<Marcela>
Całą zmianę zastanawiałam się co Michał wymyśli na dzisiejszy wieczór. Wybijało mnie to z rytmu pracy no ale i tak dawałam radę. Wzorki na kawie wychodzą mi dziś nadzwyczajnie dobrze i to chyba efekt uśmiechu Miska który cały czas mam przed oczami.
W trakcie przerwy do kawiarni wpadła mi Paulina z iście morderczą miną. Trochę mnie to zmroziło ale i rozbawiło.
-Co się stało?- spytałam
-I jak?- usiadła obok
-To ja pierwsza spytałam czemu masz taka minę.!- parsknęłam śmiechem
-Przygotowałam ją na wypadek gdybyś zraniła po raz kolejny Michała.!
-Paulina nie ma takiej potrzeby i schowaj tą minę bo odstraszasz wszystkich co się na nas patrzą. Między mną i Michałem jest dobrze.!- odpowiedziałam
-Mówisz serio? Chodzisz z Kubiakiem?- krzyknęła
-Głośniej krzycz niech wszyscy wiedzą.!- skarciłam ją
-Sory ale tak strasznie się ciesze.- rzuciła mi się na szyję
-Ja też. On ma w sobie coś co...- zaczęłam
-Zakochałaś się a tego nie da się wytłumaczyć. Tak po prostu jest.- uśmiechnęła się szeroko
-Możliwe, a co u ciebie?- spytałam
-Rodzice pytają czy będziesz w święta?! I sama chciałam się z tobą zobaczyć.
-Chyba będę nie mam gdzie pójść. Dziadkowie jadą do wujka do Wrocławia a rodziców nie ma..- westchnęłam ciężko
-Nie łam się, święta będą super zobaczysz.!
-Taaak, jak zawsze co nie.!- zrobiłam krzywą minę
-Ale ty jesteś zrzęda, muszę lecieć bo mi się przerwa kończy i ksero czeka.!- powiedziała bez entuzjazmu
-Paa...- odpowiedziałam
-Widzimy się wieczorem?
-Nie mogę Michał coś wymyślił....
-No tak koleżanka ma chłopaka..
-Tobie też jakiegoś znajdę nie załamuj się, najlepiej siatkarza nie?- uśmiechnęłam się szeroko
-A idź ty.!- pokazała mi język i poszła sobie
Po wyjściu Pauliny wzięłam się ostro do pracy. Do końca zmiany zostało mi 4 godziny więc muszę się spiąć, bo ludzi też jest nie mało.
Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic i przygotowałam się na wyjście z Michałem. Wyprostowałam włosy i związałam wysoko w kucyka. Wieczór jest dziś w miarę przyzwoity więc zdecydowałam się na taki strój. O 18;30 tak jak obiecał pojawił się Michał. Wsiedliśmy w jego BMW i ruszyliśmy przed siebie
-Powiesz dokąd mnie wieziesz?- spytałam
-Niedaleko.!- odpowiedział
-Ale dokąd konkretnie??
-Co ty taka ciekawa jesteś.- parsknął śmiechem
-Michaś noo...
-Spokojnie, musimy wrócić do mojego domu bo zapomniałem wziąć pewnej rzeczy ale zaraz potem wszystkiego się dowiesz.!
-Co ty kombinujesz co?
-Marcelka zaufaj mi co?
-Ufam ci ale ciekawa też jestem.- parsknęłam śmiechem
-Chcę z tobą pogadać ale to na miejscu ok.?- spojrzał na mnie dosyć poważnie
-Ok, tylko mi nie mów że masz żonę.!
-No wiesz jak ty coś powiesz.!- zaczął się śmiać razem ze mną
-Czyli nie masz żony?
-Niee.!
-W takim razie już się niczego nie boję.!- wzruszyłam ramionami
<Michał>
Marcela bardzo mnie zaskoczyła, ja głupi myślałem że to już koniec że mogę o niej zapomnieć a jednak ona mnie kocha. Jestem szczęśliwy że to się tak skończyło i że mam ja teraz przy sobie. Zdziwiła się kiedy podjechaliśmy pod mój dom. Bez słowa wysiadła z auta i trzymając mnie za rękę weszła do domu. Pomogłem jej zdjąć płaszczyk i zaprowadziłem do salonu. W części jadalnej była już przygotowana zastawa do kolacji którą przygotowałem przed przywiezieniem jej tu. Dookoła stołu paliło się mnóstwo świec co jest zasługą Wojtaszka i jego dziewczyny. Spojrzałem kątem oka na Marcelę która szeroko się uśmiechała.
-Podoba ci się?- spytałem cicho
-Bardzo. Kiedy ty to zrobiłeś?- spojrzała na mnie
-Mam swoje sposoby. Siadajmy do kolacji.- podszedłem do stołu i pomogłem jej usiąść
-Misiek to wszystko jest piękne.!
-Cieszę się że ci się podoba...
-Już zawsze tak będzie?- spojrzała na mnie z uśmiechem
-Dla ciebie jestem gotów przygotowywać takie kolacje codziennie.!- pocałowałem ją
-Trzymam za słowo.!- uśmiechnęła się tylko do mnie i zaczęliśmy jeść
-Smakuje ci?- spytałem niepewnie
-Bardzo... świetnie gotujesz.!- spojrzała na mnie czule
-Bałem się że dam plamę.- uśmiechnąłem się do niej
-Bez obaw ja chyba gotuję gorzej.!
-Marcela chciałem cię o coś poprosić..- zacząłem niepewnie
-Ojej.. no dobrze w takim razie proś.!- roześmiała się
-Chciałbym żebyś... chciałbym...- zacząłem się dukać
-Mów Misiu nie bój się.!- chwyciła mnie za dłoń
-Marcela chciałbym żebyś spędziła ze mną Boże Narodzenie...- powiedziałem
-Co?- spojrzała na mnie zszokowana
-To znaczy ze mną i moją rodziną. Nie powinnaś się tułać między Pauliną a dziadkami. Proszę jedź ze mną do mojej rodziny i spędźmy te święta razem.- spojrzałem na nią błagalnie
-Michał ale twoja rodzina mnie nie zna a poza tym...
-Właśnie chcę żeby cię poznali. Poza tym to Boże Narodzenie i chcę mieć cię wtedy blisko.
-Misiu to strasznie miłe ale chyba niestosowne, a co jeśli twoi rodzice nie będą chcieli żebym przyjechała, albo mnie nie polubią. To chyba zły pomysł- odpowiedziała mocniej ściskając mi dłoń
-Nie martw się, pytałem ich i cieszą się że przyjedziesz, bardzo chcą cię poznać. Nie daj się prosić...
-Mogę to przemyśleć?- spytała
-Oczywiście ale proszę cię zrób mi tę przyjemność i jedź ze mną.!- pocałowałem jej dłoń
-Dobrze.- spojrzała na mnie czule
-Coo?- spytałem
-Pojadę, skoro ci na tym tak zależy.!- odpowiedziała
-Mówisz serio?
-Tak, sama się sobie dziwię ale tak. Pojadę z tobą.!
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.!- podszedłem do niej i wpiłem się w jej miękkie usta
Resztę wieczoru spędziliśmy w łóżku. Marcelka to niesamowita dziewczyna i mogę patrzeć na nią godzinami. Kocham tą dziewczynę jak wariat a te Święta będą wyjątkowe, bo będziemy razem.
Rano odwiozłem Marcelę do domu a sam musiałem jechać do fizjoterapeuty by ten sprawdził co z moją kostką. Okazało się że mogę grać ale bez szaleństw więc w dobrym nastroju wracam do domu. Dziś Niestety Marcela ma druga zmianę w kawiarni więc nie spotkamy się a co za tym idzie wieczór spędzę sam przy piwie przed telewizorem.
Pogadałem jeszcze ze Zbyszkiem który jak zwykle żałił się że nie układa mu się we Włoszech ale ucieszył się z mojego szczęścia. Po długiej rozmowie z atakującym wziąłem długi prysznic. Owinięty ręcznikiem wyszedłem z łazienki i skierowałem się do kuchni by napić się wody. Trzymając szklankę z wodą w ręku usłyszałem dzwonek do drzwi więc zapominając o swoim stroju podszedłem do drzwi i otworzyłem drzwi.
Zdziwił mnie widok który zastałem za drzwiami w życiu nie spodziewał bym się teraz tej osoby pod moimi drzwiami.
-Co ty tu robisz?- wydukałem
-----------------------------
Witajcie :)
Szczerze nie podoba mi się ten rozdział i gdyby nie opóźnienie w dodawaniu nie dodałabym go :)
Następny za 2 do 3 dni:)
Zapraszam do czytaniaa...
Świetny rozdział fajnie, że spędzą ze sobą święta ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak przyjmą ją rodzice Kubiaka
Pozdrawiam Kinia