wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 26.

<Marcela>


Długo szukałam Michała który gdzieś zniknął. W sumie Bartka też gdzieś wcięło. Postanowiłam sprawdzić na balkonie czy tam nie ma mojego chłopaka. Mój instynkt mnie nie zawiódł i obaj byli na tarasie. Co dziwne chyba się kłócili nie wiem o co poszło ale postanowiłam się przysłuchać o co chodzi

-Misiek jaaa...- wydukał Bartek
-Odpowiedz mi.
-Kocham to chciałeś usłyszeć. Kocham tą dziewczynę najbardziej na świecie. Zadowolony??
-Kuraś ona o tym wie??- spytał mój Michał w panice a mi zapadło się coś w piersi
 -Nie wie i nie martw się póki jest szczęśliwa się nie dowie. Nie chce psuć niczego to co do niej czuje trzymam dla siebie ok.
-Bartek nie wiem co powiedzieć. Stary ja...
-Nic nie mów. Poprostu nie mów.- westchnął cicho Kurek
-Tu jesteście.!- postanowiłam wkroczyć
-Marcelka kochanie tak my tylko rozmawiamy.
-O czym?
-O pracy!- szybko odpowiedział Bartek
 -Aha Misiu chodźmy tańczyć co.?
-Jasne. Idziemy.!- Michał pocałował mnie w czoło i weszliśmy do środka

 Przez resztę wieczoru nie drążyłam tematu Bartka. Wiedziałam od razu że wtedy na tarasie rozmawiali o mnie. Bartek naprawdę mnie kocha?! To jakiś żart?? Nie potrafię sobie z tym poradzić dla mnie to jest niemożliwe.
Do mieszkania Zbyszka wróciliśmy jakoś po 4 nad ranem. Od razu położyłam się chciałam się chwilę przespać. Michał od razu po wtuleniu się w moje plecy zasnął, w przeciwieństwie do mnie. Nie potrafiłam wyrzucić z głowy słów Bartka "Kocham tą dziewczynę najbardziej na świecie".
Wymknęłam się z łóżka i wyszłam do kuchni zrobić sobie mocną kawę. Usiadłam na parapecie w salonie i bez ruchu patrzyłam na widok miasta za oknem. Dziś jestem umówiona z Bartkiem, jak ja mam się zachować? Może odwołać nasze spotkanie? 
W głowie mam mnóstwo pytań, i totalny mętlik. Upiłam łyk kawy kiedy usłyszałam głos Zbyszka

-Marcela? Czemu nie śpisz?
-Zbyszek. Yyy jakoś nie mogę...- wytarłam łzę z policzka
-Ejj co jest? Coś się stało?
-Nie ja poprostu... sama nie wiem.- rozpłakałam się
-Poczekaj wezmę kawę i pogadamy.- uśmiechnął się do mnie
-Nie wiem czy chcę o tym gadać.- westchnęłam
-Nawet nie wiesz jak czasami rozmowa pomaga. Mów co jest.!?
-Bo na imprezie nie mogłam znaleźć Bartka i Miśka. Obaj zniknęli..- zaczęłam
-No i? Co dalej??
-Znalazłam ich na tarasie. Usłyszałam jak Misiek spytał Bartka czy ją kocha. Bartek powiedział że tak i to bardzo. Jestem pewna że mówili o mnie...
-Skąd ta pewność może Bartek znalazł sobie kogoś.?
-Kiedy spytałam o czym rozmawiali Bartek powiedział że o pracy. Poza tym jego spojrzenie było pełne smutku i cierpienia. Patrzył na mnie tak.. tak inaczej.
-Kurde... i co teraz?- spytał
-Właśnie nie wiem. Pomóż mi proszę...
-Musisz z nimi pogadać. Najpierw z Miśkiem a potem z Kurkiem. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
-Masz rację, to chyba jedyne wyjście.- otarłam policzki
-Poczekaj, muszę mieć jasność. Czujesz coś do Bartka?
-Zbyszek nie wiem. Mam w głowie taki mętlik nie wiem co czuję w tej chwili.
-Co tu robicie? Marcela czemu płaczesz?- w kuchni rozbrzmiał głos Kubiaka


