czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 2.

<Marcela>

Odwiozłam Paulinę do domu i sama tez wróciłam do siebie. Zmartwiła mnie ta akcja z telefonem ale chociaz tyle dobrego że jutro go odzyskam. Nie wiem kto go ma ale jutro sie dowiem.
Gdy wróciłam do domu rodzice leżeli w salonie wtuleni w siebie i oglądali jakiś film.

-Wróciłam.!- krzyknęłam jak tylko weszłam
-Dobrze, nie musisz tak się drzeć. Idź do siebie i nie przeszkadzaj.!- odpowiedział ojciec
-Dziękuję że spytaliście, miło spędziłam dzień. Też za wami tęskniłam.!- odburknęłam i poszłam do swojego pokoju

Wzięłam prysznic i zaczęłam myśleć nad strojem na jutro do pracy. Szafa moja jest duża i pojemna i ubrań też mam sporo więc codziennie mam problem w co się ubrać. Zdecydowałam się na taki komplet i od razu położyłam się spać. Słyszałam jeszcze śmiechy i jakieś rozmowy rodziców ale nie przejęłam się tym i wtulona w poduszkę zasnęłam.
Obudziłam się jakoś koło 7;00. Od razu wbiłam się w dreski i ruszyłam na moją codzienną przebieżkę. Jak wychodziłam rodzice jeszcze spali i trochę się śpieszę żeby chociaż złapać ich przed wyjściem do pracy. Gdy wracam do domu oddycham z ulgą bo siedzą w kuchni i jedzą śniadanie.

-Dzień dobry.!- siadam na krzesełku
-Może byś się tak wykąpała. Cała jesteś zapocona.!- odpowiedziała mama
-Chciałam z wami pogadać bo mam sprawę...- zaczęłam
-Nie mamy na to czasu. Gdybyś nie biegała to może udało by się nam porozmawiać w spokoju.!- wtrącił ojciec
-A więc to moja wina że nie macie dla mnie czasu?- wstałam od stołu
-No chyba nie nasza.! śpieszę się do pracy. Pa kotku.!- mama upiła łyk kawy pocałowała tatę i najzwyczajniej wyszła
-Mam w was niesamowite wsparcie.!- westchnęłam cięzko
-Masz wszystko co chcesz. Na 18- stkę dostałaś auto, po maturze nowego iphona czego jeszcze oczekujesz?- spytał ojciec
-No nie wiem może trochę uwagi?!- krzyknęłam i poszłam pod prysznic.

Kiedy zeszłam na dół gotowa do wyjścia do pracy ojca nie było. Na stole leżała tylko kartka i banknot 100 zł. Na kartce był napis "Kup coś sobie... Tata"
Oni serio myślą że kasą i prezentami zastąpią mi swoją obecność. Wkurzyłam się złapałam torebkę i ruszyłam do pracy. Marlena zdziwiła się gdy zobaczyła mnie pół godziny przed czasem ale już nic nie docinała. Przygotowałam sobie bar do pracy i otworzyłyśmy lokal. Dziś ludzi przychodzi więcej więc czas mija znacznie szybciej niż wczoraj. Zmianę kończę o 17;00 a potem może ruszę na jakiś spacer po galerii handlowej.
Z niecierpliwością patrzyłam na zegarek który wskazywał 15;07. Miał przyjść ten koleś z moim telefonem ale go nie ma. Stwierdziłam że zwyczajnie nie przyjdzie i nici z mojego telefonu. Odwróciłam się tyłem do lokalu i zaczęłam ustawiać filiżanki do kawy gdy usłyszałam za sobą miły i ciepły głos:

-Przepraszam... Gdzie znajdę Marcelę?
-To ja. ja jestem Marcela. Pan od telefonu?- spytałam
-Zgadza się. Proszę o to pani zguba.!- podał mi znajomy telefon
-Dziękuję panu bardzo. Już się martwiłam że go nie odzyskam.- uśmiechnęłam się
-Jak mógłbym go pani nie oddać. Jestem Michał.!- podał mi dłoń
-Marcela.!- podałam mu dłoń
-Too Marcela, co mi zaoferujesz jako wygraną za znalezienie telefonu?
-Yyy, no chyba nic.!
-Nie ładnie tak. A ja się fatygowałem żeby ci go oddać.
-No i chyba powiedziałam dziękuję. Co jeszcze mam zrobić?- zdziwiłam się
-Może postaw mi kawę?
-Ok usiądź sobie a ja ci zrobię.!- westchnęłam ciężko
-A ty nie wypijesz ze mną?
-Nie mogę jestem w pracy.!
-W takim razie umówmy się tak że jutro jak skończysz pracę pójdziemy gdzieś razem na kawę albo lody.?!- zobaczyłam nadzieję w jego oczach
-Sama nie wiem...
-No przecież nic ci nie zrobię. To tylko kawa.!
-No dobra. Niech będzie.- zgodziłam się od niechcenia
-To o której mam po ciebie przyjść?- spytał
-Kończę pracę o 17;00. Umówmy się na 18;00 w parku na przeciwko galerii co?
-Niech będzie. To do jutra.!- pocałował mnie w policzek i bez słowa wyszedł

