piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 40.

<Marcela>


Siedziałam w pokoju i czekałam na powrót Zbyszka. Coś nie dawało mi spokoju, czułam że to spotkanie nie skończy się dobrze. Doszło do tego że zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Wtedy do pokoju wszedł Zbyszek. Miał napuchnięty nos i cały we krwi.

-Jezus Maria co się stało?- podbiegłam do niego
-Nic takiego. Dostałem bo i zasłużyłem ok?!- odpowiedział
-Chodź założę ci opatrunek.- pociągnęłam go w stronę łóżka
-Nic mi nie jest. Przeżyję!
-To Michał ci to zrobił tak?
-Marcelka proszę cię daj spokój co!- westchnął
-Nie, to się musi skończyć. Wyjaśnię Michałowi że musi się ogarnąć.
-Nie mieszaj się w to. Powiedziałem ci że mi się należało.
-Uderzył cię bo jesteśmy razem. To nie jest powód Zbyszek.
-On nie wiedział. Dla niego to że nas razem zobaczył było szokiem. To nie jego wina.
-Proszę cię daj mi z nim pogadać. Wytłumaczę mu tą sytuację.
-Nie przekonam cię żebyś zmieniła zdanie.
-Nie, Zbyszek kocham cię i Michał się musi z tym pogodzić.
-No dobrze.

Po założeniu Zbyszkowi opatrunku poszłam szukać Michała. Wydawało mi się że nie ma mi za złe że ułożyłam sobie życie z Bartmanem ale jak widzę jest inaczej. Długo go szukałam ale znalazłam go dopiero na ławce niedaleko lasu. Jego widok mnie złamał ale wtedy przypomniałam sobie rannego Zbyszka i mi przeszło

-Dlaczego to zrobiłeś?!- od razu przeszłam do konkretów
-Ale co!?- zdziwił się
-Uderzyłeś Zbyszka. Pytam dlaczego?
-On wie dlaczego. Najwidoczniej zasłużył...
-Przestań. Myślałam że jesteśmy dorośli ale ty zachowujesz się jak dziecko.
-To nie jest tak Marcela. Gdyby nie on pewnie teraz bylibyśmy razem nie rozumiesz. To wszystko jego wina.
-To nie jest jego wina. Wszystko co się stało to tylko i wyłącznie twoja wina. To ty wszystko zepsułeś rozumiesz.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo to prawda nie widzisz tego.
-Porozmawiajmy na spokojnie. Usiądźmy proszę...
-Nie.! Myślałam że skoro nam nie wyszło to chociaż zostaniemy przyjaciółmi ale widzę że to nie jest możliwe.
-Co ty mówisz.?- zdziwił się
-Dopóki masz takie nastawienie do Zbyszka i mnie to nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Ogarnij się Misiek bo jak narazie to tylko wszystkich krzywdzisz!- powiedziałam i odeszłam w stronę drzwi
-Poczekaj!- krzyknął, podbiegł do mnie i z zaskoczenia mnie pocałował
-Nigdy więcej tego nie rób rozumiesz!- odepchnęłam go i uderzyłam w policzek

Szybko uciekłam prosto do pokoju. Nie sądziłam że Michał mnie pocałuje, to było dziwne i wybiło mnie z równowagi. Zaczęłam wybierać ubrania na dzisiejsze ognisko integracyjne. Postawiłam na taką stylizację. Kiedy kończyłam robić makijaż do pokoju wrócił Zbyszek

-Rozmawiałaś z nim?- spytał mnie na wejściu
-Tak, wyjaśniłam mu wszystko...
-I co dalej?
-Nie rozumiem o co pytasz?- spojrzałam na niego
-O to co między wami zaszło.!
-Nic nie zaszło. Kazałam mu się od nas odczepić.
-Tak, to dziwne bo on twierdzi że się całowaliście i zbytnio się nie opierałaś.!
-Co to za bzdura.!- aż wstałam z miejsca
-Spotkaliśmy się na korytarzu. Był bardzo z siebie zadowolony.
-Zbyszek on mnie pocałował ale od razu go odepchnęłam i uderzyłam w policzek. To nic nie znaczyło.
-Czyli tego nie chciałaś?- spytał z nadzieją w głosie
-Oczywiście że nie. To ciebie kocham nie jego. Nie pozwól mu wkroczyć między nas, proszę cię. Zaufaj mi.
-Ufam ci, to jemu nie ufam. Nie chodź sama na spotkania z nim ok. Wystraszyłem się że odejdziesz do niego.
-Nigdzie nie odchodzę. Kocham cię Zibi. I uwielbiam jak jesteś zazdrosny.- roześmiałam się i pocałowałam go delikatnie w usta
-Ja też cię kocham, dlatego się tak boję że cię stracę.- uśmiechnął się
-Idź pod prysznic za pół godziny musimy zejść przed ośrodek. No wiesz jest to ognisko.!- uśmiechnęłam się do niego
-Ok.- odpowiedział i poszedł do łazienki

Zaraz po wejściu Zbyszka do łazienki wyszłam na balkon. Dlaczego Michał powiedział mu o tym pocałunku. Ewidentnie dąży do tego żebyśmy się ze Zbyszkiem rozstali. Nie powiem że mnie ten incydent nie ruszył ale od dwóch lat mam idealnie poukładane życie i nie chcę niczego w nim zmieniać. Chcę??


<Michał>


Pocałunek z Marcelą przypomniał mi jak wspaniale smakują jej usta posmarowane truskawkową pomadką. Takie miękkie i zawsze kuszące.
Zabolało mnie to że mnie spoliczkowała, na początku nie chciałem mieszać się w jej życie ale teraz mam wątpliwości. Może jest jeszcze szansa na to by ją odzyskać. Drugi raz nie popełnię tego błędu i nie dam jej odejść.
Widziałem jak Zbyszek zagotował się w środku kiedy powiedziałem mu o tym że się całowaliśmy. Mam nadzieję że zrobi jej awanturę i będę miał większe szanse żeby się do niej zbliżyć.
Jakoś 5 minut przed wszystkimi zszedłem przed ośrodek. Zaraz po mnie pojawił się Karol z Andrzejem, Mateusz i Rafał z Dawidem. Poszliśmy do naszej altanki i tam czekaliśmy na resztę. Każdy miał w ręku piwo kiedy pojawili się Zbyszek z Piotrkiem i Marceliną. Co mnie zdziwiło?!
To że Zbyszek i Marcela przyszli objęci i co chwila czule się do siebie uśmiechali. Całkowicie popsuło mi to humor i to na stałe.
Piłem sobie spokojnie 3 piwo kiedy z mojego własnego świata wyrwał mnie Krzysiek

