środa, 8 października 2014

Rozdział 31.

<Marcela>


Nie miałam ochoty na żadne obchodzenie świąt. Chciałam utopić się w kołdrze i płakać. No bo czy Zbyszek nie rozumie co ja teraz przeżywam.?!
Całą drogę do Ignaczaków nucił świąteczne piosenki czym lekko mówiąc mnie denerwował. Jeszcze wczoraj tak samo w aucie śpiewał Michał a ja szczęśliwa razem z nim. To wszystko mnie przerosło, może powinnam była wyjechać wtedy z rodzicami do Grecji.

-O czym myślisz.?- spytał Zbyszek
-O tym co teraz ze mną będzie. Jak ja dam sobie radę?? Muszę znaleźć dom i pracę normalnie masakra!
-Dom już masz. Będziesz mieszkała u mnie, ja i tak wyjeżdżam i apartament stoi pusty. A co do pracy to w Rzeszowie szybko coś znajdziesz.
-Zbyszek ale to twój dom...- zaczęłam
-Nie ma dyskusji w ogóle. Proponuję ci zacząć studia może to ci czymś zajmie umysł.
-Teraz? Muszę czekać do października.!
-Posłuchaj co byś powiedziała na zostanie fizjoterapeutką?- uśmiechnął się do mnie
-Co? Skąd ten pomysł?
-Mam znajomości i mógł bym ci załatwić te studia od zaraz. Zaczęłabyś po nowym roku a kiedyś może byś pracowała w Resovii albo nawet w kadrze...
-Mówisz serio?
-Całkowicie. Przemyśl to a teraz to wysiadamy, jesteśmy na miejscu.

Zbyszek zaintrygował mnie swoim pomysłem. Może to dobry pomysł żebym akurat tym się zajęła. W trochę lepszym nastroju weszliśmy do domu Ignaczaków. Nie minęło 5 minut a ja całkowicie zapomniałam o ostatnich wydarzeniach. Dzieciaki Krzyśka i Iwony są świetne. Już w drzwiach zostałam ich ciocią a chwilę potem we trójkę bawiliśmy się w salonie.

-Dominika, Seba dajcie już spokój Marceli.! Niech usiądzie z dorosłymi.!- odezwał się Igła senior
-Nieee.! Niech Marcela się z nami bawi. Ona rozumie o co chodzi w monopoly a ty nie.!- odpowiedział mu Seba
-Tata to straszny drewniak i nie zna zasad gry.- dołożyła córka Krzyśka
-Naprawdę?- z uśmiechem spojrzałam na Igłę
-Nieprawda.! Ja znam zasady tylko je olewam.- oburzył się Krzyś
-Tak tata to tylko w twistera wymiata.!- odezwał się Seba
-Chciałabym to zobaczyć.- parsknęłam śmiechem
-A proszę bardzo. Zaraz zobaczysz. Seba wyciągaj matę do gry.!- Igła wstał z kanapy
-Krzysiek...- skarciła go Iwona
-No co? Zabawimy się.- Krzysiek klasnął w dłonie

Chwilę potem Krzysiek wyginał się na macie razem z dziećmi. Iwona, Zibi i ja zwijaliśmy się ze śmiechu widząc pozy Ignaczaka.

-A ty co się śmiejesz królewno? Sama spróbuj.!- podszedł do mnie Krzysiek kiedy zszedł z maty
-Mam sukienkę nie da rady Krzysiu.!- wysłałam mu buziaka
-Iwonka da ci ubranie na zmianę. Ja chętnie zobaczę cię w dziwnych pozach.- szepnął do mnie
-Oszalałeś?- roześmiałam się
-Ani trochę.!

No i niestety po 5 minutach byłam już przebrana w spodenki i podkoszulkę. Seba i Dominika byli wniebowzięci tym że nowa ciocia z nimi zagra. Było naprawdę świetnie. Radziłam sobie super dopóki Zbyszek idąc do łazienki potknął się i przewrócił nasz układ na macie.
Złożyło się tak że wylądowałam pod jego wielkim ciałem.

-Łamaga.!- roześmiałam się mu w twarz i pokazałam język
-Uważaj z tym językiem bo ci go odgryzę.- uśmiechnął się


<Michał>


Te święta są napewno najgorszymi w moim życiu. Zadzwoniłem do Moniki żeby wpadła na obiad. Cały czas myślami byłem przy Marceli, zastanawiałem się co robi gdzie jest. Martwiłem się. Próbowałem dzwonić do niej ale nie dziwię się że nie chce ze mną rozmawiać.
Muszę się skupić teraz na Monice i naszym dziecku. To powinno być dla mnie ważne bo Marcelę i tak wiem że straciłem. Mając dosyć tej sytuacji wyszedłem na taras. Oparłem się o barierkę i patrzyłem w niebo licząc że może jakoś się pozbieram.

