poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 20.

<Marcela>

Ostatnie dwa dni były bardzo ciężkie. Przez rodziców musiałam zrezygnować z pracy i całego mojego życia. Dokładnie za 5 dni będę siedziała w samolocie do Grecji gdzie prawdopodobnie spędzę dłuższy czas a wcale tego nie chcę.
Michał dalej kombinuje co zrobić żeby zatrzymać mnie w kraju ale chyba nic z tego nie wyjdzie.
Dziś środa a ja zaczęłam się już pakować. Wyszło całkiem sporo tych pudeł z moimi rzeczami ale ojciec wynajął jakąś firmę która przewiezie nam wszystkie pudła do nowego domu. Właśnie wyjęłam kolejne pudło by spakować wszystkie książki i bibeloty z ostatniej szafki kiedy do pokoju wpadła mi Paulina:

-Hej Marcela. Co ty robisz?- zdziwiła się
-Pakuję ostatnie pudło.- westchnęłam ciężko
-Boże czyli ty serio wyjedziesz? Dalej nie mogę w to uwierzyć.!
-Paolka uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Będziemy gadać przez skeypa i fejsa.- uśmiechnęłam się do niej
-Wolałabym żebyś została.! Co na to wszystko Michał?
-Nie wiem, udaje silnego i dalej kombinuje żebym została ale nie wiem czy mu się uda.
-Miejmy nadzieję bo ja nie wiem jak ja sobie bez ciebie tu poradzę.!- ruda spojrzała na mnie i chwilę potem stałyśmy już w siebie wtulone płacząc
 -Marcela, chcesz jeszcze jedno pudło?- do pokoju weszła mi mama
-Nie chcę, tyle co mam wystarczy.!
-Dlaczego płaczecie.! Co się stało?
-To się stało że ja nie chcę tam jechać nie rozumiesz? Dlaczego nie pozwolicie mi tu zostać?- podniosłam lekko głos
-Rozmawialiśmy o tym i przykro mi ale ty nie masz prawa głosu słyszysz.!
-A co gdyby Marcela miała gdzie mieszkać? Mogłaby tu zostać?- spytała Paulina
-I za co wynajęła by mieszkanie? Pomyśl dziecko?!
-Wyjdź stąd mamo.!- krzyknęłam
-Licz się ze słowami.! Pamiętaj że jestem twoją matką.!
-I co z tego. Nikomu nie życzę takich rodziców. W ogóle mnie nie znasz i nie jestem pewna czy nawet mnie lubisz. Po co ja jestem tam wam potrzebna co?
-Uspokój się bo widzę że zaczynasz histeryzować.!- odpowiedziała mi matka
-Wyjdź.!- otworzyłam jej drzwi
-Ehh Marcelina ty i te twoje fochy.!- powiedziała tylko i wyszła
-Sama widzisz jak wygląda moje życie.!- rozpłakałam się
-Nie płacz.! Co ty na to wynajmijmy razem mieszkanie i wtedy nie będziesz musiała wyjeżdżać.!
-Ale Paulina ty masz gdzie mieszkać więc po co miałabyś...
-Chcę żebyś tu była jesteśmy jak siostry nie pozwolę ci wyjechać.!
-Mam odłożone tylko jakieś 5 tysięcy nie wiem czy to wystarczy...
-Wrócisz do pracy ja też znajdę coś lepiej płatnego i damy jakoś radę.!- Paulina spojrzała na mnie błagalnie
-Mówisz poważnie?- spytałam wycierając łzy
-Całkowicie poważnie.!- uśmiechnęła się
-Kocham cię Paulina. Nie wiem co bym zrobiła gdyby cię nie było.!- mocno przytuliłam koleżankę

Przebrałam się w taki komplet i wyszłyśmy na miasto. Paulina od razu kupiła gazetę i zaczęła szukać ogłoszeń dotyczących mieszkań. Patrzę na jej zaangażowanie rośnie mi serce bo wiem że zależy jej na mnie bardziej niż moim własnym rodzicom. Po znalezieniu trzech ogłoszeń postanowiłyśmy iść porozmawiać z rodzicami Rudej o pomyśle wspólnego mieszkania.
Rodzice Pauliny byli zaskoczeni naszym pomysłem ale dobrze przyjęli ten pomysł a i obiecali nam pomóc. Zazdroszczę Paulinie że jej rodzice ją wspierają i pomagają jej, ja na swoich nie mogę liczyć.
Tata Pauliny- pan Mirek umówił się że razem z nami będzie oglądał każde mieszkanie tak żebyśmy nie wkopały się w jakąś podejrzaną okolicę albo żeby ktoś nas nie wykiwał. Już jutro jedziemy oglądać pierwsze mieszkanie, tak strasznie się z tego cieszę.!

Posiedziałam u Pauliny jakoś do 21;00 a potem postanowiłam wrócić do domu. Pan Mirek zaoferował się że mnie podwiezie ale odmówiłam, spacer dobrze mi zrobi i będę miała czas pomyśleć sobie o wszystkim. Z tego wszystkiego też zapomniałam zadzwonić do Miśka więc robię to po drodze do domu ale co dziwne nie odbiera. Wzruszyłam tylko ramionami z myślą "jak będzie chciał pogadać to oddzwoni" i powolnym krokiem skierowałam się w stronę domu.

Noc jak na jesień jest dosyć ciepła a na niebie jest mnóstwo gwiazd. Z uśmiechem na twarzy co chwila spoglądam na niebo. W pewnej chwili jednak ktoś do mnie podbiega od tyłu i zatyka twarz swoją dłonią. W całkowitym szoku nie ogarniam jak ciągnie mnie za jedno z drzew i dopiero wtedy jestem w stanie zobaczyć twarz tego który mnie napadł.


<Michał>


Cholera.! Nie wiem jak zatrzymać Marcelę w Polsce a do tego wszystkiego ostatnio pokłóciłem się ze Zbyszkiem i oskarżyłem go że jest złym przyjacielem bo nie pomógł mi wy myśleć sposobu na to by moja ukochana została ze mną w kraju.
Po treningu umówiłem się z Wojtaszkiem na duże piwo no i jedno piwo przeciągnęło się tak że wypiliśmy chyba po pięć. Z baru wyszliśmy jakoś koło 21;00 jako że jutro mamy kolejny trening . Szedłem sobie spokojnie przez park kiedy usłyszałem znajomy mi głos:

-Zostaw mnie słyszysz.!
-Marcelko nie szarp się kiedyś lubiłaś jak cię dotykałem po tyłku i piersiach.!
-Spierdalaj słyszysz.!- krzyknęła a ja szybko skierowałem się w miejsce skąd dochodziły głosy

Wytrzeszczyłem oczy widząc moją Marcelę opartą o drzewo, całą zapłakaną kiedy ten koleś ewidentnie ją obmacywał. Wściekłem się i szybko załatwiłem kolesia obijając mu twarz. Gdy ten koleś uciekł szybko przytuliłem moją dziewczynę.

-Co się stało? Kto to był?- spytałem
-Zabierz mnie do domu.- powiedziała płacząc
-Chodźmy.!- objąłem ją mocno i ruszyliśmy w stronę mojego domu

W domu Marcela pierwsze co zrobiła to pobiegła do łazienki. Zmartwiłem się ale postanowiłem nie pytać jej o nic dopóki się nie uspokoi. Zrobiłem jej gorącą herbatę i usiadłem w salonie czekając na jej powrót. Po 5 minutach wyszła i z jej miny wywnioskowałem że chyba czuje się lepiej.

-Usiądź tu koło mnie.!- powiedziałem
-Michał ja.. ja przepraszam.!- wydukała
-Za co ty mnie przepraszasz.?
-Wiem jak to wyglądało w tym parku ale przysięgam że tam nic nie zaszło.!
-Spokojnie ja to wiem ale wyjaśnij mi o co chodziło.
-Michał ten facet to mój były chłopak. On, on chciał mnie zgwałcić. Gdyby nie ty.!- powiedziałą i znowu zaczeła płakać
-Zabiję skurwiela..!- mocno przytuliłem Marcelę
-Był pijany, i to bardzo. W jego oddechu czułam ostrą dawkę wódki.
-Marcela ale to go nie tłumaczy, musimy pójść z tym na policję albo sam to załatwię.
-Nie, wydaje mi się że on się ciebie wystraszył. Bałam się że on to zrobi, czułabym się wtedy jak zwykła..
-Nie kończ nawet. Boże dziękuję że wybrałem drogę przez ten park. Nie darowałbym sobie gdyby coś ci się stało...
-Dzwoniłam do ciebie ale nie odbierałeś.
-Wiem przepraszam cię słońce ale padł mi telefon po treningu a Wojtaszek wyciągnął mnie jeszcze na piwo.!
-Pewnie jesteś zmęczony, pójdę już do domu.- wstała z kanapy
-Co? Nawet nie ma o tym mowy śpisz dziś u mnie słyszysz.!
-Kocham cię Misiu, bardzo cie kocham.!- powiedziała i delikatnie musnęła wargami moją brodę
-Ja ciebie też maleńka.- odpowiedziałem pocałunkiem

Długo siedzieliśmy na tej kanapie a potem Marcelka poszła pod prysznic. Dałem jej swoja koszulkę która dziś posłuży jej jako koszula nocna a potem sam wziąłem prysznic. Kiedy wszedłem do sypialni wydawało mi się że zasnęła więc położyłem się na swojej stronie łóżka i próbowałem odpłynąć w sen. Niespodziewanie odwróciła się w moją stronę i wtuliła w moją klatkę piersiową a ja nie czekając na nic objąłem ją mocno i po chwili oboje smacznie spaliśmy.



------------------------------


Jestem :)
Tak wyskrobałam coś na szybko bo wiem że miałam dodać na weekendzie :)
Miał być wczoraj ale wypadło mi wesele które ktoś musiał obsłużyć więc nie miałam czasu. :)
Pogoda piękna więc dziś opalanko, a następny może w czwartek :)
Do następnego:*

1 komentarz: