<Marcela>
Od kilku dni mieszkam z Michałem. Jestem szczęśliwa że to się tak skończyło, nawzajem z Michałem poznajemy się od nowa i dowiadujemy o sobie nowych rzeczy na przykład takich że Michał jest pedantyczny w stosunku co do swoich skarpetek. Muszą być idealnie złożone i położone w szufladzie w komodzie.
Przyzwyczailiśmy się już do swojej obecności i szczerze... dobrze nam razem.
Michał wyszedł na trening a ja zaczęłam przygotować obiad. Niestety braki w lodówce zmusiły mnie do wyjścia na zakupy. Musiałam zdjąć moje ulubione dreski i przebrałam się w to.
Mimo listopada dzień jest nadzwyczajnie ciepły więc postawiłam na spacer. W uszy włożyłam słuchawki i w jakby swoim świecie ruszyłam w stronę pobliskiego sklepu.
Po zakupieniu wszystkich niezbędnych nam rzeczy ruszyłam w drogę powrotną do domu. Skierowałam się w stronę parku, to nic że spacer potrwa dłużej, słoneczko dziś tak ślicznie dogrzewa że postanowiłam wyciągnąć Miśka na spacer po obiedzie. W parku spacerowało całkiem sporo osób i nagle ktoś wyrwał mi słuchawkę z uszu..
-Buuu.!- usłyszałam męski głos
-Co jest?- od razu się odwróciłam
-No krzyczę za tobą i krzyczę a ty nie słyszysz. No i teraz wiem dlaczego.!
-Radek? A co ty tu robisz? Nie jesteś we Francji?- ucieszył mnie widok mojego dawnego przyjaciela
-Wróciłem do kraju odzyskać to co straciłem. A tak serio to wróciłem już na stałe. Francja okazała się być brzydsza od naszego Jastrzębia.!
-Tak się cieszę.!- mocno przytuliłam kolegę
-Tak w ogóle to dlaczego idziesz w przeciwną stronę do domu? I gdzie masz auto?
-Jest taka piękna pogoda że postawiłam na spacer. A idę w dobrą stronę. Poprostu mieszkam w innym miejscu.!- wzruszyłam ramionami
-Jak to?- zdziwił się
-To długa historia...- zaczęłam
-Daj mi te torby. Odprowadzę cię a przy okazji wszystko mi opowiesz.!- zabrał ode mnie zakupy i ruszyliśmy w stronę Miśkowego mieszkania. W trakcie spaceru zdążyłam Radkowi wszystko streścić
-I tak wygląda sytuacja. No i jesteśmy na miejscu...- westchnęłam ciężko
-Sporo się u ciebie wydarzyło. Dobrze że spotkałaś tego Michała. Chciałbym go kiedyś poznać...
-Może wejdziesz na kawę. Odwdzięczę się za pomoc z zakupami.!?- spytałam
-Nie chcę ci zajmować czasu.
-No co ty. Chodź i bez dyskusji.- uśmiechnęłam się szeroko i chwilę potem rozbieraliśmy się w mieszkaniu
-Ładne mieszkanie.- usłyszałam głos Radka który spacerował po salonie
-Tak, mieszkamy tu dopóki Michał nie przeniesie się do Rzeszowa. Potem zamieszkamy tam..- odpowiedziałam
-Chodź już i siadaj tu koło mnie.
-Już idę. Proszę twoja kawa.- na stoliku położyłam tace z filiżankami i talerzyk z ciasteczkami
-Zmieniłaś się Marsi...
-Przestań tak na mnie mówić. Nigdy tego nie lubiłam.!- warknęłam
-Wiem ale lubiłem tak na ciebie mówić. To było takie moje...
-Radek to takie stare dzieje. Byłeś moim najlepszym przyjacielem.- westchnęłam
-A ty byłaś moją przyjaciółką. Kiedy cię dziś zobaczyłem to cię prawie nie poznałem. Wypiękniałaś, ale spojrzenie dalej masz takie jak dawniej.
-Przestań..- roześmiałam się
-Nie śmiej się ze mnie. Nikt nie patrzyła na mnie tak jak ty i dlatego tak cię kochałem.- wzruszył ramionami
-Kochałeś mnie?- wytrzeszczyłam oczy
-Kochałem. Rozumieliśmy się bez słów, no i byłaś, właściwie nadal jesteś bardzo piękną dziewczyną.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?- spytałam ponownie
-Po co? Miałem wyjechać a ty miałaś chłopaka. To by było bez sensu.
-Gdybym wtedy wiedziała że ci na mnie zależy...- do oczu napłynęły mi łzy
-Nic byś nie zrobiła. Nie dręcz się tym. Ważne że teraz jesteś szczęśliwa...no chodź tu.!- wstaliśmy a ten mocno mnie przytulił
-Gdybym wiedziała nie pozwoliłabym ci wyjechać.
-Co było nie wróci. Nie przejmuj się tym proszę.!- spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął moje usta swoimi
Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie co się stało i szybko odsunęłam się od Radka. Wytarłam szybko oczy i usłyszałam że drzwi się otwierają. To Michał wrócił z treningu.!
<Michał>
Po treningu od razu wróciłem do mieszkania. Postanowiłem wyciągnąć Marcelkę na jakiś spacer i obiad na mieście. Pogoda jest dziś piękna a poza tym chcę sprawić jej radość więc może zabiorę ją do kina albo na kręgle. Zadowolony wszedłem do mieszkania kiedy zobaczyłem obcą męską kurtkę. Zdziwiło mnie to i zacząłem się rozbierać.
-Jestem Marcelko.!- powiedziałem
-Świetnie. Chodź do salonu.!- odpowiedziała mi dziwnym głosem
-Coś się stało?- rzuciłem torbę w kąt i wszedłem do salonu gdzie zobaczyłem Marcelę z mokrymi oczami i jakiegoś chłopaka najpewniej w wieku Marceli
-Nie w porządku. Poznaj to jest Radek mój znajomy. Radku poznaj to jest właśnie mój Michał.- powiedziała i szybko przywitałem się z chłopakiem ale wydał mi się jakiś podejrzany
-Dlaczego płakałaś?- spytałem jej
-Aa wzruszyłam się, opowiadaliśmy o starych czasach i tak wyszło.- wzruszyła ramionami
-To ja już pójdę. Cieszę się że cię spotkałem Marsi... A ciebie było miło poznać.- powiedział Radek i chwilę potem już go nie było
-Kim on dla ciebie jest?- spytałem podejrzliwie
-Przyjaciel mówiłam ci...- zestresowała się
-Widziałem jak on na ciebie patrzy i to nie jest przyjacielskie spojrzenie.!- stwierdziłem
-Yyy przestań. O co ci chodzi?- zaczęła się jąkać i dukać
-Podobasz mu się.!
-Michał co ty mówisz. Jesteś zazdrosny?- spytała
-A powinienem być?
-Nie.! Powinieneś mi ufać. Radek to tylko mój przyjaciel.!
-Mów co chcesz ale ja widzę że coś was łączy.
-Jesteś niemożliwy. O co ty mnie podejrzewasz o zdradę?
-A zdradziłaś mnie?- spytałem w amoku
-Masz odpowiedź.!- krzyknęła i chwilę potem poczułem ból na policzku
-Marcela wracaj.!- krzyknąłem za nią kiedy ta biegła do sypialni
Wkurzony złapałem kurtkę i wyszedłem z domu. Nic nie poradzę na to że boję się że stracę Marcelę. Z tej złości i bezradności chciałem tylko się napić. Zahaczyłem o bar gdzie wypiłem kilka kolejek. Potem wyszedłem. Nawet nie wiem jak to się stało że dotarłem do mieszkania Wojtaszka. Zapukałem i otworzył mi zdezorientowany Damian.
-Misiek? Co się stało? Wejdź.!- wpuścił mnie
-Masz alkohol?- spytałem
-Mam ale ty nie powinieneś być z Marcelą?
-Wszystko ci opowiem tylko daj mi procenty...
-Co jest?- spytał i podał mi szklankę z brązowym trunkiem
-Zrobiłem jej awanturę. Wróciłem do domu i spotkałem ją w salonie z jej "przyjacielem" Radkiem. Spytałem ją czy mnie zdradziła a ona nie spoliczkowała i uciekłą do sypialni.!
-Michał ale ty głupi jesteś.!- Damian przybił sobie z otwartej dłoni w czoło
-Niby czemu?
-Stracisz ją jak będziesz robił takie akcje. Ogarnij się. Marcela ma prawo mieć znajomych tak jak i ty masz prawo mieć znajome. Musisz jej zaufać.!
-Mówisz jak ona.!- odburknąłem
-Bo to jest prawda i racja.
-Mogę u was nocować?
-Możesz ale jutro z samego rana jedziesz do Marceli.!
-Pojadę.. odpowiedziałem
Damian dał mi tego jednego drinka a potem poszedłem spać. To znaczy nie spałem ale leżałem i zastanawiałem się nad swoim wybuchem zazdrości. Może Damian ma racje i to było niepotrzebne.
Nawet nie wiem kiedy myśląc nad tym wszystkim zasnąłem.
Obudził mnie zapach świeżej kawy. Wstałem szybko i przetarłem oczy. No tak.! Jestem u Wojtaszków a ta kłótnia z Marcelką to nie sen. Wyszedłem do kuchni gdzie Damian robił śniadanie.
-Cześć. -powiedziałem
-Hej. Masz tu kawę i kwiaty.!- podał mi wielki bukiet herbacianych róż
-Kwiaty?- spytałem
-Dla Marceli głupku. Wypijesz kawę i od razu do niej biegniesz..!- pogroził mi palcem
-Dzięki stary.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się
Wypiłem kawę i tak jak mówił Damian od razu wróciłem do domu. Rozejrzałem się po mieszkaniu ale nigdzie nie było brunetki. Wystraszyłem się że może się wyprowadziła ale w korytarzu stały jej buty no i w szafie jest jej kurtka. Ostatnim pomieszczeniem gdzie mogła się ukryć jest sypialnia. Niepewnie wszedłem do pokoju i... zobaczyłem ją. Siedziała otulona kocem z kolanami pod brodą a z oczu kapały jej łzy. Oczy podpuchnięte co oznacza że chyba w ogóle nie spała. Usiadłem obok niej i spojrzałem na nią czule jednak ona odwróciła wzrok.
-Skarbie..!- chwyciłem ją za podbródek
-Co?- spytała zła
-Błagam cię nie płacz.- wytarłem jej łzy
-Gdzie byłeś?- spytała
-U Wojtaszków. Damian mi wszystko wytłumaczył. Przepraszam cię kochanie... Proszę to dla ciebie.- podałem jej bukiet
-Damian ci wytłumaczył? Sam do tego nie doszedłeś?- stwierdziła pełna sarkazmu i odebrała bukiet
-Nic na to nie poradzę że kocham cię jak wariat i boję się że ktoś mi cię zabierze.!- wzruszyłem ramionami
-Musisz mi ufać Kubiak.!- krzyknęła
-Wiem Marcelko. Wszystko już wiem tylko mi wybacz.
-Jesteś głupi wiesz.- uśmiechnęła się
-Wiem, jestem bardzo głupi a ty jesteś wspaniała.- odpowiedziałem i wpiłem się w jej usta
----------------------------------
Jestem wcześniej :)
To za to że przy ostatnim było spóźnienie :*
Następny koło czwartku, piątku może :)
DO NASTĘPNEGO :**
Ciekawe czy Radek tu namiesza?
OdpowiedzUsuń