-Synkuu...- usłyszałem znajomy głos
-Mamo? Skąd wiedziałaś?- zdziwiłem się
-Zawsze tu przychodziłeś jak było ci źle. Wiem że cierpisz...
-Mamo ja Marcelę kocham. Tylko ją a teraz mam wychowywać dziecko z Moniką?
-Wiem że to trudne ale Marcela jest dużą dziewczyną poradzi sobie....
-Byłem jej ostatnią ostoją na tym świecie i tak ją skrzywdziłem. Oprócz mnie nie miała nikogo.1
-Jak to? A rodzice?
-Nigdy jej nie kochali. Chcieli ją oddać do adopcji, dobrze że dziadkowie ją uratowali i to oni ją wychowali.- westchnąłem ciężko
-Faktycznie dużo przeszła. Musisz się teraz skupić na tym co teraz. Wiesz że...
-Wiem. Zajmę się Moniką i dzieckiem.
-Przykro mi że to się tak skończyło. Będzie dobrze syneczku. Musi być.- mama mocno mnie przytuliła i na chwilę poczułem że może jeszcze kiedyś będę szczęśliwy tak jak z Marcelą.


<Zbyszek>


Nie wiem jak Michał mógł wywinąć Marceli taki numer. Biedna dziewczyna. To naprawdę śliczna i bezbronna istota i postanowiłem że zaopiekuję się nią. Kiedy płacze jest taka krucha jakby zaraz miała rozpaść się na milion kawałków.
Miałem jechać do rodziców ale kiedy się kąpała zadzwoniłem do nich i odwołałem wszystko. Teraz to Marcela jest ważna i to żeby przestała myśleć o Michale i o tym jaką krzywdę jej wyrządził. Nawet chciałem do niego zadzwonić i mu nawtykać ale zmieniłem zdanie bo to i tak nic nie da.
Kubiak będzie ojcem, niech zajmie się dzieckiem i Moniką a o brunetce niech zapomni.

Kiedy Marcela wyszła przebrana i umalowana z łazienki odebrało mi mowę na chwilę. Jest naprawdę śliczna a jej oczy podkreślone tuszem do rzęs są duże i piękne. Na chwilę nawet pomyślałem że mógłbym postarać się o jej serce ale narazie wiem że zbyłaby mnie bo nadal coś czuje do Michała.
Nie wiem jak to będzie ale wiem że napewno jej samej nie zostawię nie tak jak Michał który porzucił ją jak starą zabawkę.

Na obiedzie u Krzyśka i Iwony Marcela zaczęła się uśmiechać co było mega sukcesem. Dzieciaki i Michał sprawiły że zapomniała o tym co ją ostatnio spotkało.

Nawet podczas upadku na dywanie nie speszyła się nie zasmuciła tylko śmiała jak małe dziecko. Podczas powrotu do domu rozmowa zaczęła się kleić. Powiedziała że rozważy temat studiów no i zamieszka u mnie co mnie ucieszyło. Ucieszyłem się kiedy pocałowała mnie w policzek i podziękowała za dzisiejszy dzień. Potem szybko uciekła spać.



----------------------------------

No i jestem :)
Taki zwrot akcji i kto wie, może to Zibi powalczy o Marcelę?! Może Marcela zapomni o Kubiaku:)
Następny maksymalnie za tydzień. Napewno nie później :)
Bayy:***

2 komentarze:

  1. Może to jeszcze da się to jakoś wytłumaczyć i okaże się, że to dziecko wcale nie jest Miśka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi tu coraz bardziej śmierdzi. Matka Kubiaka tak jakoś lekko podeszła do całej sprawy, jakby wogóle nie przejęła się, że dziewczynie a poniekąd i jej synowi zawalił się świat, zresztą Kubiak jak na mój gust przyjął to bez żadnego zastanowienia a pytań nasuwa sie wiele, np: dlaczego pomimo trudnej sytuacji Monika odezwała się dopiero po 5 miesiącach i to godzinę po zaręczynach i to w Wigilię. Mam dziwne wrażenie, że zostało to ukartowane przez obie kobiety. I coś co już w kilku komentarzach na kilku blogach napisałam - mam nadzieję, że Marcela ułoży sobie życie a Kubiak za późno przekona sie jak został wymanewrowany.
    Ten komentarz powstał w odniesieniu do 2 ostatnich rozdziałów, liczę na szybka kontynuację. W.

    OdpowiedzUsuń