Wyszedł a ja stanęłam jak wryta. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy ja na serio się z nim umówiłam. Przecież to sprzeczne z moimi postanowieniami. Dla mnie nie liczą się faceci, nie ma miłości. Stwierdziłam że nie będę się pakowała w niepotrzebne relacje i nie będę czekała na kolejne cierpienia. Jutro zakończę tą znajomość tak szybko jak się ona zaczęła.

<Michał>

Cały dzień zastanawiam się kogo spotkam w tej kawiarni śliczną brunetkę czy zadziorną rudą. W głębi duszy liczę na to że to jednak będzie brunetka. Wpisałem jej w telefon mój numer a sobie też zapisałem kontakt do niej.  Po powrocie z treningu jak na szpilkach czekałem na umówioną godzinę.

Kiedy wszedłem do kawiarni od razu ja zobaczyłem. Jednak to brunetka... odetchnąłem z ulgą. Wziąłem dwa głębokie wdechy i podszedłem do niej. Szczerze mówiąc rozmowa się nie kleiła widziałem że coś ją w środku blokuje więc zaproponowałem kolejne spotkanie. Teraz w duchu niezmiernie się z tego cieszę.
Marcela zrobiła na mnie ogromne wrażenie a na żywo jest jeszcze śliczniejsza.Gdy jednak spojrzałem w jej oczy zobaczyłem w nich smutek i brak tego błysku które wydawało mi się widzieć na zdjęciu.
Po wyjściu z kawiarni poczułem że chce ją spotykać, i będę to robił choćbym musiał codziennie pijać w tej kawiarni kawę.
Po powrocie do domu usiadłem w salonie i wziąłem do ręki laptopa. Wiem że zachowuję się jak jakiś chory psychicznie na jej punkcie ale przeglądając jej zdjęcia na fejsie coraz bardziej zatapiam się w jej oczach. Przerywa mi dopiero połączenie przychodzące na skype od Zbyszka.

-No cześć bracie. Co u ciebie?- odzywa się zadowolony Bartman
-No hej Zibi. Leci jakoś powolutku. A u ciebie co nowego? Jak włochy?
-Juz mi się znudziły. Wpadnę do Polski na kilka dni niedługo. Odwiedzę cię bo pewnie płaczesz za Moniką co?
-Niekoniecznie.- uśmiechnąłem się łobuzersko
-Wyrwałeś już jakąś?- zdziwił się atakujący
-Nie no co ty. Ale poznałem taka jedną nawet niedawno.!
-No nawet ja nie jestem taki szybki. Gratuluję mam nadzieję że ją poznam jak przylecę do Polski.
-A ja mam nadzieję że okaże się że los da nam szansę...
-Jak za długo myślisz to za bardzo filozofujesz wiesz? Bajeruj ją i będzie twoja.!- zaśmiał się Zbyszek
-Ona taka nie jest. Nie leci na to.... chyba.!- zamyśliłem się
-Ile ją znasz?
-Dziś ją poznałem. I umówiłem się z nią na jutro.!- wydukałem
-Noooo to czyli nie tracisz czasu. Gratuluję jeszcze raz.!
-Dzięki Zbynio. Mam nadzieję że faktycznie ci ją przedstawię.
-Innej opcji nie ma bracie. Tylko nie spitol tego tak?
-Wiadomo.- zaśmiałem się
-No to za dwa tygodnie jestem w Polsce i zobaczę co zdziałałeś. Teraz już lecę i do zobaczenia Misku.!
-Do zobaczenia Zibi.

Zamknąłem laptopa i zacząłem się zastanawiać nad jutrzejszym dniem. Gdzie mógłbym zabrać Marcelę? Co by ją zachwyciło? Teraz dopiero zaczynam się martwić czy się przed nią nie skompromituję.!
Biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Być może jutro zacznę coś od nowa. Coś nie tylko nowego ale i fantastycznego.


---------------------------


Rozdział 2 jest krótki ale taki ma być.
Następny za dwa dni jak szczęście dopisze.
Nic więcej nie mam do dodania...
Miłego czytania kochani:****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz