<Marcela>
Pojutrze jest ten cholerny wyjazd a ja dalej jestem w kropce. Pogodziłam się już z myślą że będę musiała wyjechać. Przestałam spotykać się z Michałem, nie chcę bardziej cierpieć podczas naszego rozstania.
Kubiak dzwonił i pisał ale mówiłam mu że jestem chora i dlatego nie mogę się z nim widzieć. Wiem że robię mu przykrość. Nic na to nie poradzę że nie znalazłam mieszkania do wynajęcia a rodzice nie zmienili zdania.
Usiadłam w salonie sprawdzając w internecie kolejne ogłoszenia w sprawie mieszkania kiedy do mieszkania wparował mi zły Michał.
-Marcela?- krzyknął w wejściu
-Jestem w salonie.!- odpowiedziałam
-Marcela..- podszedł i od razu mnie przytulił
-Co się stało?
-Dlaczego mnie unikasz?- spytał
-Co ty mówisz? Nie unikam cię.- odpowiedziałam bez przekonania
-Przestań. Spójrz mi w oczy...- podniósł mi podbródek
-Michał, bo ja nie chcę się do ciebie przywiązywać. Za dwa dni wyjeżdżam i nie chcę cierpieć przy naszym rozstaniu.
-To nie jedź.!
-Co ty mówisz? I gdzie zamieszkam. Próbowałam coś znaleźć ale nadaremnie...
-Zamieszkaj ze mną.- wzruszył ramionami
-Co? Ty mówisz poważnie?
-Całkowicie.- uśmiechnął się
-Ale twoje mieszkanie jest małe, jak my się tam pomieścimy? To zły pomysł.!- westchnęłam
-Ale to tylko do momentu kiedy zacznę grać w Rzeszowie. Znajdę tam coś dużo większego i się przeprowadzimy.
-Jesteś tego pewien?
-Oczywiście. Zbieraj swoje rzeczy i jedziemy...
-Kocham cię Michał.- pocałowałam go w usta
-Ja ciebie tez mała...
Michał zaczął wynosić do auta kartony z moimi rzeczami a ja wkońcu zaczęłam się uśmiechać. Cieszę się że zostanę w Jastrzębiu z tymi których kocham. Widziałam jak Michał uśmiecha się do mnie czule i ja sama też nie mogę powstrzymać się od bezsensownego uśmiechania się.
Dopiero gdy zobaczyłam auto rodziców na podjeździe wzięłam głęboki wdech i przygotowana na kłótnię z rodzicami chwyciłam Miśka za rękę.
-To może ja wyjdę. Nie chcę robić ci problemu...- powiedział
-Zostań. Potrzebuję wsparcia...- spojrzałam na niego czule
-Dobrze. Masz mnie całego i moje wsparcie.
Chwilę potem do do domu weszła matka. Zaraz za nią w drzwiach pojawił się ojciec a ich miny zwiastowały burzę. Spojrzałam na Michała i widząc jego oczy pełne miłości do mnie byłam gotowa na wszystko.
<Michał>
Postanowiłem że Marcela zamieszka ze mną. Od razu ją o tym poinformowałem a ona się ucieszyła i oczywiście zgodziła. Od razu zaczęliśmy ją pakować, byłem szczęśliwy że będę ją miał na co dzień tylko dla siebie. Niestety kiedy mieliśmy wychodzić do domu wrócili jej rodzice. W gardle zrobiła mi się wielka gula ale kiedy Marcela poprosiła mnie o wsparcie wziąłem głęboki wdech i postanowiłem walczyć o nas z jej rodzicami.
-Co tu się dzieje?- spytała matka Marcelki
-Nigdzie z wami nie jadę.!- odpowiedziała zdeterminowana Marcela
-Słucham?- wtrącił ojciec
-Jeśli państwo pozwolą to chciałbym..- postanowiłem się wtrącić
-To nie twoja sprawa. Marcela coś ty wymyśliła.!- uciszyła mnie jej matka
-Nie odzywaj się tak do Michał. Wymyśliłam że nie wyjeżdżam. Nie chcę nigdzie jechać i nie jadę. Proste.!- odpowiedziała spokojnie Marcela
-Tak i gdzie zamieszkasz co? Może u niego?- spytał ojciec
-Tak u niego. Jeszcze jakieś pytania bo się śpieszymy?
-Marcela ty jedziesz z nami. Tu nie ma dyskusji...
-Mamo czy ty rozumiesz że jestem pełnoletnia. Nie możecie mną rządzić.!
-Jesteś pewna tego co robisz. Wiesz że jeśli nie wyjedziesz to...
-Wiem zero kasy i wsparcia z waszej strony. Czyli niewiele się zmieni. Michał ychodzimy.!- Marcela ruszyła w stronę drzwi
-Jeśli stąd wyjdziesz to już możesz nie wracać.!- krzyknęła jej matka
-Nie zamierzam do was wracać.!- odkrzyknęła jej Marcela
Widziałem że Marcela jest bliska płaczu ale odgrywa silną. Chciałem żeby jechała ze mną autem ale stwierdziła że musi zabrać swoje auto więc pojedzie swoim. Przez chwilę się sprzeciwiałem ale postanowiłem że nie będę jej dodatkowo denerwował.
Dopiero gdy przynieśliśmy wszystkie kartony do mojego mieszkania Marcela usiadła na kanapie i zaczęła płakać. Wystraszyłem się trochę i szybko do niej podszedłem:
-Ejj co jest skarbie?- spytałem
-Teraz dopiero widzę że oprócz ciebie, Pauliny i dziadków nie mam nikogo.!- wytarła łzy
-Nie płacz. Ułoży się wszystko i będzie dobrze zobaczysz.
-Dziękuję ci Michał.!- wtuliła się we mnie
-Za co mi dziękujesz?
-Za to że jesteś. Że mnie nie zostawiłeś.!
-Nigdy cię nie zostawię. Kocham cię mała.!- pocałowałem ją w czubek głowy
-Chcę wziąć prysznic. Mogę?- spytała
-Oczywiście. Teraz to twój dom. Czuj się jak u siebie.!
-Dziękuję.
-Nie ma za co. Zrobię nam coś do jedzenia. Na co masz ochotę.?- spytałem
-Cokolwiek. Nie mam wymagań.!- pocałowała mnie szybko w usta i poszła do łazienki
Uśmiechnąłem się sam do siebie i wziąłem się za przygotowywanie nam posiłku. Postawiłem na spagetti bo robi się to w miarę szybko. Po 20 minutach Marcelka wyszła z łazienki i zobaczyłem w jej oczach minimalną poprawę nastroju. Usiadła naprzeciwko mnie i zaczęła przyglądać się temu co robię. Jako że spagetti to potrawa włoska to odezwałem się do niej w tym właśnie języku
-Buongiorno bella ragazza (dzień dobry piękna dziewczyno)
-Buongiorno. Ti amo Michael. (dzień dobry. Kocham cię Michał)- uśmiechnęła się do mnie czule
Podszedłem do niej i szybko wpiłem się w jej usta. Nie chcę nawet sobie wyobrażać życia bez tej dziewczyny, nie potrafiłbym bez niej teraz żyć.
Dopiero po tym jak się od siebie oderwaliśmy odpowiedziałem jej.
-Ja też cię kocham. Cholernie mocno cię kocham Marcelko.!- po czym ponownie ją pocałowałem
-----------------------------
Jestem :)
Wiem jestem spóźniona, wybaczcie mi to :)
Rozdział stukany na szybko więc wybaczcie mi to co jest na górze :)
Następny koło niedzieli może poniedziałku :)
DO NASTĘPNEGO :)
Jak słodko ;) Super, że mieszkaja razem ;) A co do rodziców to szkoda słów :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia