie poznała zapewne siedziałabym teraz sama w domu.
-Michałowi?- Bartek spojrzał na mnie z uśmiechem
-A no. To mój przyjaciel.- uśmiechnęła się do mnie
-Gdzie się poznaliście?- dodał Zibi tak jakby nie wiedział
-Michał znalazł mój telefon który zgubiłam na hali podczas meczu i tak wyszło...
-Prawdziwe love story.!- roześmiał się Cichy
-Weź ty się palnij w ten kaczy łeb Piotrek. Jakie love story?- dodałem
-Czyli nic was nie łączy?- spytał Kurek z nadzieją
-Przyjaźnimy się.- dodała Marcela
-Wszystko ładnie pięknie ale chodźmy już może na tą imprezę?!- Bartek wstał z kanapy
-Super tylko że jest dopiero 19.00. Jaki klub jest czynny o tej porze bo na pewno nie ten nasz.!- Bartman parsknął śmiechem
-Ja to jestem głodny.- wtrącił Igła
-To idź sobie coś zrób.!- odpowiedział mu Piotrek
-W sumie to my też jesteśmy głodni.- wtrącili Zbyszek i Kurek
-No to co? Pizza.!- spytała Marcela
-No i to mi się podoba.- uśmiechnął się do niej Kurek

Po zjedzeniu kolacji wszyscy razem ruszyliśmy na tą imprezę. Bartek przez całą drogę zagadywał Marcelę i posyłał jej głupie uśmieszki a mnie mało nie trafił szlak. Szliśmy na piechotę bo potem nie byłoby kierowcy a Bartek ewidentnie wykorzystał tą sytuację do tego by zabawiać Marcelkę wygłupami i żartami na temat chłopaków. Miałem taką ochotę podejść do niego i powiedzieć mu żeby się odpieprzył od brunetki ale przeszkodził mi Zbyszek:

-Co? Wkurzasz się?- spojrzał na nich
-Czy on musi się tak do niej przystawiać. Nawet jej nie zna.!- oburzyłem się
-Przecież jesteście tylko przyjaciółmi. Co ci do tego.?
-Wiem ale ja.. ja się martwię żeby jej nie skrzywdził. Wszyscy wiemy jaki on jest.!
-I nie chodzi o to że jesteś zazdrosny?- spytał Zibi
-Co? Nie.! Że co.
-Michał kurde to widać jak ta dziewczyna na ciebie działa tak.! Dlaczego nie powiesz jej co czujesz.?
-Boo... bo ona nie chce mieć chłopaka. Przynajmniej tak mówi. I ja też nie chcę narazie związku.!- odpowiedziałem
-Taak? To dziwne bo po twoim zachowaniu wnioskuje że najchętniej byś ją teraz pocałował.
-Zbyszek to jest skomplikowane ok?! Ona jest mi naprawdę bliska a ja nie chcę jej stracić. Jestem cierpliwy..
-Tak i czekasz aż to Kuraś ci ją zabierze. Coś mi się wydaje że dobrze to ty na tym nie wyjdziesz.
-Tee a co wy tak szepczecie z tyłu?- spytał nas Igła
-A nic pytałem Miśka czy mogę się u niego zatrzymać na te dwa tygodnie.- szybko odpowiedział Zibi
-Zostajesz na tyle?- spytał Cichy
-No dostałęm urlop od gry.!- Zbyszek uśmiechnął się szeroko i mrugnął do mnie konspiracyjnie

Po wejściu do klubu na chwilę się uspokoiłem gdy Bartek chciał porwać Marcelę na parkiet ale ona odmówiła bo powiedziała że idzie ze mną. Cały czas po głowie krążą mi słowa Zbyszka. Faktycznie jestem o nią cholernie zazdrosny a Kurek tylko mnie prowokuje.
Kiedy mija północ każdy z nas jest pijany. Ogarniam co się dzieje dookoła mnie ale nie wszystkiego jestem świadom. Patrzę na Marcelę która w tej chwili tańczy z Kurkiem i krew mnie zalewa jak patrzę jak on ją dotyka a ona równie nietrzeźwa nic z tym nie robi. 
 W pewnej chwili usta Kurasia niebezpiecznie zaczęły zbiliżać się do ust mojej brunetki. Niczym pantera jakaś podbiegłem do niej i szybko wyprowadziłem ją przed klub.

-Co ty wyprawiasz?- spytała
-Ratuję cię. Jutro byś tego żałowała.- odpowiedziałem
-Tak? A przed czym mnie ratujesz. Przecież nic do mnie nie czujesz więc co ci do tego?!- jej oczy posmutniały
-Co?- spytałem
-Kochasz mnie. Spójrz mi w oczy i odpowiedz.!- krzyknęła mi w twarz
-Zależy mi na tobie...
-Nie o to pytam Kubiak.!- przerwała mi
-Kocham cię. Kocham słyszysz.!- odpowiedziałem szybko i bez zastanowienia wpiłem się w jej różowe usta.


----------------------


Jest rozdział 7.
Następny w niedzielę.
Gratuluję naszym orzełkom zwycięstwa z Włochami. <Wrona i Mika bohaterami>
No następnego :******

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 6.

<Marcela>

Stoimy tak wszyscy bez słowa. Sytuacja nie powiem dosyć dziwna no ale w końcu przemówił Michał.

-Kurde chłopaki, zapomniałem o was.!- powiedział i podrapał się po głowie
-Nie dziwię się, przy takiej dziewczynie to też bym zapomniał nawet jak mam na imię. Cześć Krzysiek Igła Ignaczak jestem.!- pocałował moją dłoń
-Marcela.- uśmiechnęłam i się selikatnie
-Ja Jestem Piotrek Cichy Pit Nowakowski.!- podszedł do mnie ten drugi
-Marcela.!- uścisnęłam z nim dłoń
-Słuchajcie chłopaki głupia sytuacja bo zapomniałem o naszym wieczorze..- zaczął się tłumaczyć Kubiak
-To może ja jednak pójdę.- odezwałam się
-Co? Ani mi się waż młoda damo!.- od razu zaprotestował Igła
-Nic takiego po prostu zmieniamy lokal. Idziemy do klubu.- uśmiechnął się Misiek
-No i zajebiście. Nawet lepiej.!- Piotrek klasnął w dłonie
-Ale ty Cichy głupi jesteś. My się zmywamy, oni idą sami.!- Krzysiek trzepnął go po głowie
-Co? Nie ma mowy.!- teraz to ja zaprotestowałam
-Jak to?- spytali obaj
-Idziemy razem. Nie ma mowy o sprzeciwie. Ja tu rządzę.!- odpowiedziałam pewna siebie
-Ty Kubiak skąd ty ją wytrzasnąłeś?- Michała spytał Krzysiek
-Sam nie wiem ale nie mów robi wrażenie. Czasami mnie przeraża ale ogólnie...- zaczął
-Skończyłeś. To super bo jest już taksówka.!- szturchnęłam Kubiaka
-Skończyłem.- odpowiedział potulnie

Dziwnie czułam się z trzema tak wysokimi towarzyszami. Dziwnie ale jednak bezpiecznie, no bo przy nich nikt nic złego mi nie zrobi. Po kilku głębszych byłam w zajebistym nastroju. Co chwila zmieniałam partnera do tańca na kolejnego siatkarza a alkohol sprawił że przestałam myśleć że moje życie ogólnie jest bez sensu. Jakoś koło 2 nad ranem wyszliśmy z lokalu i na piechotkę wracaliśmy do domu. Chłopaki nieźle lamentowali.

-Michał weź dzwoń po taksówkę. Nogi mnie napierdalają.!- oburzył się Cichy
-No i daleko do domu masz.- przytaknął Cichy
-Nie marudźcie ile można tego słuchać.- Michał aż zatkał sobie palcami uszy
-Chodźmy do mnie.!- stwierdziłam szybko
-Co?- Igła spojrzał na mnie dziwnie
-No co się dziwisz, mam wolną chatę na jakieś 3 miesiące może dłużej. Zapraszam.!- uśmiechnęłam się szeroko
-Mieszkasz sama?- Piotrek spytał zdziwiony
-Jeśli pytasz czy mam rodziców którzy mnie kontrolują i się o mnie martwią to odpowiedź brzmi nie.!
-Ale jak to.!?- spytał ponownie
-Moi starsi są w tej chwili gdzieś w ciepłych krajach. Nawet nie wiem gdzie.!- wzruszyłam ramionami
-Nic z tego nie rozumiem.!- krzyknął Igła
-Bo ty nie masz nic z tego rozumieć.- odpowiedział mu Michał
-To jak idziecie do mnie czy do Michała?- spytałam
-Do kogo jest bliżej?- spytał Krzysiek
-Do mnie.!- odpowiedziałam
-No i masz odpowiedź.!- objął mnie ramieniem

Po powrocie do domu chłopaki usiedli w salonie z zamiarem oglądania telewizji ale tylko oznajmiłam im że w tej sekundzie wszyscy idziemy spać a oni niechętnie ale jednak przytaknęli i poszli każdy do swojego pokoju. Ułożyłam Michała w swoim pokoju a że w domu mam jeszcze dwa gościnne plus sypialnia rodziców to jest sporo miejsca. Ułożyłam się na łóżku rodziców. Pościel nadal pachnie żelem pod prysznic ojca i to ten zapach powoduje że szybko zasypiam.


<Michał>

Obudziło mnie grzmoty dobiegające zza okna. Pogoda jest brzydka, pada deszcz i od razu przechodzą mnie dreszcze. Otworzyłem szeroko oczy a tu takie zdziwienie... To nie mój pokój.! Szybko wstaję z łóżka i dopiero ogarniam że jestem u Marceli a wiem to stąd że w pokoju jest pełno jej zdjęć małych dużych i ogromnych. Patrzę na zegarek i okazuje się że jest po 8;00. Ubieram się szybko i przy wyjściu zauważam jej śliczne zdjęcie w takim formacie że mogę je włożyć do portfela. Chyba nie zauważy jak je wezmę. Szybko wkładam je do portfela i wychodzę. Pomyliłem drzwi bo zamiast wyjść z pokoju wszedłem do łazienki. To na pewno łazienka Marceli jest w niej porządek i pełno damskich perfum i kosmetyków. Myję szybko twarz i teraz już bez problemu trafiam do kuchni. Jak tylko wchodzę do kuchni dostrzegam ją siedzącą na parapecie. Ubrana na luzie z kubkiem gorącego napoju w ręku. Zamyślona tak jakby była w innym świecie. Podszedłem do niej powoli i spytałem:

-Wszystko ok?
-Tak. Jasne. Chcesz kawy.!- szybko się ocknęła
-Nie schodź. Sam sobie wezmę. O czym tak myślisz?- sięgnąłem po kubek
-O sobie. Zastanawiam się co ja tu robię. Dlaczego muszę tak żyć?!- wzruszyła ramionami
-Jak to co tu robisz.! Jesteś. Potrzebuję cię więc nie myśl nawet żeby gdzieś uciekać tak?- spojrzałem na nią z uśmiechem
-Wiesz o co mi chodzi, ty masz wspaniałe życie spełniasz się zawodowo masz rodzinę a ja żyję jak jakiś nawet nie wiem jak to nazwać.
-Dlaczego tak mówisz?- spytałem
-Bo czuję że jestem tu zbędna niepotrzebna.- westchnęła ciężko
-Zabraniam ci tak mówisz. Uwierz mi że jesteś niezbędna i bardzo potrzebna.- prawie krzyknąłem
-Tak.! Ciekawe komu.!
-Mnie. Ja cię potrzebuję.- powiedziałem tak szybko że nawet tego nie przemyślałem
-Co? Jak to?- zdziwiła się
-No tak no. Słuchaj ja wiem jak to wygląda ale jesteś dla mnie ważna nawet nie wiesz jak bardzo.- powiedziałem powoli
-Michał jaa...- zaczęła
-Jesteśmy przyjaciółmi i pamiętaj że możesz na mnie zawsze liczyć. Nie zmuszam cię do tego żebyś mnie kochała. Chciałbym co prawda żebyś...- zacząłem
-Cześć. Jest jakaś kawa>!- do kuchni wszedł Piotrek
-Jest. Proszę.!- Marcela podała mu kubek
-Co robicie?- spytał
-Wrócimy do tej rozmowy.- powiedziała do mnie
-Ale...
-Idę się przebrać.- odpowiedziała
-No idź i ubierz się ładnie bo zabieramy cię do Rzeszowa.!- odpowiedział jej Krzysiek
-Ale jak to? zatrzymała się
-Zobaczysz.- uśmiechnął się a ta ruszyła do łazienki

Kiedy Marceli już nie było zacząłem żałować że zacząłem z nią tą rozmowę.Niepotrzebnie wyskoczyłem z tymi moimi uczuciami i teraz ona mogła się wystraszyć. Igła od razu zobaczył że cos jest nie tak i zaczął pytać

-Co jest Misiek?
-Nic poza ty że chyba się wygłupiłem.- westchnąłem ciężko
-Marcela?
-No tak jakby. Strasznie mi się podoba ale nie wiem jak do niej trafić. Widzę jak cierpi jak jest samotna i chciałbym ją przytulic pocałować i zabrać z tego horroru ale nie mogę.
-Horroru? Co ty bredzisz?- Igła zrobił dziwna minę
-Może kiedyś zrozumiesz. Kochasz swoje dzieci?- spytałem
-No najbardziej na świecie a co?- spytał
-Bo widzisz jej rodzice nie odczuwają takich uczuć do niej.
-No może zrozumiem kiedyś o co ci chodzi ale jeśli coś do niej czujesz to chłopie walcz o nią bo być może to twoja jedyna szansa na miłość.- poklepał mnie po ramieniu
-Tak myslisz?
-Ja nie myślę ja to wiem. Marcela to wspaniała dziewczyna to widać gołym okiem tylko bądź wobec niej delikatny.
-Nie skrzywdzę jej, gdybym to zrobił nie umiał bym z tym dalej żyć.
-No i to jest dobra motywacja jak to mówią zawalcz o nią.!- roześmiał się Igła

Usłyszeliśmy stukot obcasów i od razu zmienilismy temat na jakiś bardziej przyziemny... mechanikę. Zeszła do kuchni całkiem odmieniona w ślicznym makijażu i świetnym stroju. Wszyscy trzej wstaliśmy i udalismy się do wyjścia. Wszyscy pojechaliśmy do Rzeszowa autem Marceli i mimo że jest małe to naprawdę bardzo wygodne.
Marcela unikała mojego wzroku ale kiedy już na mnie spojrzała to czułem w środku jak przeszywa mnie wzrokiem. Nie wiem czego się teraz spodziewać i nie wiem czy nie zepsułem wszystkiego tymi moimi wyznaniami.


-------------

Jest szósteczka.
Następny w środę, już na niego zapraszam:)
Do nastepnego.! Buziole:******

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 5.

~Tydzień później~

<Michał>

Moja znajomość z Marcelą całkiem dobrze się układa. Widujemy się prawie codziennie no bo jestem na zwolnieniu i gdy nie trenuję to przesiaduję w pracy u brunetki.
Dzisiejszy dzień rozpoczynam od wizyty u fizjoterapeutki. Najpierw ćwiczenia a potem masaż. Obiecałem też chłopakom że wieczorem wpadnę na ich mecz z Resovią.
Wstałem rano z zamiarem zrobienia sobie jakiegoś śniadania ale okazało się że w lodówce znowu zagościła pustka. Niestety, musiałem się ubrać i pójść na jakieś szybkie zakupy. W takich chwilach dziękuję za to że mam sklep 200m od domu.
Ubrałem szybko dresy i ruszyłem w stronę supermarketu. Zrobiłem zakupy i szybkim krokiem wróciłem do domu. Jako że dziś nic mi się nie chce stwierdziłem że zjem tosty z nutellą, do tego mocna kawa i zielone jabłko na koniec. Chwilę mi zajęło zanim posprzątałem kuchnię i sypialnię. Zdążyłem wziąć prysznic i okazało się że muszę się zbierać na te całe masaże. Szczerze to tego nie lubię i najchętniej olał bym te całe ćwiczenia ale bez tego nie wrócę do gry a ja chcę wrócić i to najszybciej jak się da. Ubierając się przeklinam sam siebie za swoją głupotę i za to że na treningu chciałem koniecznie być najlepszy co skończyło się kontuzją. Niechętnie zamykam dom i wsiadam do samochodu. Odczytałem jeszcze sms-a od Igły który pisze że dziś wieczorem po meczu wpada z Cichym Piotrkiem na piwo. Nie cieszy mnie ta informacja bo miałem nadzieję spotkać się z Marcelą no ale czego nie robi się dla kolegów. Opisałem szybko że będę na nich czekał i ruszyłem w stronę hali.
Codziennie w pokoju dla fizjoterapeutów spędzam tam półtorej godziny na tych całych ćwiczeniach. Karolina czyli jedna z naszych masażystek nie tyle stara się mi pomóc co cały czas do mnie mówi i marzę o tym żeby przez chwilę była cicho. Po zakończeniu dzisiejszej serii ćwiczeń w lepszym już humorze wychodzę na halę.
Chłopaki powoli schodzą się na halę a w drzwiach mijam się Alkiem Achremem i Michałem Łasko. Po przywitaniu się z nimi opuszczam halę. Chcę wrócić do domu położyć się i przez chwilę poczuć się bezproblemowo. Chciałbym wziąć torbę ze strojem jechać na halę i zagrać dobry mecz ale dziś nie jest mi to dane więc po dwóch godzinach snu, budzę się i ubieram w jakieś wyjściowe ciuchy. Punkt 18;00 zaczyna się mecz a ja siedzę na boku i wszystko obserwuję. Chłopaki nieźle sobie radzą ale to Resovia gra lepiej. Są bardziej zgrani i dokładni w każdej wykonywanej akcji. Nasi zawodnicy starają się jak mogą ale nic wielkiego z tego nie wynika. Jest końcówka 3 seta a przegrywamy 2;1 w setach a i tego seta też są słabe szanse że wygramy. Poprawiam się na krześle kiedy nagle zaczyna mi wibrować telefon. Z uśmiechem stwierdzam że to Marcelka. Szybko odbieram:

-Cześć Marcela.
-Michał, proszę cię przyjedź do mnie.
-Co się stało? Ty płaczesz?!
-Zostawili mnie. Wyjechali. Proszę cię przyjedź.!
-Już do ciebie jadę. Czekaj na mnie za chwilę jestem.- rozłączyłem telefon i szybko wybiegłem z hali.

<Marcela>

Dzień mam nawet przyjemny. Zmiana w pracy przebiegła bez problemowo i nawet zgarnęłam dziś kilka napiwków. Niby to nic takiego ale cieszy bo wiesz że klienci cię polubili.
Po zakończeniu pracy i zakupieniu 10 pysznych waniliowych muffinek wróciłam do domu. Rodziców jak zwykle nie ma więc dla mnie nie jest to zaskoczeniem. Przebrałam się w jakieś luźniejsze ubranie i weszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Włączyłam ekspres i na podłodze zobaczyłam jakąś zapisaną kartkę. To co odczytałam wprawiło mnie w osłupienie.

Marcela, ja i tata wyjechaliśmy do Tunezji. W Polsce robi się coraz zimniej a wiesz jak nie lubimy zimy. Nawet chcieliśmy cię zabrać ale i tak nie mogłabyś no bo pracujesz. Do zobaczenia za miesiąc a może i dłużej, bo tata chce jeszcze potem ruszyć do Egiptu. Cóż nie wiemy kiedy wrócimy. Masz wolną chatę więc się ciesz. Rodzice.

Po prostu mnie zatkało. Jak mogli tak z dnia na dzień wyjechać, bez słowa i pożegnania. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Oni serio mnie nie kochają, nic dla nich nie znaczę. Cały czas mnie zawodzą a ja mam już tego dosyć. Zadzwoniłam do Pauli żeby przyjechała ale niestety jest u dziadków. Oprócz niej nie mam nikogo więc zostałam z tym sama. Zaczęłam krążyć palcem po spisie kontaktów i wtedy pokazał mi się "Misiek". Zadzwoniłam a on obiecał że zaraz będzie. Wstałam szybko z podłogi i związałam włosy w kitkę. Usiadłam w salonie i za wszelką cenę staram się powstrzymać łzy. Nie minęło 20 minut kiedy przyjmujący zapukał do moich drzwi. Od razu mu otworzyłam a ten kiedy mnie zobaczył szerzej otworzył oczy.

-Co się stało?- spytał
-Sory że tak zadzwoniłam i kazałam ci przyjechać ale nie chcę być sama. Muszę się komuś wygadać.
-Nie no nic się nie stało. Co się dzieje?- usiedliśmy w salonie
-Sam zobacz..!- podałam mu kartkę od rodziców
-Marcela jaa...- zaczął
-Nie musisz nic mówić. Nienawidzę ich.! Już drugi raz mnie zostawili. Nigdy im tego nie wybaczę.!- rozpłakałam się
-Spokojnie, po prostu wyjechali na wakacje.- Misiek objął mnie mocno
-Ty nie rozumiesz, oni po raz kolejny pokazali mi jak bardzo mają mnie w dupie. To co zrobili mi jak byłam malutka starałam się im wybaczyć ale teraz... nawet nie chcę im wybaczać bo kiedy to zrobię to oni znowu mnie zranią.!
-Przecież oni cię kochają. Co ty mówisz w ogóle.!
-Nie.! Mylisz się.! Nigdy mnie nie chcieli, no może przez pierwsze 2 miesiące mojego życia...
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo chcieli mnie oddać do bidula.! Nigdy mnie nie kochali.!- wybuchłam płaczem
-Co? Co ty mówisz?
-Tak, nie kochali mnie. To matka w wieku 18 lat chciała zabawić się w rodzinę z ojcem. Urodziła mnie ale po dwóch miesiącach się jej znudziło i tak po prostu chciała oddać mnie do domu dziecka.- zamknęłam tarz w dłoniach
-Skąd to wiesz?- spytał
-Bo przez 15 lat mieszkałam z dziadkami. To oni mnie uratowali od tego żeby mnie oddała, to oni mnie wychowali. W tym czasie moja matka żyła swoim życiem i tylko od czasu do czasu odwiedzała mnie i dawała kasę na życie. Nigdy tak na prawdę nie była mi matką. Na prawdę starałam się im to wybaczyć ale nie umiem. Ty wybaczył byś rodzicom gdybyś się dowiedział że nigdy cię nie kochali?- z zapłakanymi oczami spojrzałam na Kubiaka
-Jaa... Ja... nie wiem. Przykro mi że tyle przeszłaś.- mocno mnie przytulił
-Wiesz co jest najgorsze. Myślałam że się zmienili, że kiedy kazali mi przeprowadzić się do domu chcieli wszystko naprawić.
-Nie starali się niczego naprawić?
-Nie. Niczego, i wydaje mi się że zwyczajnie wstydzili się tego że są tacy jacy są i ściągneli mnie tu dla pozoru. Żeby ludzie nie wytykali ich palcami.- wytarłam oczy
-To okropne. Ale przeciez kiedy się poznawaliśmy mówiłaś że miałaś wspaniałe dzieciństwo?!
-Bo miałam, dzięki dziadkom. To oni byli i są mi najbliżsi z rodzicami nie mam żadnej więzi.
-Współczuję ci tego czujesz. Oni zrozumieją i wrócą, zobaczysz.!- uśmiechnął się lekko
-Owszem wrócą jakoś koło marca może... Co roku tak robią.!- westchnęłam ciężko
-Co? Jak to?
-Normalnie, w tamtym roku byli na jakimś safari.
-Ale przecież jest Boże Narodzenie, święta czas dla rodziny?- Michał zrobił zdziwioną minę
-Nie dla mnie. Co roku obchodzę je gdzieś indziej nigdy w domu. Dwa lata temu byłam u Pauliny, rok temu u dziadków. Już się przyzwyczaiłam że jestem piątym kołem u wozu.!- westchnęłam
-Słuchaj nie przejmuj się oni się bawią ty też się baw. Ubieraj się, idziemy na imprezę.!- wstał szybko z kanapy
-Teraz?- zdziwiłam się
-Tak teraz. Zobaczysz będzie fajnie.- uśmiechnął się ciepło
-Sama nie wiem...- zaczęłam się wahać
-No chodź. Rozerwiesz się nie.!
-Oj no dobra. Daj mi 30 minut ok?- spytałam
-Ok, potem szybko wpadniemy do mnie i wychodzimy.!- uśmiechnął się szeroko

Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i pofalowałam włosy. Ciało pokryłam ulubionym balsamem. Paznokcie pomalowałam na czarny kolor a potem zajęłam się makijażem. Nie nakładam go dużo, tylko trochę podkładu, różu, liner i tusz do rzęs. Wybieram ten strój i do tego czarne szpilki na platformie.
Zajmuje mi to 25 minut i schodzę na parter do czekającego na mnie Miśka.

-Wow.!- mówi na mój widok
-Przestań, to tak na szybko.- westchnęłam
-Aha, to nie mogę się doczekać żeby cię zobaczyć kiedy nie ubierasz się na szybko.!- roześmiał się i wyszliśmy z domu.

W domu Michała zeszło nam krócej. Michał też wziął szybki prysznic i ubrał jasne jeansy i czarną koszulę. Włosy lekko poruszył żelem i był gotowy. Zamknął dom i pod dom przyjechała taksówka. W pierwszej chwili myśleliśmy że to nasza zamówiona ale zdziwiłam się kiedy wysiedli z niej dwaj wysocy panowie. Michał też zrobił równie zaszokowaną minę. Oni też mieli dziwne miny i szczerze ta sytuacja musiała wyglądać komicznie, bo każdy patrzył na każdego ale nikt nie powiedział ani słowa.


---------------

Jest piąteczka.
Następny koło niedzieli.
Serdecznie zapraszam do czytania.
:**** <DO NASTĘPNEGO>

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 4.

<Marcela>

W dobrym nastroju po spotkaniu z Michałem wróciłam do domu. Okazało się że Kubiak to miły i sympatyczny koleś i do tego świetnie się rozumiemy. Nie chcę mieć chłopaka ale to nie znaczy że od razu muszę zrywać z nim znajomość no bo przecież możemy być przyjaciółmi.
Gdy weszłam do domu okazało się że rodziców jeszcze nie ma, pewnie dalej balują. Wzięłam szybki prysznic i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Odpisałam na sms-a od siatkarza który podstępem zapisał sobie mój numer i szybciutko zasnęłam.
Niestety nie dane mi było długo spać ponieważ jakoś o 3 nad ranem obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Szybko wstałam i pobiegłam sprawdzić co się dzieje. Jak się okazało to rodzice wrócili do domu i to całkowicie pijani. Jak ich zobaczyłam opadły mi ręce no bo czy to normalne że oni w wieku 38 lat mają mniej rozumu niż ja. Bez jakiego kolwiek komentarza wróciłam do swojego pokoju i wtulona w poduszkę starałam się zasnąć mimo śmiechów i hałasów dobiegających zza drzwi.
Sama nie wiem jak to się stało ale zasnęłam i obudziłam się jakoś po 9;00. Ubrana w dreski i Air maxy wyszłam pobiegać. Rodzice siedzieli w kuchni trzymając się za głowy i dopiero teraz ta sytuacja zaczęła mnie śmieszyć. Po 6 km przebieżce wróciłam do domu. Na telefonie zobaczyłam 2 nieodebrane połączenia od Pauliny i jednego sms-a ale on już był od Miśka. Najpierw oddzwoniłam do przyjaciółki:

-No co tam?
-Marcela, cholero jedna czemu nie odbierasz?- Paulina od razu zaczęła krzyczeć
-Biegałam a wiesz że nie zabieram ze sobą telefonu. Coś się stało?- spytałam
-Opowiadaj jak spotkanie z tym Kubiakiem. Już.!
-Uspokój się, spotkanie jak spotkanie jest fajny.
-Iiii...
-Iiii co byś jeszcze chciała?- roześmiałam się
-Żeby była miłość.?!
-Ty wiesz co ja myślę o...- zaczęłam
-Wiem wiem miłości nie ma.- dokończyła
-No i to nie podlega dyskusji.!
-Ale masz jego numer?- spytała z nadzieją
-Mam ale ty nie powinnaś teraz pracować a nie mnie wypytujesz?!
-Pracuję ale ruch tu jak w Rzymie jeden śpi a drugi... szkoda gadać.!
-A ja mam wolne i nie mam co z sobą zrobić. Wiesz co kończę bo idę pod prysznic. Potem się zgadamy.
-Dobra Marcelka, tylko nie skreślaj tego Michała. Może to być...
-Dobra nawet nie kończ. Pa.
-Paaa...- usłyszałam i zakończyłam połączenie.

Wzięłam szybki prysznic i w szlafroczku stanęłam przed szafą zastanawiając się co dziś ubrać. Jest jesień więc postawiłam na to. Włosy spięłam w koczka i nałożyłam delikatny makijaż. Gdy zeszłąm do kuchni mama z tatą dalej cierpieli z powodu bólu głowy.

-A wy co tak siedzicie? Taka ładna pogoda?!- specjalnie powiedziałam to głośniej niż myślałam
-Oj bądź cicho. Nie widzisz że źle się czujemy...- odpowiedzieli chórem
-Wiecie jakie jest najlepsze lekarstwo na kaca?
-Jakie?- mama spojrzała na mnie z nadzieją
-Nie pić dzień wcześniej.!- parsknęłam śmiechem i wyszłam z kuchni

Gdy brałam kluczyki od samochodu słyszałam jeszcze jak mama coś jęczała do taty że jestem pyskata i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i wtedy przypomniałam sobie że nie odpisałam Michałowi na sms-a.
Otworzyłam skrzynkę i przeczytałam co mi napisał siatkarz:

Cześć. Chciałem ci tylko życzyć miłego dnia. No i spytać czy się dziś spotkamy?! Michał.

Szybko odpisałam:

Dziękuję i wzajemnie tez życzę ci miłego dnia. A nie masz treningu czy coś? Marcela

Nie, na razie ćwiczę ale sam opowiem ci jak się spotkamy. To jak?- odpisał

Ok. Chętnie się dziś z tobą zobaczę i to nie dlatego że mam dzień wolny i nie mam nic lepszego do roboty :)

To było wredne. Wpadnij do naszego parku o 15;00. 

Ok.- odpisałam

Odłożyłam telefon  i ruszyłam w stronę domu dziadków. Już dawno temu miałam ich odwiedzić no ale ostatnio krucho u mnie z czasem.Lubię spędzać z nimi czas bo z nimi mam o wiele więcej wspólnego niż z własnymi rodzicami. Oni jedni mnie rozumieją i wspierają. Po 25 minutach jazdy parkuję przed małym ale przytulnym domkiem należącym do moich ukochanych dziadków. Babcia jak zwykle krząta się po ogródku a dziadek majsterkuje przy swoim samochodzie. Nie żeby był popsuty- on po prostu lubi zajmować się swoim jak on to mówi skarbem.
Wysiadam i szybko witam się z babcią.

-Marcelka. Moja wnusia... Jak dobrze jest cie widzieć.!- wy przytulała mnie babcia
-Cześć babciu. Też się cieszę że cię widzę.
-Co się stało?- spytała
-Nic no przecież tak wpadłam... wydukałam
-Ahaa no ja cię znam. Chodź napijemy się kompotu z malin i dziś rano upiekłam sernik. Chodź, pogadamy.- pociągnęła mnie na werandę
-Babciu bo ja nie mam siły. Codziennie słyszę od rodziców że jak mi się nie podoba to mam się wyprowadzać, nawet pogadać z nimi nie mogę bo nie mają albo czasu albo ochoty.!- do oczu napłynęły mi łzy
-Słoneczko, tylko nie płacz. Wiem co przechodzisz, twoja matka była u nas ostatnio i widzę że nie zachowuje się normalnie.
-Oboje zachowują się jakby mieli po 18 lat. W naszym domu to ja chyba jestem ta dorosła.
-Nie martw się przejdzie im. To może jakiś kryzys albo coś, nie wiem.- babcia wzruszyła ramionami
-Oni nawet by nie zauważyli jakbym była w ciąży albo nie wiem mogłabym pomalować włosy na zielono tego tez by nie zauważyli.
-Jestes dzielna, wiesz jaka jest twoja przeszłość. Oni może po prostu...
-Wiem jak mnie potraktowali jako malutkie dziecko. Nigdy im tego nie wybaczę ale chciałabym żeby wysłuchali mnie chociaż przez minutę.
-To bardzo trudne. Kiedyś zrozumieją swój błąd. Zobaczysz.!- babcia mocno mnie przytuliła

Przywitałam się z dziadkiem i w lepszych już nastrojach zaczęliśmy wspominać stare czasy. Nawet nie wiem kiedy minęło nam całe popołudnie i musiałam wracać na spotkanie z Michałem. Żal mi było ich zostawiać ale szybko się pożegnałam i ruszyłam w stronę parku w którym umówiłam się z Michałem.

<Michał>

Od wczorajszego spotkania z Marcelą nie minęła nawet doba a ja już chciałbym się z nią spotkać. Przez tą fatalną kontuzję nie ma nawet mowy o tym żebym mógł chodzić na treningi, to znaczy chodzę ale tylko na masaże i ćwiczenia. Jak to powiedziała fizjoterapeutka mam cos ze stawem kolanowym tyle że ona nazwała to bardziej fachowo.
Stwierdziłem że dziś też postaram się spotkać z brunetką i o dziwo zgodziła się.
Wziąłem szybki prysznic i wyszedłem na zakupy bo w mojej lodówce oprócz światła nie ma nic. Na szczęście jakieś 100 m od domu mam supermarket w którym znajdę wszystko co będzie mi potrzebne.
Po 30 minutach wracam do domu z dwoma pełnymi torbami jedzenia i kiedy wykładam je do lodówki to teraz wygląda to tak że tu na serio ktoś mieszka.
Wziąłem się za jakieś porządki bo w łazience już dawno nie sprzątałem no i trzeba by zrobić pranie. Nie powiem ze sprzątaniem zeszło mi się dłużej niż z zakupami ale jestem z siebie dumny bo w końcu ten dom jest czysty. Kiedy ogarniam że jest już po godzinie 14 biorę szybki prysznic ubieram moje ulubione jasne jeansy,  adidaski i czarną koszulkę polo. Przeglądam się jeszcze w lustrze i wychodzę bo nie chcę żeby Marcela na mnie czekała.
Gdy docieram na miejsce widzę ją, siedzi na ławce i bawi się telefonem. Jest przygnębiona więc szybko do niej podchodzę:

-Cześć Marcela.!
-Cześć Michał.- jej twarz od razu się rozpromienia
-Sory za spóźnienie ale... - zacząłem
-Nie spóźniłeś się, to ja przyjechałam wcześniej.!
-Masz tu auto?- zdziwiłem  się
-Wracałam od dziadków no i nie zdążyłabym go odprowadzić do domu i wrócić.
-Rozumiem. Dziś zapraszam cię na jakiś dobry obiad co ty na to?- wziąłem ją za rękę
-Super. Nawet nie wiesz jaka jestem głodna.- ucieszyła się ole zabrała rękę
-Wiesz nie wiem czy mi się wydaje czy masz jakieś kłopoty. Coś cię gryzie?
-Co? Nie no coś ty.!- uśmiechnęła się na siłę
-Nie bo wydaje mi się że...- zacząłem
-Wydaje ci się.- wtrąciła

Postanowiłem więcej nie drążyć tematu i nie denerwować ani siebie ani jej. Poszliśmy do mojej ulubionej włoskiej restauracji, jak się okazało Marcelka zna tą knajpę i też często do niej chodzi na obiady. Strasznie lubię jej towarzystwo bo mogę z nią gadać o wszystkim i o niczym i to bez końca. Rozumiemy się doskonale i mamy wspólne cechy.
Po zjedzeniu dwóch obszernych porcji obiadowych wyszliśmy na spacer. Chciałem wmusić w nią jeszcze lody ale się nie zgodziła więc zaprosiłem ją do kina. Na to przystała z większym entuzjazmem tylko że nie było ciekawych filmów do wyboru. Skończyło się na tym że wybrała "Czarownicę" a ja się nie sprzeciwiałem.
Jak się okazało oboje nas znudził ten film i w połowie filmu wyszliśmy.Na moje nieszczęście przed kinem spotkałem kilka hotek które koniecznie chciały mieć ze mną zdjęcie i autograf a nie wypadało im odmówić więc zacząłem podpisywać kolejne kartki a jedna nawet kazał mi się podpisać na legitymacji szkolnej. Dopiero kiedy one odeszły zorientowałem się że nie ma ze mną Marceli. Poszła sobie, nie żegnając się. Cholera.! Mam nadzieję że nie obraziła się za te autografy i że nie spieprzyłem tego. Nie pozostało mi nic innego jak jej szukać i dzwonić do niej.
Za 4 razem odebrała i strasznie się ucieszyłem:

-Marcela.! Gdzie ty uciekłaś?
-Musiałam wracać do domu. Pilna sprawa, nie mogę za bardzo rozmawiać.!
-Nie no rozumiem ale nie obraziłaś się na mnie?
-Nie no co ty Misiek, jest ok ale muszę kończyć.
-Jasne. Szkoda że tak się to dziś skończyło.
-Wiem przepraszam cię ale kończę już. Pa.!- usłyszałem a sekundę później się rozłączyła

Z jednej strony cieszę się że między nami jest ok ale z drugiej strony ona brzmiała tak oficjalnie że zacząłem się zastanawiać czy czasami mnie nie zbyła. Wróciłem do domu i z butelką piwa ułożyłem się na kanapie oglądając jakiś polski film. Nie był zbyt ciekawy więc szybko wyłączyłem telewizor i poszedłem się położyć.


--------


Cześć.!
4 rozdział jaki jest każdy widzi.
Następny koło środy.
Już zapraszam do czytania :*
Do następnego :)

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 3.

<Marcela>

Kolejny dzień dobiega końca. Jest prawie jak każdy inny tyle że dziś poznałam tego siatkarza... Michała. Wygląda na miłego i uczciwego ale sama nie wiem dlaczego zgodziłam się się na to spotkanie jutro. Po skończeniu pracy od razu wsiadam w samochód i wracam do domu. Zmęczenie daje o sobie znać więc jedyne o czym w tej chwili marzę to moje łózko i sen. Wkurza mnie fakt że wszystkie dni mojego życia są takie same... Wstaję, idę biegać, praca sen i następnego dnia to samo. Kiedy docieram do domu widzę auto rodziców przed domem czyli są już w domu.
Wchodzę do domu i widzę że siedzą w jadalni i jedzą kolację. Stwierdzam że nie będę im przeszkadzała i od razu idę na górę. Instynktownie od razu biorę prysznic i padnięta kładę się do łóżka. Dopiero po przytuleniu się do łóżka rozklejam się i z oczu płyną mi łzy. No bo co takiego złego zrobiłam że rodzice mnie nie kochają i nie rozumieją, i dlaczego nie mogę być zwyczajnie szczęśliwa. Nie mam po co wracać do domu bo wiem że nikt tam na mnie nie czeka. Mama i tata zachowują się jakby mieli po 18 lat a ja czuję się w tym domu jak piąte koło u wozu. Czasami dziwię się że mama zdecydowała się mnie urodzić, przecież przeze mnie tylko przerwała swoją karierę i nie byłam jej potrzebna. Z mojej rozpaczy wyrywa mnie dzwoniąca komórka:

-Hej Marcela. Opowiadaj jaki jest ten koleś.?- Paulina od razu zaczęła zadawać pytania
-Hej Paolka. Normalny, to jeden z siatkarzy ma na imię Michał. Słuchaj przepraszam cię ale nie mam siły rozmawiać jestem strasznie zmęczona. Chcę spać.!
-Ty płakałaś?
-Nie, po prostu jestem zmęczona. Jutro pogadamy ok?- odpowiedziałam
-Nie no jasne. Odpocznij a ja mam jutro wolne to wpadnę do ciebie do pracy na kawę. Paa.!

Rzuciłam telefon na podłogę przy łóżku i ledwo powstrzymując łzy.
Obudziły mnie śmiechy na dole. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam strój do pracy. Trochę dłużej pospałam więc nie mam czasu żeby dziś biegać. Włosy zapletłam w luźnego warkocza na bok i nałożyłam lekki makijaż. Gdy zeszłam do kuchni okazało się że rodzice urządzili sobie bitwę na jedzenie, mama stoi przy blacie cała w mące a tata wyciera twarz brudną od jajek.

-Co wy wyprawiacie?- spytałam zszokowana
-A co ty tu jeszcze robisz?- spytała mama
-Stoję jak widać. Jak wy się zachowujecie? Ile wy macie lat w ogóle?
-Nie twoja sprawa co robimy. Idź już bo się spóźnisz do pracy.!
-Zachowujecie się jak dzieci. Naprawdę nie rozumiem jak wy...- zaczęłam
-Nie twoja sprawa. Jak ci się nie podoba to możesz wyjść.!- tata pokazał mi palcem na drzwi
-A żebyś wiedział że tak zrobię.!- krzyknęłam zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z domu

Wsiadłam do auta i prawie czerwona ze złości ruszyłam w stronę galerii handlowej. Mam do otwarcia kawiarni jeszcze jakieś 2 godziny więc po chodzę po sklepach może kupię coś ładnego. Po obejściu kilku sklepów i zakupie prześlicznego kompletu którego zobaczyłam na manekinie pojechałam do pracy.
Ogólnie dzień mam do bani, Marlena chodzi wkurzona a wzorki na kawie mi nie wychodzą.Czekam z niecierpliwością aż ten dzień się już skończy.
Po niesamowicie długo ciągnącej się zmianie wróciłam szybko do domu. Jako że idę na to spotkanie z Kubiakiem wzięłam szybki prysznic, na balsamowałam ciało moim ulubionym balsamem. Włosy wyprostowałam i spięłam na bok. Długo stałam przed szafą z myślą w co się ubrać ale w efekcie końcowym wyszło że nie chcę się stroić bo nie ma po co i wychodzę w takim to komplecie. Jeszcze szybki makijaż, i kontrola wyglądu no i mogę wychodzić. Matka z ojcem jak zwykle wymyślili sobie coś ciekawego na wieczór bo ta się stroi to pewnie gdzieś wychodzą. Bez słowa zabieram klucze, torebkę i wychodzę z domu.

Do parku w którym umówiłam się z siatkarzem mam 5 minut drogi i docieram na miejsce idealnie na czas. Park jest raczej pusty i od razu poznaje tą wysoką postać stojącą w kapturze kilka kroków ode mnie. Pewna że to Michał podchodzę do niego.

<Michał>

Cały dzień chodzę jak w skowronkach i jestem pewny że to efekt Marceli. Strasznie się cieszę na to spotkanie chociaż nie powinienem nastawiać się od razu na jakieś mega uczucie między nami. Chłopaki widzą że nie umiem skupić się na treningu i śmieją się że albo jestem naćpany albo zakochany.  Zaraz po treningu prawie biegiem wychodzę z szatni i pierwszy raz chyba jako pierwszy, szybko jadę do domu żeby się ogarnąć. Biorę prysznic i układam włosy na żel. Ubieram się w miarę normalnie żeby jej nie wystraszyć i wychodzę z domu. Kiedy wchodzę do parku jest 17;57. W pierwszej chwili jestem załamany myślą że pewnie mnie olała ale sekundę później za plecami słyszę jej ciepły głos.

-Cześć Michał.!- odzywa się a ja momentalnie się odwracam
-Marcela, jesteś?- uśmiechnąłem się
-No przecież się umówiliśmy. Nie wystawiłabym cię.!- też delikatnie się uśmiechnęła
-Cieszę się. To co zabieram cię na dobrą kawę.
-Ty wiesz że tylko ja robię dobrą.?
-Serio? No to będę musiał to ocenić, bo nigdy nie próbowałem.
-Wiesz gdzie pracuję więc zapraszam.
-Czy to jest reklama tej twojej kawiarni?- spytałem śmiejąc się
-No coś ty. Nigdy w życiu.!
-Ahaa, i tak przyjdę i sprawdzę tą twoją kawę tylko że wiesz... jak mi posmakuje to już się ode mnie nie uwolnisz.
-No to czemu nie powiedziałeś tego dwie minuty temu?- szturchnęła mnie ze śmiechem

Poszliśmy do kawiarni na rogu i przy kawie i kawałku sernika zaczęliśmy rozmawiać i poznawać się wzajemnie. Marcela jest naprawdę niesamowita i opowiada że miała szczęśliwe dzieciństwo i ogólnie niczego jej w życiu nie brakuje ale ja widzę że coś ją boli i gryzie. Wiem że chce być panią psycholog dziecięcą i że uwielbia modę. Kiedy opowiada o swoich planach i marzeniach jej oczy nabierają tego błysku ale co dziwne potem gdy zmieniamy temat one znowu gasną.  Nawet nie wiem ile siedzimy w tej kawiarni godzinę może dwie ale żadne z nas chyba nie chce się rozstać. Wspólnie podejmujemy decyzję o spacerze.

-To co teraz lody?- pytam i ciągnę ją w stronę budki z lodami
-Oszalałeś? Nie ma mowy wiesz jaka będę gruba.?
-Taaa wyobrażam sobie. Przy twoim trybie życia to nigdy w wo nie uwierzę.
-Ale serio jaa... zaczęła
-Poprosimy dwa waniliowe.!- przerwałem jej składając zamówienie
-Czy ty mnie słuchasz?- spytała
-Cały czas ale loda i tak zjesz.!- uśmiechnąłem się szeroko
-Jesteś niemożliwy wiesz?
-A no wiem i do tego upierdliwy i niecierpliwy.
-I zabawny!- dodała i zaczęła się śmiać
-A dziękuję, to to już chyba był komplement.- podałem jej waniliowego loda w rożku
-Wiesz co zjemy po drodze bo muszę już wracać.
-Czemu już? Jutro znowu pracujesz?- spytałem
-Nie mam wolne ale jak nie wrócę do domu przed 23;00 to...
-Nadopiekuńczy rodzice?
-No yyyy powiedzmy.!- nagle jakoś posmutniała
-W takim razie odprowadzę cię ale mam nadzieję że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
-Nie no obiecałeś przetestować moją kawę.
-No przecież że koniecznie.- puknąłem się w czoło

po jakiś 10 minutach spaceru dotarliśmy pod jej dom. W miarę nowoczesny z dwoma autami na podjeździe podejrzewam że ten mniejszy należy do Marceli. Zamieniliśmy jeszcze dwa słowa i powiedziała że musi już iść. Zdążyłem tylko pocałować ją w policzek i podziękować za spotkanie kiedy zniknęła mi za furtką.
Zadowolony powolnym krokiem udałem się do domu, okazało się że mieszkam tylko 15 minut drogi na skróty od domu Marcelki.
Po powrocie do domu wziąłem szybki prysznic i postanowiłem skorzystać z tego że zapisałem sobie numer do brunetki w telefonie. Napisałem jej krótkiego sms-a:

Jeszcze raz dziękuję ci za to spotkanie. Z niecierpliwością czekam na następne. 
Dobranoc... Michał

Szybko mi odpisała co mnie ucieszyło:

Nie wiem skąd masz mój numer, ale ja też dziękuję. 
Tobie też życzę dobrej nocy... M.

Ucieszony odłożyłem telefon na stolik nocny i szybko zasnąłem




-------------------


Witajcie. Jest trójeczka. 
Następny za 2 góra 3 dni. Już zapraszam. :**
Do następnego PAPA :)

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 2.

<Marcela>

Odwiozłam Paulinę do domu i sama tez wróciłam do siebie. Zmartwiła mnie ta akcja z telefonem ale chociaz tyle dobrego że jutro go odzyskam. Nie wiem kto go ma ale jutro sie dowiem.
Gdy wróciłam do domu rodzice leżeli w salonie wtuleni w siebie i oglądali jakiś film.

-Wróciłam.!- krzyknęłam jak tylko weszłam
-Dobrze, nie musisz tak się drzeć. Idź do siebie i nie przeszkadzaj.!- odpowiedział ojciec
-Dziękuję że spytaliście, miło spędziłam dzień. Też za wami tęskniłam.!- odburknęłam i poszłam do swojego pokoju

Wzięłam prysznic i zaczęłam myśleć nad strojem na jutro do pracy. Szafa moja jest duża i pojemna i ubrań też mam sporo więc codziennie mam problem w co się ubrać. Zdecydowałam się na taki komplet i od razu położyłam się spać. Słyszałam jeszcze śmiechy i jakieś rozmowy rodziców ale nie przejęłam się tym i wtulona w poduszkę zasnęłam.
Obudziłam się jakoś koło 7;00. Od razu wbiłam się w dreski i ruszyłam na moją codzienną przebieżkę. Jak wychodziłam rodzice jeszcze spali i trochę się śpieszę żeby chociaż złapać ich przed wyjściem do pracy. Gdy wracam do domu oddycham z ulgą bo siedzą w kuchni i jedzą śniadanie.

-Dzień dobry.!- siadam na krzesełku
-Może byś się tak wykąpała. Cała jesteś zapocona.!- odpowiedziała mama
-Chciałam z wami pogadać bo mam sprawę...- zaczęłam
-Nie mamy na to czasu. Gdybyś nie biegała to może udało by się nam porozmawiać w spokoju.!- wtrącił ojciec
-A więc to moja wina że nie macie dla mnie czasu?- wstałam od stołu
-No chyba nie nasza.! śpieszę się do pracy. Pa kotku.!- mama upiła łyk kawy pocałowała tatę i najzwyczajniej wyszła
-Mam w was niesamowite wsparcie.!- westchnęłam cięzko
-Masz wszystko co chcesz. Na 18- stkę dostałaś auto, po maturze nowego iphona czego jeszcze oczekujesz?- spytał ojciec
-No nie wiem może trochę uwagi?!- krzyknęłam i poszłam pod prysznic.

Kiedy zeszłam na dół gotowa do wyjścia do pracy ojca nie było. Na stole leżała tylko kartka i banknot 100 zł. Na kartce był napis "Kup coś sobie... Tata"
Oni serio myślą że kasą i prezentami zastąpią mi swoją obecność. Wkurzyłam się złapałam torebkę i ruszyłam do pracy. Marlena zdziwiła się gdy zobaczyła mnie pół godziny przed czasem ale już nic nie docinała. Przygotowałam sobie bar do pracy i otworzyłyśmy lokal. Dziś ludzi przychodzi więcej więc czas mija znacznie szybciej niż wczoraj. Zmianę kończę o 17;00 a potem może ruszę na jakiś spacer po galerii handlowej.
Z niecierpliwością patrzyłam na zegarek który wskazywał 15;07. Miał przyjść ten koleś z moim telefonem ale go nie ma. Stwierdziłam że zwyczajnie nie przyjdzie i nici z mojego telefonu. Odwróciłam się tyłem do lokalu i zaczęłam ustawiać filiżanki do kawy gdy usłyszałam za sobą miły i ciepły głos:

-Przepraszam... Gdzie znajdę Marcelę?
-To ja. ja jestem Marcela. Pan od telefonu?- spytałam
-Zgadza się. Proszę o to pani zguba.!- podał mi znajomy telefon
-Dziękuję panu bardzo. Już się martwiłam że go nie odzyskam.- uśmiechnęłam się
-Jak mógłbym go pani nie oddać. Jestem Michał.!- podał mi dłoń
-Marcela.!- podałam mu dłoń
-Too Marcela, co mi zaoferujesz jako wygraną za znalezienie telefonu?
-Yyy, no chyba nic.!
-Nie ładnie tak. A ja się fatygowałem żeby ci go oddać.
-No i chyba powiedziałam dziękuję. Co jeszcze mam zrobić?- zdziwiłam się
-Może postaw mi kawę?
-Ok usiądź sobie a ja ci zrobię.!- westchnęłam ciężko
-A ty nie wypijesz ze mną?
-Nie mogę jestem w pracy.!
-W takim razie umówmy się tak że jutro jak skończysz pracę pójdziemy gdzieś razem na kawę albo lody.?!- zobaczyłam nadzieję w jego oczach
-Sama nie wiem...
-No przecież nic ci nie zrobię. To tylko kawa.!
-No dobra. Niech będzie.- zgodziłam się od niechcenia
-To o której mam po ciebie przyjść?- spytał
-Kończę pracę o 17;00. Umówmy się na 18;00 w parku na przeciwko galerii co?
-Niech będzie. To do jutra.!- pocałował mnie w policzek i bez słowa wyszedł

Wyszedł a ja stanęłam jak wryta. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy ja na serio się z nim umówiłam. Przecież to sprzeczne z moimi postanowieniami. Dla mnie nie liczą się faceci, nie ma miłości. Stwierdziłam że nie będę się pakowała w niepotrzebne relacje i nie będę czekała na kolejne cierpienia. Jutro zakończę tą znajomość tak szybko jak się ona zaczęła.

<Michał>

Cały dzień zastanawiam się kogo spotkam w tej kawiarni śliczną brunetkę czy zadziorną rudą. W głębi duszy liczę na to że to jednak będzie brunetka. Wpisałem jej w telefon mój numer a sobie też zapisałem kontakt do niej.  Po powrocie z treningu jak na szpilkach czekałem na umówioną godzinę.

Kiedy wszedłem do kawiarni od razu ja zobaczyłem. Jednak to brunetka... odetchnąłem z ulgą. Wziąłem dwa głębokie wdechy i podszedłem do niej. Szczerze mówiąc rozmowa się nie kleiła widziałem że coś ją w środku blokuje więc zaproponowałem kolejne spotkanie. Teraz w duchu niezmiernie się z tego cieszę.
Marcela zrobiła na mnie ogromne wrażenie a na żywo jest jeszcze śliczniejsza.Gdy jednak spojrzałem w jej oczy zobaczyłem w nich smutek i brak tego błysku które wydawało mi się widzieć na zdjęciu.
Po wyjściu z kawiarni poczułem że chce ją spotykać, i będę to robił choćbym musiał codziennie pijać w tej kawiarni kawę.
Po powrocie do domu usiadłem w salonie i wziąłem do ręki laptopa. Wiem że zachowuję się jak jakiś chory psychicznie na jej punkcie ale przeglądając jej zdjęcia na fejsie coraz bardziej zatapiam się w jej oczach. Przerywa mi dopiero połączenie przychodzące na skype od Zbyszka.

-No cześć bracie. Co u ciebie?- odzywa się zadowolony Bartman
-No hej Zibi. Leci jakoś powolutku. A u ciebie co nowego? Jak włochy?
-Juz mi się znudziły. Wpadnę do Polski na kilka dni niedługo. Odwiedzę cię bo pewnie płaczesz za Moniką co?
-Niekoniecznie.- uśmiechnąłem się łobuzersko
-Wyrwałeś już jakąś?- zdziwił się atakujący
-Nie no co ty. Ale poznałem taka jedną nawet niedawno.!
-No nawet ja nie jestem taki szybki. Gratuluję mam nadzieję że ją poznam jak przylecę do Polski.
-A ja mam nadzieję że okaże się że los da nam szansę...
-Jak za długo myślisz to za bardzo filozofujesz wiesz? Bajeruj ją i będzie twoja.!- zaśmiał się Zbyszek
-Ona taka nie jest. Nie leci na to.... chyba.!- zamyśliłem się
-Ile ją znasz?
-Dziś ją poznałem. I umówiłem się z nią na jutro.!- wydukałem
-Noooo to czyli nie tracisz czasu. Gratuluję jeszcze raz.!
-Dzięki Zbynio. Mam nadzieję że faktycznie ci ją przedstawię.
-Innej opcji nie ma bracie. Tylko nie spitol tego tak?
-Wiadomo.- zaśmiałem się
-No to za dwa tygodnie jestem w Polsce i zobaczę co zdziałałeś. Teraz już lecę i do zobaczenia Misku.!
-Do zobaczenia Zibi.

Zamknąłem laptopa i zacząłem się zastanawiać nad jutrzejszym dniem. Gdzie mógłbym zabrać Marcelę? Co by ją zachwyciło? Teraz dopiero zaczynam się martwić czy się przed nią nie skompromituję.!
Biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Być może jutro zacznę coś od nowa. Coś nie tylko nowego ale i fantastycznego.


---------------------------


Rozdział 2 jest krótki ale taki ma być.
Następny za dwa dni jak szczęście dopisze.
Nic więcej nie mam do dodania...
Miłego czytania kochani:****

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 1.

Jak cudnie. Jest pierwszy październik a ja nie muszę wstawać o 6;00 rano do szkoły. Jestem absolwentką Liceum humanistycznego w Jastrzębiu- Zdroju. Maturę zdałam z niezłym wynikiem ale jednak robię przerwę i ten rok chcę przeszaleć z moją Pauliną.
----
Wstaję z łózka i jest jakoś 8;300. Rodzice są w pracy więc mam cały dom dla siebie, chociaż w sumie bez różnicy bo gdy są w domu i tak się mną nie interesują.
Włosy związuję w kitkę i ubieram swoje dresy do biegania i ze słuchawkami w uszach rozpoczynam codzienną przebieżkę. To pozwala mi się odstresować i wyładować wszystkie negatywne emocje. Biegnę tak przez okoliczny park kiedy nagle ktoś wskakuje mi na barana.

-Buu!- do ucha krzyczy mi moja Paulina
-Oszalałaś.Wariatka.!- parsknęłam śmiechem i mocno przytuliłam przyjaciółkę
-Trzeba się pilnować. Coś późno zaczęłaś. Normalnie o tej porze spotykam cię na końcu drugiej alejki.
-Wiem ale dziś sobie pospałam. W końcu mamy wolne Paulinko.
-No tak cieszmy się. Co robisz dziś koło 18;00?
-Zapewne siedzę z tobą a co?- wystawiłam jej język
-No masz rację, obie siedzimy i to na trybunach na hali. Mam bilety na mecz Jastrzębia z Kędzierzynem.- aż podskoczyła szczęśliwa
-Serio? A może tak byśmy....
-Nie na zakupy. Błagam cię to ważne dla mnie tak.!- oburzyła się
-Ok pójdę z tobą na ten mecz. Ale stroić się nie będę. A jutro zakupy.
-Ubierz się ładnie może spotkasz miłość swojego życia.?- poruszyła dziwnie brwiami
-Jasne, ty wiesz co ja myślę o miłości.! Tego nie ma i nie będzie.!
-Dobra, to ja mykam już a o 17;30 widzę cię pod moim domem w swoim samochodzie.!
-A dlaczego nie pojedziemy twoim co?- założyłam ręce na piersi
-Bo nie chcę robić sobie wstydu tak? Do zobaczenia.!- pocałowała mnie w policzek i pobiegła w swoją stronę.

Po powrocie do domu jak co dzień pierwsze co robię to biorę szybki prysznic. Potem szybko ubieram wcześniej przygotowany strój i i związuję włosy w zgrabnego koczka. Szybko zbiegam do kuchni zabieram dwa tosty z nutellą i pochłaniam je w trybie natychmiastowym. Jestem spóźniona do pracy a dziś pracuję z Marleną więc z góry czuję że mam przerąbane. Upijam jeszcze łyk kawy i z kluczami do mojego niedawno kupionego auta wybiegam z domu. Jak to mam w zwyczaju lekki makijaż zawsze nakładam gdy stoję na czerwonym świetle ale nie zajmuje mi to dużo czasu więc zdążam.
Klubokawiarnia w której pracuję od rozpoczęcia wakacji znajduje się 20 minut drogi od mojego domu a zmianę zaczynam za 15 minut więc czuję że Marlenka moja kierowniczka się lekko mówiąc zirytuje.

Tak jak przewidywałam w drzwiach lokalu usłyszałam standardowe "Znowu spóźniona" ale zbytni się nie przejęłam. Szybko przygotowałam kawiarnię do otwarcia i Marlenka odpuściła. Klientów jest dziś w miarę mało więc spokojnie sms- uję z Pauliną która też niby jest w pracy tyle że bezstresowej no bo pracuje w punkcie ksero a tam ruchu też za bardzo nie ma.

Paulina: Pamiętaj o meczu.! Liczę na ciebie.!
Marcela: Pamiętam. Będę o 17;30 jak obiecałam!
Paulina: I świetnie. Kocham cię. <3
Marcela: Juz mi tak nie słodź bo cukrzycy dostanę <hahahaa>
Paulina: A idź ty.! Do zobaczenia na meczu. Kończę bo mam klienta. Paa:*
Marcela: Paa:*

Po wymianie wiadomości z Pauliną od razu zrobiło mi się weselej. W lokalu tez nagle przybyło trochę ludzi i nim się obejrzałam była 17;00 i zadowolona mogłam wracać do domu. Na szczęście nie było ruchu no i po 10 minutach byłam już pod prysznicem. Szubko narzuciłam na siebie ubrania i wyprostowałam włosy. Zbiegłam na parter i zrobiłam ostatnie poprawki w stroju.. Nie mogłam zdecydować się na buty ale ostatecznie wybrałam białe bo były wygodniejsze.
Punkt 17;30 zaparkowałam koło domu Pauliny. Oczywiście ta cała w skowronkach czekała na mnie pod furtką i od razu wskoczyła mi na miejsce pasażera.

-Tak się cieszę że jedziemy Marcelka.!
-Czemu się tak cieszysz przecież to nie jest twój pierwszy mecz.?- zdziwiłam się
-No nie ale pierwszy raz siedzimy na miejscach dla vip- ów.
-Co? Ile ty wydałaś na te bilety?- aż wytrzeszczyłam oczy
-No właśnie nic. Tata załatwił nam te miejsca. Normalnie go za to kocham.!- ruda poprawiła w lusterku fryzurę
-No bardzo fajnie ale tu i tak nie ma się czym jarać. TO zwyczajny mecz.
-A tam nie znasz się.!- Paulina machnęła na mnie ręką
-Znam się czy nie i tak wiem swoje. Jesteśmy na miejscu królewno.!- zaparkowałam przed halą
-Świetnie. Już się cieszę.- ta prawie podskakiwała z radości

No nie powiem ludzi było całkiem sporo a dzięki naszym miejscom widzimy wszystko bez problemu, no bo to 5 rząd. Paulina jak zwykle zniknęła gdzieś w poszukiwaniu jedzenia więc zostałam sama. Nudziło mi się trochę więc zajęłam się moim i-phonem do czasu rozpoczęcia meczu.
Oderwałam się dopiero w momencie kiedy na boisko wkroczyli siatkarze. Wszędzie pełno wysokich i przystojnych facetów z sześciopakami na brzuchu. Aż zrobiło mi się ciepło. Po chwili jednak uspokoiłam się mówiąc o siebie w myślach "Daj spokój Marcela. To tylko faceci a wszyscy faceci to świnie".
Na miejsce wróciła Paulina i zaczął się mecz. Ogólnie nie znam zasad gry w siatkówkę i Paulina musiała mi wszystko wyjaśnić w trakcie.
Mecz skończył się po 4 setach wygraną (3;1) Jastrzębskiego Węgla. Paulina zaczęła skakać całą w euforii bo przecież uwielbia ten klub i tych siatkarzy co mnie wcale nie ruszało. Ta zbiegła po autografy a ja znowu zajęłam się telefonem. Po chwili stukania w dotykowy ekran usłyszałam za sobą straszny pisk... jakieś 3 napalone hotki zbiegały po trybunach do siatkarzy na a ja niestety byłam ich przeszkodą. Wytrąciły mi z ręki torebkę i telefon tak że kolejne minuty spędziłam na zbieraniu swoich rzeczy z podłogi. W dwóch słowach: zdenerwowałam się.
Jak tylko wróciła Paulina od razu zaczęłam ciągnąć ja do wyjścia. Coś czuję że nie prędko wrócę na tą halę.
Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłam w drogę powrotną.

-Marcelaa masz może błyszczyk?- Paulina spojrzała na mnie potulnym wzrokiem
-Sprawdź w torebce. Powinnam mieć ten arbuzowy.!
-Ok. Dzięki kochana.
-Podaj mi telefon od razu...- westchnęłam ciężko
-Nie wolno dzwonić podczas jazdy.!- oburzyła się
-Nie bedę dzwoniła. Podaj mi go po prostu co?
-Dobra tylko nie mogę go znaleźć. Na pewno nie masz go w kieszeni?- spytała
-Weź nawet tak nie żartuj, dostałam go w prezencie od starych za zdaną maturę.- zdenerwowałam się
-No ok ale jego serio tu nie ma.!
-Dawaj mi tą torebkę.!- zatrzymałam się na poboczu i zaczęłam go szukać
-I co?- spytała
-Nie ma go.!- odpowiedziałam bezradnie
-I co teraz?
-Nie wiem.! Cholera jasna.! Może wróćmy na halę. Może go znajdziemy.
-No co ty. Hala jest już zamknięta. Nie wpuszczą nas. Poczekaj. Zadzwonię może ktoś go znajdzie i odbierze.!- Paulina chwyciła za telefon i zaczęła do mnie dzwonić

<Michał>

Mecz był w miarę łatwy do wygrania więc nie jestem bardzo zmęczony. Właściwie to poszedł był gdzieś opić nasz sukces ale nie bardzo mam z kim świętować. Chłopaki już dawno poszli do domu do swoich dziewczyn lub żon a ja zostałem sam a tak właściwie to tylko z Popiwczakiem bo obiecałem że go podrzucę. W takich chwilach żałuję że pozwoliłem odejść Monice ale z drugiej strony w naszym związku już chyba nie było czego ratować. Monika to piękna i mądra kobieta ale uczucie które kiedyś napędzało nas do życia gdzieś po drodze zniknęło i została tylko myśl że powinniśmy być razem a nie ze chcemy.
Wyszedłem z pod prysznica i ubrałem na siebie wyjściowe ubrania. Wyszedłem z szatni z torbą na ramieniu i zobaczyłem młodego który siedzi na środku boiska.

-Co robisz?- spytałem podchodząc do niego
-Siedzę i myślę. Ty wiesz, jestem zadowolony ze swojego życia i bardzo cieszę się z tego co mam.!- westchnął cicho patrząc w sufit
-A ty się dobrze czujesz?- parsknąłem śmiechem
-A spadaj, przy tobie nawet po filozofować nie można bo się czepiasz.!- Popiwczak wstał z podłogi
-Sory, taki już jestem.!- wzruszyłem ramionami
-Wiem, to co jedziemy?- spytał
-Tak jedziemy ale czekaj, słyszysz?- zatrzymałem się
-Ale że co?
-Coś jakby komórka. Dzwoni z tamtąd.!- pokazałem palcem na 5 rząd trubun
-Faktycznie. Chodź zobaczymy czyj to.!
-Odbierz.!- powiedziałem kiedy młody podniósł dzwoniący aparat
-Co ty, nie chce. Jeszcze mnie o kradzież posądzą.! Masz ty.!- podał mi telefon
-Dobra dawaj. Trzeba oddać zgubę może zgubiła ją jakaś modelka albo miss.!- parsknąłem śmiechem
-Ale ty Kubiak głupi jesteś.- odpysknął mi młody
-Tee bo będziesz na piechotę szedł.- pogroziłem mu palcem i odebrałem połączenie od niejakiej "Paolki"

-Słucham?- powiedziałem
-Ty skąd masz ten telefon?- dziewczyna z drugiej strony od razu się oburzyła
-Leżał sobie na podłodze i dzwonił to odebrałem. A ty to kto?
-Nie twoja sprawa. Masz oddać telefon.!
-No wiesz bardzo chętnie ale nie za bardzo wiem komu.
-Yyy no faktycznie. Wiesz gdzie jest klubokawiarnia "Modern Look" w tej nowej galerii handlowej?- spytała
-No wiem. I co w związku z tym?
-Jutro pójdziesz tam około południa i spytasz o Marcelę. To ona jest właścicielką telefonu który trzymasz aktualnie przy uchu. - odpowiedziała stanowczo
-Ok ale o 11;30 mam trening. Może być koło 15;00?- spytałem
-Niech będzie. Pamiętaj żeby pytać o Marcelę.!- powiedziała i się rozłączyła

-Ty stary co to było?- spytał Popiwczak
-Ty wiesz że nie mam pojęcia. Jutro mam oddać zgubę właścicielce. Ma na imię Marcela.
-Marcela? Co to za imię?- skrzywił się młody libero
-Normalne jak każde inne. Chodź odwiozę cię do domu i sam tez chcę się w końcu położyć.

Jak powiedziałem tak zrobiłem i po 30 minutach byłem już w domu. Torbę treningową rzuciłem w kąt i z butelką piwa rozsiadłem się w salonie. Cały czas po głowie chodziło mi jej imię "Marcela".
Mo nic jutro oddam jej telefon i wrócę do szarej nudnej rzeczywistości. A tak swoją drogą ciekawe która to dziewczyna bo na tapecie telefonu są dwie: jedna to śliczna brunetka o dużych oczach i szczerym uśmiechu, a druga równie ładna tyle że ruda. Jutro dowiem się która z nich to Marcela.


-------------------

No i jest rozdział 1.
Blog ten zaskoczył mnie samą. Pomysł na niego wpadł mi do głowy znikąd.
Następny rozdział pojawi się w miarę szybko może nawet już w piątek :)
Miłego czytania i do następnego paa:****