-Tee Misiek co ty masz taką minę co? Pies ci umarł czy co?!
-Nie twoja sprawa.
-A ja ci powiem o co chodzi. Nasz Michał Kubiak co chwila zerka na Marcelinę. Czyżby zazdrość.?- wtrącił lekko podchmielony Zator
-Zamknij się.!- od razu zaprotestowałem
-Oj Misiu nie licz na nic za rok będzie panią Bartman więc raczej się spóźniłeś.!- roześmiał się Piotrek
-Co?- spojrzałem na Marcelę
-No tak, nasi zakochani myślą o ślubie. To przecież każdy wie...- powiedział Paweł
-Nie wierzę.- powiedziałem cały czas patrząc na Marcelę
-Dobra zmieńmy temat. Kto chce piwko.!- uśmiechnął się Wlazły
-Ja chcę. Daj.- odpowiedziałem szybko
-Ok. Każdy bierze po piwie i idziemy nad jezioro.!- klasnął w ręce Igła

Każdy przystał na jego propozycję. Chciałem spytać Marcelę czy to prawda z tym ślubem ale Bartman nie odstępuje jej na krok. Non stop się do siebie przytulają i całują. Jak sobie pomyślę że ona serio mogłaby za niego wyjść to aż się we mnie gotuje. Muszę coś wymyślić, coś dzięki czemu ci dwoje się rozejdą. Nie wiem jak ale to zrobię.
Gdy dotarliśmy nad jezioro wszystkim lekko odbiło. Igła, Winiar, Zator i Karol z Andrzejem poszli się kąpać ja stałem na brzegu z piwem w ręku a Marcela usiadła na molo ze Zbyszkiem. Postanowiłem przerwać tą sielankę. Podszedłem ich od tyłu i lekko pchnąłem Zbyszka a ten wpadł do wody wystraszony.

-Co ty wyprawiasz.!- krzyknęła Marcela
-To prawda?- spytałem
-O co ci znowu chodzi?!- wściekła się
-O ślub. Wychodzisz za niego?
-To nie jest twoja sprawa.!
-Odpowiedz.!- krzyknąłem



-----------------------------------------------------------------------------------




 Jestem z nowiutkim świeżo skończonym rozdziałem :)
Następny za jakieś 5 dni do tygodnia czasu:)
Mama nadzieję że czekacie i jeszcze czytacie to coś.
DO NASTĘPNEGO :)

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 39.

**Dwa i pół roku później**

<Marcela>

Te dwa lata ze Zbyszkiem minęły błyskawicznie. Bartman od dwóch lat gra dla Rzeszowa a ja jestem w trakcie studiów. Wszystko nam się pięknie układa Zibi został powołany do kadry a ja wygrałam konkurs na uczelni i odbędę staż i będę pracować z siatkarzami. Jestem szczęśliwa, moje życie przy Zbyszku jest idealne a on na każdym kroku okazuje mi jak bardzo mnie kocha. Dziś oboje mamy się stawić w ośrodku w Spale i od rana biegamy po domu jak jacyś szaleni.

-Marcelka, widziałaś moje okulary?- usłyszałam głos Zbyszka
-Są w sypialni na komodzie, w futerale.
-Możesz mi je przynieść do kuchni??
-No dobra. Już po nie idę.- weszłam do sypialni
-Akukuu!- Zibi złapał mnie w talii
-Osz ty szujo! Puszczaj!- zaczęłam się śmiać
-Mamy jeszcze czas na...
-Nie mamy czasu.!- przerwałam mu
-No ale...
-Kochanie za pół godziny musimy wyjść z domu. Błagam cię!!
-No dobra ale łóżka w naszym pokoju koniecznie ochrzcimy!
-No pewnie skarbie. Na pewno. Zbieraj się.- uśmiechnęłam się i wyszłam z sypialni
-Tak jest królowo.- usłyszałam

Na parkingu koło Podpromia zjawiliśmy się praktycznie jako ostatni. Do dlatego że Igła nie mógł się wyrobić i spóźnili się z Iwona która nas odwiozła.

-No hej pięknoto!- odezwał się Cichy na dzień dobry
-Witaj kolego!- przytuliłam Piotrka
-Siadaj, trzymałem ci miejsce obok mnie!
-Wybacz Piotruś ale ona siedzi z nami na tyle na miejscach dla vipów.- odezwał się za moimi plecami Krzyś
-No szkoda jak znudzi ci się ich towarzystwo to wpadnij do mnie.!
-Ok. Wpadnę!- szepnęłam mu na ucho i poszłam na swoje miejsce
-Zibi a Marcela cię zdradza!- krzyknął Fabian
-Tak, z kim?- roześmiał się atakujący
-Ja bym jej pilnował bo jak nie patrzysz to szepcze coś Cichemu na ucho!
-Taak? Mam być zazdrosny?- Zbyszek spojrzał na mnie
-Nie masz powodu ale możesz być bo lubię jak się wtedy zachowujesz!- zaśmiałam się
-Wredota!- pokazał mi język
-Zazdrośnik!- wyszeptałam i pocałowałam go w usta
-Teee Bartmany nie jesteście tu sami.!- oburzył się Rafał Buszek
-No właśnie dokończycie jak będziecie sami!- dopowiedział Cichy
-Tak właściwie to skąd wytrzasnęliście tego busa co?- spytałam Fabiana
-Długa historia ale się nie martw wszystko legalnie. Kierowca się zaraz pojawi!- odpowiedział
-Aha no ok.- uśmiechnęłam się
-To ja może nakręcę coś do Igłą szyte. Marcela powiedz coś!- Igła wyjął kamerę
-Coś.- powiedziałam i założyłam słuchawki
-Eeej no!- oburzył się libero
-Krzysiek siadaj na dupie bo się wiercisz jak byś bynajmniej owsików dostał!- stwierdził Zbyszek

Nie wiem o czym dalej rozmawiali siatkarze bo włączyłam muzykę w słuchawkach i oparta na ramieniu Zbyszka odpłynęłam.
Mój chłopak obudził mnie kiedy dojechaliśmy na miejsce. Wszyscy siatkarze wyszli już z busa został tylko Igła który podobno coś zgubił. Kiedy wyszłam z auta i rozprostowałam kości dotarło do mnie w jakim pięknym miejscu jesteśmy. Zbyszek wziął nasze bagaże i razem poszliśmy odebrać nasze klucze do pokojów. Zbyszek niby prosił Stephana żeby nas razem ustawił w pokoju ale nie wiem czy to wypali.
Dziewczyna w sekretariacie mało nie zjadła Zbyszka wzrokiem na co strasznie chciało mi się śmiać jednak się powstrzymywałam. Ku uciesze Bartmana dostaliśmy wspólny pokój i to obok Igły i Fabiana. Od razu po wejściu do pokoju wyszłam na balkon który był z widokiem na las.
Po chwili dostałam sms jak się okazało od libero "Załatwiłem nam dziś ognisko integracyjne. O 20 widzimy się wszyscy w altance.!"
Zbyszek też dostał taki sam znaczy że Krzysiek wybrał opcję wyślij do wszystkich. Ucieszyłam się na to ognisko bo strasznie lubię chłopaków z kadry. Poszłam wziąć szybki prysznic bo za półtorej godziny mamy wszyscy spotkanie z trenerami i sztabem
Spotkanie trwało krótko, od jutra zaczynamy ciężko pracować. To znaczy siatkarze będą ciężko pracować bo moja praca jest lekka i przyjemna.
Cudem udało mi się namówić Zbyszka na spacer po okolicy. Pogoda jest dziś piękna że aż szkoda siedzieć w pokoju. Szliśmy lasem kiedy usłyszałam za nami jakieś głosy

-No mówię ci że to jest Bartman z laską!
-Nie pierdol głupot. To jest niemożliwe!- odpowiedział mu drugi
-No ale sam zobacz!
-Co to za jedni?!- spytałam Zbyszka
-Ci kolesie mieszkają niedaleko. Często spacerują po tym lesie bo myślą że poznają nas bliżej. Chodźmy stąd.- Zibi pociągnął mnie za rękę i chwilę potem ich zgubiliśmy
-Po co ci kolesie chcą was bliżej poznać.?- spytałam
-Źle się wyraziłem oni szukają sensacji. Ten jeden wysoki za artykuł o tym że Winiar ma tu kochankę zarobił na wakacje. Chcieliśmy to załatwić po męsku ale nie możemy... Jeszcze by to gdzieś donieśli. Nie możemy psuć sobie wizerunku!
-Rozumiem. Może wracajmy już do hotelu co?
-Wracajmy.!- uśmiechnął się atakujący
-Zbysiuu...- przyciągnęłam
-Co tam mała?
-No właśnie o to chodzi. Wziął byś mnie na barana!- zrobiłam oczy szczeniaka
-Wskakuj!

Przez całą drogę Zbyszek niósł mnie na plecach. Zdziwiona jego brakiem narzekania mocno wtuliłam się w jego szyję. Dopiero pod ośrodkiem Zbyszek się zbuntował:

-No dobra koniec tych wygód. Ja chcę nagrodę!
-Tak? A jaką?- spytałam
-Tu poproszę!- pokazał mi na swoje usta
-Nie!- złożyłam ręce na piersi
-Co proszę?!
-Nie będzie nagrody.
-Wiesz czym to grozi?!
-Będziesz mnie musiał złapać a mam trampki!- roześmiałam się
-Jestem sportowcem. Nie masz ze mną szans!
-Chcesz spróbować?!- spytałam zadziornie
-Mała wiesz że uwielbiam jak rzucasz mi wyzywania!- roześmiał się
-To próbuj!- powiedziałam a wtedy Zbyszek złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie
-Dobrze wiesz jak to się skończy. Odbieram swoją nagrodę!- uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi i wpił się w moje usta
-Cześć!- przerwał nam męski głos
-Michał?!- wytrzeszczyłam oczy na widok Kubiaka


<Michał>


Okres czasu kiedy grałem za granicą szybko minął. Dziś zgrupowanie w Spale na które zostałem powołany. Przez te 2 i pół roku sporo się w moim życiu zmieniło. Znalazłem Monikę i razem wychowujemy jej dziecko. Co prawda nie wzięliśmy ślubu ale jesteśmy razem i dobrze się dogadujemy. Mała Tosia jest mi jak moja własna córka i bardzo się z nią zżyłem i można powiedzieć że pokochałem ją jak własną.
Od mojego wyjazdu nie miałem kontaktu z nikim z Polski oprócz rodziców. Ze Zbyszkiem straciliśmy kontakt a chłopaki z Jastrzębia mieli mi za złe że wyjechałem i też z żadnym z nich już dawno nie rozmawiałem.
Z lekką niepewnością zaparkowałem auto przed ośrodkiem w Spale. Z jednej strony ucieszył mnie widok tego miejsca i to że będę w kadrze ale spotkanie ze znajomymi może zaboleć, szczególnie ze Zbyszkiem.
Wyjąłem walizkę z auta i po zamknięciu pojazdu ruszyłem w stronę wejścia. Uprzedziłem Stephana że nie będzie mnie na pierwszym spotkaniu z drużyną a ten zrozumiał, wiem że wszyscy już tu są, jestem ciekaw z kim przypadnie mi mieszkać.
Idąc chodnikiem mnie zamurowało. Marcela.! Marcelina w objęciach Zbyszka.! Poczułem jak obsuwa mi się grunt pod nogami. Momentalnie zaschło mi w gardle na myśl że oni są razem ale postanowiłem wziąć się w garść i nie okazać słabości.

-Cześć.!- odezwałem się pierwszy
-Michał?!- Marcela spojrzała na mnie z miną jakby zobaczyła ducha
-Miło cię widzieć.!- powiedziałem
-Ciebie też. Co u ciebie.?- spytała przyjacielsko
-Wszystko w porządku właśnie wróciłem do kraju. Co u ciebie nie pytam bo sporo się dowiedziałem przed chwilą.- uśmiechnąłem się
-Przepraszam cię że tak wyszło....
-Nie przepraszaj Marcelka. Nie jesteśmy razem i każde z nas ma swoje życie.- powiedziałem niby na luzie ale ledwo te słowa przeszły mi przez gardło
-Misiek możemy pogadać?- odezwał się Zbyszek
-Jasne, tylko ulokuję się w pokoju. Za pół godziny tutaj co?!
-Dobra, do zobaczenia.!- uśmiechnął się i wziął Marcelę za rękę
-Dobrze wyglądasz.!- powiedziała i poszli

Szybko znalazłem się w swoim pokoju. Jak się okazało mieszkam z Mateuszem Miką który okazał się być spoko chłopakiem.
Odświeżyłem się trochę i zszedłem przed budynek gdzie na mnie czekał już Zbyszek. Byłem ciekaw co ma mi do powiedzenia, mam ochotę zabić go za to że jest z Marcelą ale nie zrobię tego, w jej oczach widziałem szczęście więc nie mam zamiaru mieszać jej w życiu.
 Zaproponowałem Bartmanowi że przejdziemy się po lesie na co szybko przystał. Szliśmy tak bez słowa kiedy nie wytrzymałem:

-Chciałeś pogadać.! Mów o co chodzi.!
-Michał chciałem cię przeprosić. No wiesz za Marcelę...
-Zbyszek to nie ma znaczenia. Zabrałeś mi miłość mojego życia, fakt zatrzęsło mną jak was zobaczyłem ale wiem że ona mnie nigdy nie kochała.!
-Kochała cię, nawet nie wiesz jak długo po tobie płakała.
-Aha a ty ją pocieszałeś tak?- uniosłem głos
-To nie tak.
A jak? No powiedz jak?- teraz to już krzyczałęm
-Uspokój się chce ci to wytłumaczyć...
-No to tłumacz. Prosze bardzo wytłumacz mi jak do tego doszło.!
-Ona przyjechała do mnie w Boże Narodzenie zalana łzami. Dzień po tym jak ją zostawiłeś. Na początku tylko ją lubiłem ale potem...
-Ale potem jak mi dała dupy postanowiłem z nią być tak?- przerwałem mu
-Zakochałem się w niej.!- krzyknął
-Nie chrzań Bartman. Ty się nie zakochujesz ty tyko ruchasz i porzucasz. Zawsze tak było.!
-Z nią jest inaczej.! Ja ją naprawdę kocham.
-Mam wielką ochotę obić ci pysk wiesz. Pamiętam jak dzwoniłem do ciebie po naszym rozstaniu a ty kazałeś mi układać sobie życie bez niej. Już wtedy to planowałeś, że ją uwiedziesz tak??
-Nie planowałem tego.!
-Jasne. Ty skurwysynu... Nienawidzę cię. Byłeś mi jak brat, nie chcę cię znać rozumiesz.- wykrzyczałem po czym wymierzyłem atakującemu cios prosto w twarz




----------------------------------------------------------




Jestem:)
Zostawiam wam to "coś" do przeczytania :)
Mam nadzieję że wam się spodoba... Następny jakoś za 5 dni:)
Zapraszam na kolejny rozdział na   http://w-rytmie-siatkowki.blogspot.com/
DO NASTĘPNEGO.!

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 38.

<Marcela>


Następne dni były absorbujące. Studia, wieczorne rozmowy z atakującym i spotkania z Piotrkiem. Bardzo go polubiłam i dobrze nam się rozmawia. Zaczynam tęsknić za Zbyszkiem ale postanowiłam też spotkać się z Michałem. Jesteśmy umówieni dziś w przerwie w moich zajęciach. Obiecał przyjechać na moją uczelnię a ja dopiero teraz zaczynam bać się tego spotkania.
Z samego rana ten dzień nie zapowiadał się ciekawie. Trochę zaspałam więc szybko założyłam na siebie to a włosy spięłam w niedbały warkocz. Makijaż zrobiłam w trakcie jazdy tj. na czerwonym świetle na skrzyżowaniu.

Na szczęście na uczelnię zdążyłam w sam raz. Podpisałam listę i usiadłam na miejscu czekając na wykładowcę kiedy przyszedł mi sms: "Będę o 12;00. Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę.! Michał."
Nie odpisałam mu tylko wyciszyłam telefon i zaczęłam nerwowo kreślić jakieś dziwne kształty na ostatniej stronie zeszytu.
Wykłady mi się dłużyły co na jedno nie było takie złe, nie wiem czy jestem gotowa spotkać się z Michałem ale patrząc na zegarek wiedziałam że ta chwila nadejdzie i to niedługo.
Kilka minut przed 12;00 wyszliśmy z auli na przerwę. Od razu po wyjściu moje oczy skierowały się ku wysokiemu mężczyźnie przy oknie. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułam jak przeszywa mnie zimno. Podeszłam do niego niepewnie nie patrząc na niego

-Cześć...- powiedział
-Hej. Może chodźmy stąd. Obok jest bistro tam wyjaśnimy sobie wszystko.!- powiedziałam rzeczowo
-Ok.
-No więc po co to spotkanie?- spytałam kiedy usiedliśmy w lokalu
-Posłuchaj Monika mnie zostawiła a ja...
-Michał naprawdę to już niczego nie zmieni.!- przerwałam mu
-Jak to? Tłumaczę ci że nie będę ojcem a Moniki nie ma.!
-Wiem ale ja, ja nie wiem czy umiem znowu się w tobie zakochać.
-Czyli co, już mnie nie kochasz tak?- spytał
-Ja... To znaczy... Chyba nie... Nie nie kocham cię już!- wydukałam
-Chyba nie czy nie?
-Nie Michał nie kocham cię rozumiesz!- zdenerwowałam się
-A pamiętasz to?- na stole położył naszyjnik który mi kiedy dał
-Michał, to nie jest fair.!
-Wiesz że bardzo cię kocham a jednak mnie odrzucasz. Twoim zdaniem to jest fair?!
-Michał skrzywdziłeś mnie rozumiesz. Ok miałeś być ojcem rozumiem to ale ani przez chwilę nie pomyślałeś o mnie. Tak poprostu mnie zostawiłeś jak starą zabawkę. Pomyśl co ja czułam kiedy mnie porzuciłeś i to w wigilię!
-Marcelinko proszę nie mów tak!- zrobił proszący wzrok
-Kiedy to prawda i nie patrz tak na mnie. Michał to koniec.- wstałam od stołu
-Nie pozwolę ci tak odejść rozumiesz?!- złapał mnie mocno za rękę
-Puść mnie.! Jesteś skończonym idiotą. Nigdy więcej do mnie nie dzwoń. Mam cię dosyć.!- odepchnęłam go i wybiegłam z lokalu

Nie miałam siły ani ochoty wracać na wykłady. Zalana łzami wsiadłam do auta i wróciłam do domu. Szybko zmyłam i tak rozmazany makijaż i przebrałam się w sporo za duże Zbyszkowe dresy.
Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i usiadłam przed komputerem. Po dwóch minutach aktywności na skype zadzwonił do mnie Zibi

-Cześć królewno!- uśmiechnął się
-Cześć Zbyś!- na siłę odwzajemniłam uśmiech
-Co się stało? Jesteś chora??
-Widziałam się z Michałem!
-Kubiakiem? Jak to?- zdziwił się
-Spotkałam się z nim żeby zakończyć tą chorą sytuację. To było trudne!
-Ohh maleńka chciałbym cię teraz przytulić. Nie płacz proszę.!
-Już nie płaczę ale jestem tu sama i jest mi strasznie źle!
-Przyjadę. Zaraz dzwonię do trenera!!- wziął do ręki telefon
-Nie no co ty. Przestań nie jestem dzieckiem ale to wszystko mnie przerasta.
-Muszę lecieć na trening. Dasz sobie jakoś radę?- spytał
-Pewnie. Udanego treningu. Pokaż im tam jak się gra.- uśmiechnęłam się delikatnie
-No to lecę. Kocham cię mała.- posłał mi buziaka
-Wiem. Dziękuję ci...
-Za co?- zdziwił się i spytał
-Za to że jesteś. Tak po prostu. Papa.- pomachałam mu i się rozłączyłam

Poszłam do kuchni robić sobie jakiś obiad czy coś kiedy ktoś zapukał mi do drzwi. Zatrzymałam się przed lustrem wytarłam jeszcze raz oczy i podeszłam do drzwi. Nie sprawdzając kto jest po drugiej stronie otworzyłam drzwi. Ucieszyłam się na widok Pitera Nowakowskiego:

-Cześć Marcelka...
-Cześć Pit. Wchodź.- zaprosiłam go do mieszkania
-Coś się stało. Nie chcę ci ubliżać ale wyglądasz fatalnie.
-Dzięki. Nie nic się nie stało, wszystko jest tak jak być powinno.- uśmiechnęłam się na siłę
-Coś ci nie wierzę no ale nie dopytuję. Pomyślałem że wyciągnę cię na jakiś wypad do kina czy na gorącą czekoladę? Co ty na to?- spytał
-Wiesz co chętnie gdzieś stąd wyjdę. Dasz mi chwilę ogarnę się jakoś?
-Jasne. Szykuj się a ja zrobię sobie coś do picia ok?
-Ok.- pocałowałam go w policzek i pobiegłam do łazienki

Szybko nałożyłam makijaż i założyłam nowe ubrania. Włosy zaczesałam w koka i wyszłam do Piotrka który cierpliwie czekał na mnie w kuchni pijąc sok.
Założyłam na siebie jeszcze płaszczyk i wyszliśmy z mieszkania. Piotrek wymyślił sobie komedię więc najpierw poszliśmy do kina. Film okazał się być trafiony bo oboje śmialiśmy się do łez. Po filmie poszliśmy do Mcdonaldsa na hamburgery. Sama się sobie dziwię ale dobrze mi w towarzystwie Piotrka. Nie znam go długo ale dogadujemy się bezbłędnie. Siedliśmy sobie w kącie tak żeby nie rzucać się w oczy bo ostatnie na co Piotrek miał ochotę to ataki hotek. Niestety i tak został rozpoznany przy stoliku obok. Kiedy Nowakowski poszedł po nasze zamówienie usłyszałam rozmowę 3 lasek mniej więcej w moim wieku które ostro mnie krytykowały:

-Ty patrz na tą laskę ja ją znam. Ona była z Misiem Kubiakiem.!- powiedziała jedna
-Tak to ona. Widziałam ją dziś z Michałem w kawiarni koło uczelni. Tak ta frańca go zostawiła a teraz drugiego mami. Wyciągnie kasę wykorzysta i zostawi. Biedny Michał trafił na taką naciągaczkę. Teraz pewnie cierpi po tym jak go zostawiła.- odpowiedziała druga
-Tak wiem, takie jak ona to powinny mieć tu zakaz wstępu. Nie wiem co ten Pit w niej widzi. Tyle lepszych lasek a ugania się za nią. Nie wiem co ten Michał w niej widział ale teraz przez nią tylko cierpi.!

Do oczu napłynęły mi łzy. Wszyscy tak myślą? Wszyscy myślą że to ja skrzywdziłam wielkiego Kubiaka?! Szybko wytarłam oczy i podeszłam do Piotrka z prośbą żeby wziął nasze jedzenie na wynos. Bez wahania się zgodził i chwilę potem spacerowaliśmy po Rzeszowskim parku:

-Co się stało ze tak nagle chciałaś wyjść?- spytał
-Powiedz mi czy wszyscy myślą że to ja skrzywdziłam Miśka?- spytałam
-Co? Skąd ci to przyszło do głowy? Nikt tak nie myśli.!- mocno mnie objął
-W lokalu były 3 laski słyszałam jak mnie obgadywały że jestem tylko frańcą i naciągaczką i tylko was wykorzystuję, Michała, Zbyszka i ciebie.- rozpłakałam się
-Ej, ej no co ty. Nie płacz bo to bez sensu. To tylko jakieś napalone hotki które linczowały każde nasze dziewczyny. Nie płacz proszę.!- przytulił mnie
-Piotrek ja się czuję z tym strasznie. Może powinnam wyjechać do Zbyszka.?
-Nie ma mowy. Studiujesz teraz i to jest najważniejsze.! Przestań się przejmować jakimiś laskami które nie wiedza co mówią.
-A więc to on tak?- usłyszałam znajomy głos i szybko uwolniłam się z objęcia Piotrka
-Michał? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się na widok Kubiaka



<Michał>


Dzisiejsze spotkanie z Marcelą mnie wybiło z równowagi. Liczyłem na jakiś happy end ale ona mnie odrzuciła. Postanowiłem zatrzymać się w Rzeszowie do jutra i napić czegoś mocniejszego.
Po wypiciu kilku piw i prawie pół litrze czystej wyszedłem z baru. Mimo tego że jest zima pogoda dopisuje więc do hotelu postanowiłem wrócić przez park.
Wtedy w środku parku zobaczyłem ją.! Marcelinę i Piotrka mocno w siebie wtulonych. Zagotowało się we mnie.

-Co ty tu robisz?- spytała Marcela
-To on tak? To on mi cię zabrał?- wydukałem
-Jesteś pijany Michał.- wtrącił Piotrek
-Zamknij ryj Nowakowski.! Zabrałeś mi miłość mojego życia.!
-To nie tak.- odezwała się Marcela
-A jak? A może ty to zaplanowałaś co? Zadawałaś się ze mną żeby mieć dostęp do innych siatkarzy.? Tak było?- krzyknąłem
-Nie. Nie było tak.!- podeszła do mnie
-Pierdolona suka.!- wykrzyczałem i wymierzyłem jej siarczysty policzek
-Michał uspokój się. Idź się połóż bo nie ręczę za siebie.!- wkroczył Piotrek i dopiero teraz dotarło do mnie co zrobiłem
-Marcelinka jaaa ja nie chciałem.- spojrzałem na nią
-Nie chce cię znać rozumiesz.! Zniknij z mojego życia.- wykrzyczała mi w twarz i uciekła
-Toś się popisał pijaku.! Gratuluję.! To nie ja jestem z Marceliną szukaj dalej.- powiedział Piotrek i pobiegł za nią

Usiadłem na ławce i zacząłem płakać jak małe dziecko. Tak szybko spierdoliłem swoje życie, nie wiem jak mogłem do tego dopuścić. Gdyby nie Monika teraz pewnie szykowalibyśmy się z Marcelą do ślubu. 
Muszę stąd wyjechać inaczej nie dam rady. Nie dam rady zapomnieć o Marceli. Dlaczego ją uderzyłem, nigdy nie podniosłem ręki na kobietę.?
To wszystko mnie przerasta nie umiem już fukcjonować normalnie.
Wstałem z ławki i poszedłem prosto do hotelu. Po wejściu do pokoju tak jak byłem, w ubraniach  i butach położyłem się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.





----------------------------------------------------



Jestem :)
Mam nadzieję że ktoś to jeszcze czyta. :P
Następny rozdział pojawi się najpóźniej za tydzień:*
http://w-rytmie-siatkowki.blogspot.com/ <---- jutro pojawi się owy rozdział i już zapraszam :*

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 37.

<Marcela>

Odebrałam telefon i zdziwiłam się słysząc osobę po drugiej stronie:

-Słucham?- odebrałam
-Cześć Marcela. Tu Pit!
-Aa Piotrek, cześć. Co tam.?
-Dzwonię upomnieć się o kawę. Pamiętasz że mi obiecałaś.!
-No tak pamiętam. To może jutro, koło 17.00 co?
-No ok akurat będę po treningu. Super.
-Jeszcze ci wyślę sms z potwierdzeniem ok?!
-Ok przyjadę po ciebie. To do jutra.
-Jasne. Do jutra!- uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon

Reszta wieczoru minęła spokojnie.
Obejrzałam film do końca i poszłam wziąć kąpiel. Nalałam sobie wody do wanny, dodałam sobie olejków eterycznych i ułożyłam się wygodnie w wannie. Dopiero kiedy woda zrobiła się zimna wyszłam z wanny i otuliłam się ręcznikiem.
Potem od razu po położeniu się w łóżku zasnęłam.
Obudziłam się jakoś po 8.00. Na uczelni mam się pojawić dopiero za 2 godziny więc leniwie podnoszę się z łóżka. Biorę szybki prysznic i suszę włosy. Z gotowym makijażem i wyprostowanymi włosami ale w szlafroku zaczęłam robić sobie śniadanie. Zaparzyłam sobie mocną kawę a do zjedzenia przygotowałam kanapki.
Po zjedzeniu śniadania poszłam do pokoju poszłam do pokoju szukać sobie stroju na dziś. Wybór padł na to. Gotowa do wyjścia zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam do garażu po auto. Zbyszek oddał mi kartę do jego miejsca parkingowego i wytłumaczył jak jej używać więc szybko znalazłam się w samochodzie.
W dziekanacie wszystko załatwiłam błyskawicznie. Dostałam rozkład zajęć i jutro zaczynam studia. Ucieszona przeszłam się jeszcze po uniwerku żeby zobaczyć co i jak.
Niestety potem musiałam zrobić zakupy więc prosto z uczelni udałam się do Tesco po jakieś jedzenie. Do spotkania z Pitem zostało mi 2 godzinki więc wysłałam mu sms:

"Piter spotkajmy się na tej kawie o 17;00 w lokalu obok Rzeszowskiej Galerii. Napewno wiesz gdzie to jest:) M."

"Ok... Fajnie że potwierdziłaś spotkanie. Do zobaczenia.! P."

Szybko mi odpisał. Przed spotkaniem obskoczyłam sobie kilka sklepów i kupiłam śliczny sweterek i i 2 t-shirty.
Gdy weszłam do kawiarni Piotrek siedział już przy stoliku w rogu sali. Uśmiechnęłam się do niego i szybko podeszłam do stolika.

-Sory, weszłam do galerii i zgubiłam poczucie czasu.
-Wiadomo jak dziewczyna wchodzi do sklepu z ubraniami to...
-Nie kończ nawet.!- przerwałam mu i pogroziłam palcem
-No ok. Czego się napijesz?
-Kawa, podwójne macciato.!- klasnęłam lekko w dłonie
-Ok, zaraz będzie.- uśmiechnął się do mnie i poszedł złożyć zamówienie a wtedy zadzwonił mój telefon
-Słucham?- odebrałam
-Marcelina..- usłyszałam głos Miśka
-Michał?- zdziwiłam się
-Marcelinka ja ci muszę coś powiedzieć.
-Michał dlaczego nie dasz mi spokoju? Błagam cię odpuść już...
-Ale ja... ja chciałem...
-Michał już nie ma dla nas ratunku nie rozumiesz? Potwornie mnie skrzywdziłeś, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.!
-Chcę ci coś oddać.! Mogę?- spytał
-Co? Co chcesz mi oddać?- zdziwiłam się ponownie
-Błagam cię spotkajmy się. O nic więcej nie proszę.!
-Nie, jeśli masz coś mojego to to spal albo wyrzuć do kosza. To koniec a ja nie chcę się z tobą widzieć. Układam sobie życie z kimś innym.
-Jak to z kimś innym? Masz kogoś?
-Żegnaj Michał.!- powiedziałam i szybko się rozłączyłam
-To Kubiak?- spytał Piotrek siadając do stolika
-Skąd wiesz?- spojrzałam na niego krzywo
-Bo twoje oczy mało nie wyleją kolejnych litrów łez. Jesteś pewna że już go nie kochasz?
-Piotrek to jest trudna sytuacja. Wiem że cokolwiek by zrobił już mnie nie odzyska. Jego słowa już nic nie zmienią.
-Przykro mi. Jesteś ze Zbyszkiem prawda?
-Tak, dałam nam szansę a on jest taki kochany. Troszczy się o mnie i jest czuły. Jest mi z nim dobrze.- uśmiechnęłam się
-Zasługujesz na szczęście. Czego chciał Kubiak?
-Spotkać się. Podobno ma coś mojego i chce mi oddać.- wzruszyłam ramionami
-I co ty na to?
-Nic. Nie chcę go widzieć. Nie jestem gotowa...
-Rozumiem. - powiedział i wtedy kelner przyniósł nasze zamówienie
-Nie zamawiałam tego.- spojrzałam na Piotrka kiedy kelner podstawił mi czekoladową muffinkę
-Stwierdziłem że ci się przyda zjeść coś słodkiego! Mylę się?- uniósł jedną brew
-Nie mylisz się. Znamy się od 5 minut a ty już tyle o mnie wiesz?! Skąd?
-Sam nie wiem. To przeznaczenie.- mrugnął do mnie

Kawa w towarzystwie Piotrka dobrze mi zrobiła. Dużo się śmialiśmy a Piter jest naprawdę miły. Z lokalu wyszliśmy jakoś po godzinie 18;00. Piotrek odprowadził mnie do auta i tam się rozstaliśmy. 
Gdy wróciłam do domu ogarnęło mnie potworne zmęczenie. Cały czas w głowie tętni mi głos Miśka kiedy błaga mnie o spotkanie. Nie wiem co robić, może powinnam się z nim spotkać ten ostatni raz ale wiem że jego widok by mnie rozstroił emocjonalnie. Z zadumy podczas wypakowywania zakupów wyrwał mnie dźwięk połączenia na skype. To Zbyszek.



<Michał>


Zdziwiłem się kiedy zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna z propozycją.

-No więc co to za propozycja?- spytałem
-Oferujemy panu możliwość grania w siatkówkę w klubie w Ankarze?! Co pan na to?
-Słucham? To jakiś żart tak? To ty Igła?!- wkurzyłem sie
-Nie ależ skąd. Chcielibyśmy się z panem spotkać w celu omówienia szczegółów. Ma pan oczywiście czas do namysłu...
-Rozumiem. Więc to nie jest żart tak?
-W żadnym wypadku. Nasz przedstawiciel chciałby się z panem spotkać w przyszłym tygodniu. Jest to możliwe?
-Dobrze, w takim razie kiedy i gdzie?- spytałem
-Jeszcze do pana zadzwonię z konkretnym terminem. Mam nadzieję że zobaczymy się w Ankarze. Do widzenia.
-Do widzenia.- wydukałem

Ten telefon mną wstrząsnął. Zawsze marzyłem żeby grać w zagranicznym klubie a teraz nadarzyła się taka szansa. Postanowiłem dokładnie wszystko przemyśleć ale w sumie nic mnie tu już nie trzyma poza rodzicami i bratem.

Następnego dnia obudziłem się w dużo lepszym humorze. Rano wziąłem szybki prysznic. Po zjedzeniu śniadania ubrałem się i pobiegłem na trening. Powoli zaczynam wracać do dawnej formy i zaciętości w grze. Po drodze do domu zrobiłem jeszcze podstawowe zakupy i wróciłem do domu. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu od razu po powrocie nie sięgnąłem po piwo. Pozbierałem ubrania porozrzucane po całym salonie i wrzuciłem do pralki. Poszedłem do sypialni zaścielić łóżko i kiedy podniosłem poduszkę do strzepania dostrzegłem pod nią złoty łańcuszek. Rzuciłem poduszkę na bok i wziąłem do ręki znalezisko. Pamiętam jak położyłem go pod poduszkę z myślą że może wtedy przyśni mi się jego właścicielka- Marcela. Postanowiłem zadzwonić do niej i poprosić o spotkanie, jeśli się zgodzi rozważę wyjazd jednak jeśli odmówi bez zastanowienia wyjadę.
Trzymając w ręku łańcuszek Marceliny wykręciłem jej numer.
....

Niestety rozmowa nie należała do udanych. Kazała mi wyrzucić łańcuszek i powiedziała że kogoś ma. To utwierdziło mnie w myśleniu że dobrze zrobię wyjeżdżając do Ankary.
Skończyłem zaścielać łóżko i poszedłem do kuchni zrobić sobie jakiś posiłek.
Jakoś koło 20;00 usiadłem przed kompem i wtedy dostrzegłem Zbyszka siedzącego na skype. Po chwili zastanowienia stwierdziłem że muszę z nim pogadać, zawsze był mi jak brat.

-Halo?- odebrał po drugim sygnale
-Zibi, cześć.
-No hej Dziku. Co tam?
-Muszę z kimś pogadać a ty zawsze byłeś mi jak brat.
-Aha no to wal, co ci leży na wątrobie...
-Nic mi nie leży wyjeżdżam na dwa lata.- oznajmiłem spokojnie
-Co? Dokąd?- ten wytrzeszczył oczy
-Do Ankary, dostałem stamtąd propozycję gry dla tamtejszego klubu.
-I co i to pewne że wyjeżdżasz?
-Tak.
-Nie no stary zawsze marzyłeś o grze za granicą ale pamiętasz co planowaliśmy... Rzeszów.!
-Pamiętam ale chcę się odciąć od tego wszystkiego. To mi się przyda.
-Ok jeśli tak się sprawy mają. Ja w każdym razie wracam do Resovi.
-Może się spotkamy w kadrze albo kiedy już wrócę. Trzymaj się stary.- uśmiechnąłem się do Zbyszka
-Ty też bracie. Niech ci się wiedzie, zawsze ci tego życzyłem.- odpowiedział i się rozłączyliśmy




------------------------------------------




Jestem:)
Rozdział taaaaki sobie ale na nic lepszego mnie na chwilę obecną nie stać.
Zajrzyjcie koniecznie na mój drugi nowy blog gdzie również pojawił się nowy rozdział : http://w-rytmie-siatkowki.blogspot.com/
Następny jakoś koło niedzieli:***
Ciao:)


czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 36.

<Marcela>

Dziś Zbyszek wyjeżdża do pracy. Wstaliśmy wcześnie, Zbyszek kończył się pakować a ja zajęłam się śniadaniem dla nas.Kiedy skończyłam przygotowywać dla nas posiłek z łazienki wyszedł Bartmam

-Będę za tym tęsknił..- złapał za kanapke
-Za śniadaniem?- zdziwiłam się
-Za twoim widokiem.- podszedł do mnie
-Zbyszek...
-Wiem, jestem cierpliwy. Spokojnie.- uśmiechnął się
-Dziękuję.
-Studia zaczynasz od środowych zajęć. Masz się zgłosić do dziekanatu tam się wszystkiego dowiesz.
-Bardzo ci dziękuję. Tak bardzo mi pomagasz.
-Przestań mi w końcu dziękować.- pocałował mnie w policzek
-Może wyjdziemy po śniadaniu na spacer co?- spytałam
-Dobry pomysł. Musze nacieszyć się twoim towarzystwem.- uśmiechnął się

Lot do Włoch ma dopiero o 18.00 więc mamy jeszcze czas na spacer po śniadaniu. Ubraliśmy się ciepło i wyszliśmy do pobliskiego parku.

-A nie mogłabyś pojechać do Włoch ze mną. Studia zaczęłabyś od października?- spytał kiedy szliśmy przez park
-Zbyszek, to nie jest dobry pomysł...
-Dlaczego?
-Bo kiedy ty wyjedziesz będę miała czas bardzo się za tobą stęsknić.- zrobiłam śliczne oczka
-Wiesz co.! Nie rób tak bo nie wyjadę.- zaśmiał się
-Jedziesz, praca czeka i bez gadania..!
-Przyznaj że chcesz mieć wolną chatę?- spojrzał na mnie
-No przecież że tylko o to mi chodzi. Już się umówiłam z Piotrkiem...- zaśmiałam się
-Z Cichym? Osz ty cholero.!- powiedział i przyciągnął mnie do siebie
-Wariat.!
-Obiecaj że poczekasz tu na mnie. Jak wrócę chcę żebyś dalej była moja...
-Obiecuję, z resztą będziemy do siebie dzwonić tak? Szybko zleci ten czas...
-Wiesz że bardzo mi na tobie zależy.!
-Wiem o tym.- spojrzałam mu w oczy
-Chodźmy do domu co?- spojrzał na mnie
-Chodźmy.!

Po powrocie do domu Zibi poszedł pod prysznic a ja usiadłam przed telewizorem. Słysząc śpiewanie
Zbyszka pod prysznicem uświadamiam sobie jak bardzo będę za nim tęskniła. Z dnia na dzień stał mi się tak bliski i na swój sposób zależy mi na nim. Sama poszłam wziąć szybki prysznic. Nałożyłam świeży makijaż i zmieniłam ubrania na to.
Ustaliliśmy ze Zbyszkiem że przed jego odlotem skoczymy gdzieś jeszcze na obiad.
Zbyszek wybrał jego ulubioną restaurację. Usiedliśmy w kącie tak żeby nikt nam nie przeszkadzał. Złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy rozmawiać. Zbyszek opowiadał mi o chłopakach z Resovii i o tym że sam niedługo będzie z nimi grał.
Kiedy zjedliśmy obiad i desery okazało się że musimy już jechać na lotnisko.

-Marcelka..- westchnął cicho Zbyszek
-Idź już co.! Spóźnisz się...
-Może tak było by lepiej. Widzę że nie rusza cię to że muszę lecieć.?
-Będę za tobą baaardzo tęskniła.- uśmiechnęłam się słodko
-To może dam ci coś co pozwoli ci sobie o mnie przypomnieć?- spytał
-Co?- zdziwiłam się
-Pierwszy prezent.- powiedział i szybko mnie pocałował
-Aha...- roześmiałam się
-A teraz drugi.- wyjął z kieszeni małe pudełko
-Co to jest?
-Zobacz...
-Zbyszek to śliczne dziękuję.- uśmiechnęłam się na widok tego
-Puzelek jest dla mnie. Tak żebyś o mnie pamiętała.- roześmiał się
-Dziękuję. Wspaniały prezent.- delikatnie go pocałowałam
-Musze iść..
-Wiem, proszę wracaj szybko. Widzimy się na skype tak?
-Tak widzimy się. Trzymaj się tu mała.
-Ty się trzymaj tam.- uśmiechnęłam się
-Ej ty płaczesz?- spytał zdziwiony
-No co, zależy mi na tobie tak?- udałam oburzenie
-Pierwszy raz to powiedziałaś. Że ci zależy.- uśmiechnął się
-Mam nadzieję że nie ostatni. Idź już.

Długo nie mogliśmy się rozstać ale ostatecznie Zbyszek wsiadł do samolotu. Smutno mi że zobaczę go dopiero za jakieś pół roku. Wychodzę z lotniska i jadę prosto do domu. W domu szybko wyciągam z szafki butelkę czerwonego wina i siadam przed telewizorem.
Włączyłam jakąś beznadziejną komedię romantyczną i wtedy na wyświetlaczu pojawił się jakiś obcy numer który do mnie dzwoni. Szybko odebrałam:

-Halo?
-Cześć Marcela...



<Zbyszek>


Tak strasznie chciałbym zostać w Polsce, ale niestety nie mogę. Marcela trzyma mnie na dystans i kiedy tylko staram się do niej bardziej zbliżyć odtrąca mnie.
Mimo wszystko nie pozwolę jej teraz odejść, nie po tym jak dała mi szansę. Sam nie wiem dlaczego ale ona mi się podoba, jej niewinność i delikatny uśmiech. I te oczy które są tak bardzo hipnotyzujące.
Lot do Włoch strasznie długo się ciągnął. Potem jeszcze droga do mieszkania i byłem strasznie zmęczony. Postanowiłem zadzwonić jeszcze do Marceliny. Szybko otworzyłem laptopa i zobaczyłem że jest dostępna na skype. Od razu nacisnąłem zieloną słuchawkę. Odebrała po dwóch sygnałach

-No hej siatkarzu...- na ekranie zobaczyłem uśmiechniętą brunetkę
-No hej pięknoto. Co porabiasz?- spytałem
-A siedzę. Siedzę i piję winko a ty.?
-Ja dopiero dotarłem do domu. Pijesz wino? Co świętujesz?- spytałem
-Jak to co? Wolną chatę.!- roześmiała się
-Osz ty wredna.! Poczekaj aż wrócę.!
-Co mi zrobisz?
-Oj nie chcę teraz pobudzać wyobraźni bo nie zasnę...
-Haha żartujesz?- spytała
-Nie i uwierz mi niech cię złapię...
-Najpierw mnie musisz złapać.!
-Dam radę. Tęskni mi się za tobą.- westchnąłem
-Mi też. Pusto tu bez ciebie. Masz za duże mieszkanie.!
-Pamiętasz co mi obiecałaś?- pogroziłem jej palcem
-Ale że co?- zrobiła dziwną minę
-Że będziesz grzeczna i że na mnie poczekasz. Zero adoratorów.!
-Wiem Zbysiek. Grzecznie czekam na ciebie. Wracaj szybko.- posłała mi buziaka
-No ja myślę. Myślę o tobie a teraz to niestety muszę się rozpakować, jutro z samego rana trening...- westchnąłem ciężko
-Idź rozpakuj się a potem spać żebyś miał siłę grać.
-Jutro zadzwonię.
-Dzwoń, będę czekała.
-To do jutra tak?
-Tak Zbysiu do jutra...- ostatnie co zobaczyłem to jej uśmiech



<Michał>


Dziś ma się odbyć pierwszy trening w tym roku. Bez większego entuzjazmu chwyciłem torbę ze strojem sportowym i ruszyłem na halę. W szatni jak zawsze krzyki chłopaków którzy opowiadają sobie nawzajem o tym jak zajebiście udały im się święta i sylwester. Mnie ten temat delikatnie mówiąc wkurza więc przebieram się szybko i wychodzę na halę. Chwytam po drodze za kosz z piłkami i ustawiam się na zagrywce. Każda piłka przelatuje za drugą stronę z coraz większą siłą. Kiedy chłopaki wychodzą z szatni patrzą na mnie zaszokowani. Pierwszy podchodzi do mnie Łasko:

-Ej Michał bo rozniesiesz halę.! Co jest?- spytał
-Nic.- odburknąłem
-Przecież widzimy że od kilku dni chodzisz jak struty. Piwo po treningu?
-Nie będę się wam żalił ok? Nie jestem jakąś babą.!- krzyknąłem
-Nikt ci nie każe się żalić. Martwimy się o ciebie stary...
-Nic mi nie jest.- odpowiedziałem stanowczo
-Ok.- Michał tylko westchnął i poszedł
-Gdybyś chciał jednak pogadać to wiesz że jestem...- po barku poklepał mnie Damian Wojtaszek
-Ok.- odpowiedziałem

Trening szedł mi dziś mega opornie nawet trener to zauważył. Skorzystałem jednak z propozycji Damiana i poszliśmy po treningu na piwo. Po wypiciu 3 piw dopiero zacząłem mówić to co ciążyło mi na sercu:

-Damian, życie mi się rozpierdoliło...
-Misiek jeszcze możesz wszystko naprawić. Musisz tylko znaleźć Marcelę i- zaczął
-Ona nie chce mnie znać. Zostawiłem ją mimo że przysiągłem że nigdy tego nie zrobię.- westchnąłem
-Monika nieźle tu namieszała.- kolega poklepał mnie po ramieniu
-Ona chyba sama nie wiedziała czyje to dziecko. Co ja mam teraz zrobić?
-Michał, musisz zapomnieć rozumiesz. Dookoła jest tyle lasek, Marcelina to przeszłość.!
-Chyba masz rację. Chciałbym tylko wiedzieć gdzie jest i czy cierpi tak samo jak ja...

Nie chciało mi się wracać do domu. Każdy kąt mieszkania przypomina mi o Marceli o tym że była ze mną i że było mi z nią tak cholernie dobrze. Po powrocie do domu usiadłem na kanapie i bez większego zainteresowania wlepiłem oczy w telewizor. Wtedy zadzwoniła moja komórka a na ekranie pojawił się numer zastrzeżony. Po chwili zastanowienia odebrałem:

-Halo?
-Pani Michał Kubiak?- spytał mężczyzna po drugiej stronie
-Tak. A o co chodzi i kto mówi?- spytałem
-Mam dla pana propozycję. Mam nadzieję że interesującą...




-----------------------------------------------



Jestem :)
Następny jakoś koło środy:*
Mam nadzieję że jeszcze czytacie:)
Zapraszam na coś nowego--> http://w-rytmie-siatkowki.blogspot.com/