<Michał>

Wyznanie Bartka mocno mną wstrząsnęło. Wystraszyłem się że zechce między nami namieszać ale na szczęście uspokoił mnie potem mówiąc że nie będzie się mieszał do nas. Wróciliśmy do domu a Marcela byłą mocno milcząca. Od razu się położyła a kiedy do niej dołączyłem udawała że śpi. Wiem kiedy udaje, może poprostu była zmęczona. 
Kiedy się obudziłem nie było jej obok. Zerwałem się szybko i wyszedłem do kuchni gdzie zastałem ją na parapecie ze Zbyszkiem zalaną łzami. Strasznie się wystraszyłem.

-Co tu robicie? Marcela czemu płaczesz?- spytałem
-Michał? Czemu nie śpisz?- wydukała
-O to samo mogę spytać ciebie. Co się dzieje?- podszedłem do niej
-To ja was zostawię.- dorzucił Zbyszek i sobie poszedł
-Co się stało skarbie? -spytałem ponownie
-Michał ja słyszałam waszą rozmowę. Wiem że Bartek mnie kocha.
-Słyszałaś?
-Tak.- otarła policzki
-Źle ci z tym tak?- usiadłem koło niej
-Nie umiem sobie z tym poradzić. On to mój przyjaciel najlepszy jakiego mam. Wie o mnie wszystko.
-Ałł to zabolało.- burknąłem
-Michał ty jesteś moim chłopakiem to co innego. Nie chciałam cię urazić. 
-Co teraz zrobisz.?- spytałem
-Muszę z nim pogadać.
-Marcela on nie chce żebyś ty wiedziała o jego uczuciach
-Tylko że mi jest z tym cholernie źle. 
-Czujesz coś do niego?- spytałem zdenerwowany
-Nie wiem. Chyba nie ale dziś po jego wyznaniu... Nie wiem.- powiedziała i zalana łzami pobiegła do łazienki.
-Cholera.!- powiedziałem sam do siebie

Marcela wzięła prysznic a potem ja zająłem łazienkę. Kiedy wyszedłem mojej brunetki nigdzie nie było. Po raz kolejny dzisiejszego dnia się wystraszyłem i szybko poszedłem do Zbyszka krzątającego się kuchni.

-Gdzie Marcela?
-Wyszła. Mówiła że potrzebuje powietrza.- westchnął Zibi
-Cholera...- powiedziałem ponownie
-Co jest. Ufaj jej ona cię nie zostawi.
-Strasznie się boję że ją stracę. Nie mogę jej stracić. Najpierw ten Radek teraz Kuraś. Nie mam juz siły...
-Spokojnie. Wróci jak ochłonie.
-A co jeśli poszła do niego.?- spytałem
-Nie poszła. Poszła na spacer.
-Zbyszek ja czuję że to już koniec. Czuję że już ją straciłem.
-Przestań tak paplać.! Nie bądź ciota i weź się w garść.!- krzyknął Bartman

Minęły dwie godziny a Marcela dalej nie wróciła. Ponosiło mnie w domu nawet chciałem iść jej szukać ale Zbyszek mi zabronił. Siedziałem w pokoju z podkulonymi nogami i zastanawiałem się co będzie dalej kiedy drzwi się delikatnie otworzyły. W drzwiach zobaczyłem moją brunetkę. Wstałem szybko a ona podeszła do mnie i wydusiła z siebie jedno zdanie.

-Michał ja... przepraszam.


-----------------------



Jestem :)
Wybaczcie opóźnienie. Łapię ostatki wakacji więc nie za bardzo mam czas pisać :)
Następny najpóźniej za tydzień:**
Przepraszam za ewentualne błędy. Buziaki:***

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 25.

<Marcela>

Jakoś koło 17;00 Michał zaparkował auto pod blokiem Zbyszka. Zabrał nasze pokrowce z ubraniami na zmianę i ruszyliśmy w stronę wejścia do apartamentowca w którym mieszka Zibi. Na szczęście w środku jest winda bo iść przez 7 pięter mocno by mnie zmęczyło. Michał tylko śmiał się ze mnie że nie mam kondycji. Zaraz po tym jak Misiek zapukał w Zbyszkowe drzwi otworzył je nam atakujący.

-Cześć Zibi.!- pierwszy odezwał się Michał
-Dziku... No hej.!- chłopaki wpadli sobie w ramiona
-Strasznie się cieszę że cię widzę stary...
-Ja też. Cześć Marcela.- teraz Bartman podszedł do mnie i sprzedał całusa w policzek
-Cześć Zbyszku.
-Właźcie do środka.

Chłopaki usiedli przed telewizorem rozmawiając o siatkówce i ich sprawach a ja w tym czasie zaczęłam szykować się na imprezę. Zbyszek udostępnił mi prysznic więc zamknęłam się w łazience i zaczęłam robić się na bóstwo. Najpierw zajęłam się fryzurą. Postawiłam na takie coś. Potem makijaż, taki jak zwykle delikatny i naturalny. Kiedy spojrzałam na komórkę okazało się że jest już po 18;00. Ubrałam szybko naszykowany wcześniej zestaw. Szybko wyszłam z łazienki i zobaczyłam że Zbyszek chodzi już gotowy do wyjścia.

-Ale jak.. nie chciałeś wziąć prysznica?- zdziwiłam się
-Chciałem i wziąłem.- uśmiechnął się
-Ale to ja zajęłam łazienkę...
-W tym apartamencie są dwie łazienki kochana..- parsknął śmiechem
-Aha ok.- też wpadłam w śmiech
-Z czego się śmiejecie?- spytał wchodzący do salonu Misiek
-Z niczego.- odpowiedział Zbyszek
-Aha fajnie.. tajemnice.. ok ale mam focha.!- Michał zrobił smutną minę
-Oj Misiek przestań przecież nie mówiliśmy o tobie.- podeszłam do mojego wielkoluda i go pocałowałam w policzek
-No mam nadzieję.!- uśmiechnął się
-Nie chcę wam przeszkadzać ale powinniśmy już iść.!- wtrącił Zibi
-No przecież idziemy...- westchnął Misiek i puścił mi oczko na co delikatnie się uśmiechnęłam

Wsiedliśmy do Zbyszkowego auta i ruszyliśmy w stronę domu Ignaczaków. No zajęło nam to jakieś 20 minut i byliśmy na miejscu. Okazało się że Krzysiek i jego rodzinka mieszkają w pięknym jednorodzinnym domu z niewielkim ogródkiem. Na podjeździe stało już kilka samochodów więc raczej napewno nie jesteśmy pierwsi. Zbyszek zapukał do wejściowych drzwi i po chwili otworzyła nam Iwona.
Po przywitaniu się i zapoznaniu z nią i jej dziećmi weszliśmy do salonu gdzie było już pięciu siatkarzy m.in. Piotrek Cichy Nowakowski, Grzesiek Kosok, Fabian Drzyzga, Paul Lotman i Olieg Achrem. Oczywiście wszyscy z partnerkami. Od razu znalazłam kontakt z dziewczynami i dobrze nam się rozmawiało. O 21;00 impreza trwała już w najlepsze a i towarzystwo nieco się poszerzyło. Pojawiła się cała Resovia i kilku graczy z kadry m.in. Karol Kłos z Andrzejem Wroną oraz Marcin Możdżonek z żoną. Siedziałam sobie na parapecie z Olą od Piotrka Nowakowskiego i rozmawiałyśmy o strojach na sylwestra kiedy usłyszałam zadowolony głos Igły:

-Marcelka, pozwól no tu.!
-Co jest Krzysiu?- wstałam z miejsca i ruszyłam w jego stronę
-Powiedz mi z jakiej okazji jest ta impreza?
-No mikołajki a co? Tyle wypiłeś że już nie pamiętasz.- odpowiedziałam
-Tee te ty nie bądź taka mądra co. Ja tu mam niespodziankę dla ciebie a ty pyskujesz.!
-Oj wybacz mi mój nie takt, powiedz lepiej co to za niespodzianka.
-Parzcie jaka niecierpliwa... Misiek w łóżku też jest taka..- odezwał się Piotrek
-Cichy ty się lepiej ucisz.!- wtrąciła stojąca za mną Ola
-Powiecie w końcu o co chodzi...- zdenerwowałam się
-Jako że dziś są mikołajki to sprowadziliśmy ci mikołaja. I to prosto z Rosji..- odpowiedział mi Krzysiek i obrócił mnie w stronę drzwi
-Kuraś.!- krzyknęłam szczęśliwa na widok Bartka Kurka


<Michał>


Marcela szczęśliwa szybko wylądowała w ramionach Bartka. Nie rozumiem tej ich przyjaźni no ale postanowiłem nie okazywać swojej zazdrości. Nie po tej akcji z Radkiem.

Wkurzał mnie fakt że Marcela od godziny siedziała na uboczu z Bartkieo i rozmawiali. Dobrze się bawili to było widać gołym okiem bo co chwila się śmiali do siebie. Marcela wygladała na szczęśliwa w jego towarzystwie a mnie w gardle urosła gula. Wystraszyłem się że Kurek może odebrać mi moją brunetkę ale postanowiłem tego nie pokazywać. Razem ze Zbyszkiem pogrążyliśmy się w rozmowie na temat powrotu do Resovi i i z kolejnym kieliszkiem wódki zapomniałem o Marceli i Bartku. Po chwili poczułem na klatce piersiowej delikatne dłonie i od razu wiedziałem że to moja Marcelka. 

-Co tam Misiu!- pocałowała mnie w policzek
-Nic. Co u Bartka??
-Wszystko ok. Długo rozmawialiśmy
-No trudno było nie zauważyć.
-Jesteś zazdrosny Miśku?- spytała
-A powinienem być.? 
-Nie masz powodu ale z drugiej strony schlebia mi to.- roześmiała się 
-Śmiejesz się ze mnie?- spytałem
-Tak troszkę...
-Osz ty wredna...- złapałem ją za biodra i posadziłem sobie na kolanach
-Kocham cię wariacie
-Ja ciebie też wredoto!- uśmiechnąłem się do niej i ją pocałowałem

Posiedzieliśmy chwilę razem objęci ale potem niestety moją ukochaną porwały Ola od Piotrka i Martyna od Grześka. Razem z Fabianem Drzyzgą usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy o kadrze kiedy podszedł do mnie Kuraś

-Misiek możemy pogadać.?- spytał
-Jasne. Chodźmy na balkon co?- wstałem z miejsca
-Ok, chodźmy.
-No więc...- spytałem kiedy byliśmy już sami
-Kochasz Marcelę?- spytał
-Co to za pytanie?- wytrzeszczyłem oczy
-No pytam czy ją kochasz.!
-Kim ty jesteś żeby zadawać mi takie pytanie.!
-Misiek nie denerwuj się ja chcę wiedzieć poprostu...
-Dlaczego?- krzyknąłem
-Bo nie chcę żeby znowu cierpiała ok?!
-O czym ty mówisz.!
-Kiedy do mnie przyjechała była w rozsypce, nie chcę żeby znowu przez to przechodziła...
-Dlaczego się o nią tak martwisz.
-Bo jest dla mnie ważna ok.!
-Kochasz ją?- spytałem
-Misiek ja...



------------------------------------------------



Jestem :)
Wybaczcie mi obsówę ale miałam ciężkie dni w pracy i totalny brak chęci na cokolwiek ;/
Przepraszam za błędy ale rozdział pisałam na szybko i mogą się zdarzyć :)
Do zobaczeni niedługo :****

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 24.

<Marcela>

Na szczęście Misiek odpuścił Radkowi i nie podejrzewał nas o romanse na boku. Radek był jest i będzie zawsze moim najlepszym przyjacielem, to się nie zmieni.

Jako że jutro są mikołajki a Misiek ma dziś dzień wolny oboje wybraliśmy się razem na zakupy. Pomogłam mojemu chłopakowi wybrać koszulę i spodnie na jutrzejszą imprezę u Rzeszowiaków a Misiek bezbłędnie doradził mi w kwestii sukienki. Potem rozstaliśmy się by kupić prezenty mikołajkowe tak żeby żadne z nas nie wiedziało co kupuje to drugie.
Długo miałam dylemat co kupić Michałowi ale kiedy mijałam sklep z zegarkami pamiętam jak ostatnio oglądał zegarek, tak strasznie mu się podobał ale nie wiem czemu go nie kupił. Szybko weszłam do sklepu i kupiłam ten który oglądaliśmy. Pani w sklepie wygrawerowała na bransolecie napis i ślicznie go zapakowała. Paulinie kupiłam jej ulubione perfumy i śliczne kolczyki z bransoletką do kompletu.
Trochę zmęczona usiadłam na fontannie i odebrałam sms-a od Miśka że już wszystko kupił i idzie jeszcze odebrać buty do gry które niedawno zamówił niedawno. Postanowiłam że pójdę do niego i spotkamy się w sklepie kiedy usłyszałam że ktoś mnie wołą:

-Marsii?- usłyszałam
-Radek? Co ty tu robisz?- zdziwił mnie widok kolegi
-Zakupy na mikołajki. A ty co tak sama?
-Nie jestem sama. Czekam na Michała poszedł odebrać buty do gry...
-No tak Michał to sportowiec..- burknął Radek
-A co to miało znaczyć?
-Nie, nic. Spokojnie..
-Masz coś do Miśka?- spytałam
-Nie no skąd, po prostu...
-No powiedz..!- warknęłam
-Kiedyś byłaś inna.
-A teraz jaka jestem?- wytrzeszczyłam oczy
-No teraz jesteś dziewczyną sławnego Kubiaka...
-Nie rozumiem.- wzruszyłam ramionami
-Michał cię zmienił. I to bardzo-
-Dlaczego tak mówisz. Zachowujesz się tak jakbyś był zły że jestem z Kubiakiem.
-Masz rację przepraszam. Nie powinienem był tak mówić.
-Co się z tobą dzieje. Jesteś zazdrosny?- spytałam
-Bo może i jestem.!- odpowiedział
-Ty nadal coś do mnie czujesz?- zdziwiłam się
-Nadal się nie domyślasz dlaczego tu przyjechałem. Dla kogo tu przyjechałem?- spojrzał na mnie czujnie
-Jestem już skarbie..- obok mnie pojawił się Michał
-Świetnie.- pocałowałam go w policzek
-No to chodź. Zabieram cię na jakiś wykwintny obiad.- chwycił mnie za rękę
-Ok. Miło cię było spotkać Radek ale musimy już iść. Do zobaczenia..- uśmiechnęłam się delikatnie
-Ciebie tez miło było zobaczyć Marsi. Do następnego.- pocałował mnie w policzek i poszedł

Na szczęście obyło się bez zbędnych komentarzy ze strony Michała.  Michał zabrał mnie naprawdę fajnej restauracji i po zjedzeniu obiadu wróciliśmy do domu. Schowałam prezent dla Miśka głęboko w szafie tak że napewno go nie znajdzie. Niestety do Michała zadzwonił Popiwczak że potrzebuje jakiejś pomocy więc Misiek jako dobry kolega mnie zostawił. Wykorzystałam okazję i zadzwoniłam po Paulinę która 20 minut później pojawiła się u mnie z winem.

-Co jest? Masz dziwną minę?- spytała jak podałam jej kieliszki
-Nic takiego. Ty wiesz że Radek wrócił?- spytałam
-Ten Radek? No co ty dajesz.! Kiedy?
-Jakieś 10 dni temu go spotkałam.
-Dalej tak na ciebie patrzy?- spytała z uśmiechem
-Co? Co ty bredzisz?-zdziwiłam się
-On od zawsze się w tobie podkochiwał. Każdy to widział, no każdy tylko nie ty.!
-Ale wymyśliłaś...- powiedziałam po chwili
-Nie gadaj....- Paulina spojrzała na mnie uważnie
-Wyznał ci że cię kocha?
-Paulina oszalałaś.?- puknęłam ją w czoło
-Jakoś dziwnie się zachowujesz a ja cię znam jak nikt inny. Mów.!- nakazała
-Co mam ci powiedzieć, że mi tez wydaje się że on coś do mnie czuje..
-Tylko nie zrób głupoty i nie wykiwaj Michała. Przecież nie kochasz Radka...
-No ale on zawsze  był...- zaczęłam
-No właśnie był.! Skup się na tym co jest tu i teraz. O Michale mówię.!- krzyknęła
-Nie mam zamiaru zdradzać Michała. Kocham go i nie myślę o innych facetach.!- burknęłam
-No i dobrze. Tak ma być.

Paulina posiedziała do 20;00. Potem wrócił Michał i koleżanka zostawiła nas samych.
Misiek ewidentnie zmęczony usiadł na kanapie z pilotem do telewizora a ja postanowiłam że dotrzymam mu towarzystwa. Usiadłam bardzo blisko niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.


<Michał>

Dzisiejszy dzień był męczący. Najpierw te zakupy a potem Popiwczak i jego problemy. Wróciłem do domu i zasiadłem w salonie z pilotem od telewizora w reku zacząłem przeglądać co ciekawego leci w telewizji.

-Co się stało?- spytałem gdy wtuliła się we mnie Marcelka
-Kocham cię Michał. Baaardzo..- odpowiedziała
-Ja też cię kocham mała. Stało się coś?- zdziwiłem się
-Nie ale chcę żebyś wiedział. Radek nic nie znaczy to ciebie kocham.
-Wkurza mnie ten koleś. Co chwilę się koło ciebie kręci ale ci ufam skarbie.- pocałowałem ją w czubek głowy

Wtuleni w siebie obejrzeliśmy jakiś podrzędny film a potem każde z nas wzięło prysznic i poszliśmy do sypialni.

-Marcela, czy Radek coś u ciebie próbował ugrać?- spytałem tuląc do siebie brunetkę
-Nie dlaczego pytasz?- odpowiedziała zdziwiona
-Bo zdziwiłaś mnie tym wyznaniem w salonie. Wydaje mi się że chciałaś mnie tym uspokoić.
-Nie, po prostu chciałam żebyś wiedział że bardzo cię kocham. A nawet jeśli Radek by próbował to bez skutku bo ja już mam swojego Misia.
-Mam taką nadzieję, że bez skutku.- uśmiechnąłem się i mocno wpiłem w jej usta

Po nocy pełnej czułości i uniesień zasnęliśmy w siebie wtuleni. Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem potargane długie czarne włosy Marcelki. Uśmiechała się delikatnie, to znaczy że śniło się jej coś miłego. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę i powoli wyszedłem z łóżka. Skierowałem się do kuchni gdzie przygotowałem jej śniadanie.
Z tacą w ręku powoli wszedłem do sypialni i okazało się że moja ukochana dalej śpi. Odłożyłem śniadanie na bok i położyłem się obok Marceli.
Kiedy zacząłem całować jej szyję wymamrotała:

-Misiu... daj mi spać.!
-Marcelko wstawaj. Nudzi mi się samemu a poza tym zrobiłem śniadanie.- wyszeptałem jej do ucha
-Śniadanie?- spytała i podniosła powieki
-No i mam dla ciebie prezent. W końcu dziś mikołajki.
-Pokaż..- podniosła się szybko
-Proszę- podałem jej ozdobnie zapakowane pudełko

Szybko je otworzyła i wyjęła z niego małe czerwone pudełeczko. Wiedziałem co tam jest a ona podekscytowana spojrzała na mnie i powoli je otworzyła. W środku znajdował się łańcuszek z wybranym przeze mnie wisiorkiem. Spojrzała na mnie czule i spytała

-Dlaczego akurat serce i kluczyk?
-Bo tylko ty masz klucz do mojego serca.- odpowiedziałem
-Kocham cię Misiu.- pocałowała mnie szybko
-Ja ciebie też.- uśmiechnąłem się czule
-Ja też coś dla ciebie mam.- klasnęła w dłonie i podbiegła do szafy
-Co to takiego?- spytałem z uśmiechem
-Otwórz.

Otworzyłem i pudełeczko i wytrzeszczyłem oczy. To ten zegarek, ten który tak strasznie mi się podobał. Uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem Marcelę która się tego nie spodziewała.

-Dziękuję ci skarbie. To wspaniały prezent.
-Załóż go.- odpowiedziała z cwanym uśmiechem

Wyjąłem zegarek z pudełeczka i wtedy zobaczyłem że w środku bransolety jest coś wygrawerowane. Spojrzałem na treść "Kocham cię za wszystko i za nic. Tak po prostu...Bez granic. Marcela <3"
Założyłem zegarek na nadgarstek i bez słowa wpiłem się w usta Marceli. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy brakło nam tchu.

-Podoba ci się?- spytała
-Bardzo. Tak cholernie cię kocham. Dziękuję.
-Ja też nigdy nie myślałam że kogoś tak pokocham. Nie wiedziałam że można tak kochać.- wtuliła się we mnie

Zjedliśmy śniadanie i po szybkim prysznicu wsiedliśmy w samochód. Dziś do Rzeszowa wraca Zibi i to u niego się zatrzymamy na noc. Oczywiście zaraz po przyjeździe do Rzeszowa wszyscy idziemy na imprezę do Ignaczaków. Razem z Marcelą wymyśliliśmy im prezent który na pewno im się spodoba. Dla Zbyszka też mamy prezenty, a ja już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę mojego przyjaciela. Własciwie to Zbyszek nie jest moim przyjacielem- on jest moim bratem.



-------------------------------------



Jestem :)
Następny jakoś za tydzień...!
Miłego czytania i do następnego.:**


sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 23.

<Marcela>

Od kilku dni mieszkam z Michałem. Jestem szczęśliwa że to się tak skończyło, nawzajem z Michałem poznajemy się od nowa i dowiadujemy o sobie nowych rzeczy na przykład takich że Michał jest pedantyczny w stosunku co do swoich skarpetek. Muszą być idealnie złożone i położone w szufladzie w komodzie.
Przyzwyczailiśmy się już do swojej obecności i szczerze... dobrze nam razem.
Michał wyszedł na trening a ja zaczęłam przygotować obiad. Niestety braki w lodówce zmusiły mnie do wyjścia na zakupy. Musiałam zdjąć moje ulubione dreski i przebrałam się w to.
Mimo listopada dzień jest nadzwyczajnie ciepły więc postawiłam na spacer. W uszy włożyłam słuchawki i w jakby swoim świecie ruszyłam w stronę pobliskiego sklepu.

Po zakupieniu wszystkich niezbędnych nam rzeczy ruszyłam w drogę powrotną do domu. Skierowałam się w stronę parku, to nic że spacer potrwa dłużej, słoneczko dziś tak ślicznie dogrzewa że postanowiłam wyciągnąć Miśka na spacer po obiedzie. W parku spacerowało całkiem sporo osób i nagle ktoś wyrwał mi słuchawkę z uszu..

-Buuu.!- usłyszałam męski głos
-Co jest?- od razu się odwróciłam
-No krzyczę za tobą i krzyczę a ty nie słyszysz. No i teraz wiem dlaczego.!
-Radek? A co ty tu robisz? Nie jesteś we Francji?- ucieszył mnie widok mojego dawnego przyjaciela
-Wróciłem do kraju odzyskać to co straciłem. A tak serio to wróciłem już na stałe. Francja okazała się być brzydsza od naszego Jastrzębia.!
-Tak się cieszę.!- mocno przytuliłam kolegę
-Tak w ogóle to dlaczego idziesz w przeciwną stronę do domu? I gdzie masz auto?
-Jest taka piękna pogoda że postawiłam na spacer. A idę w dobrą stronę. Poprostu mieszkam w innym miejscu.!- wzruszyłam ramionami
-Jak to?- zdziwił się
-To długa historia...- zaczęłam
-Daj mi te torby. Odprowadzę cię a przy okazji wszystko mi opowiesz.!- zabrał ode mnie zakupy i ruszyliśmy w stronę Miśkowego mieszkania. W trakcie spaceru zdążyłam Radkowi wszystko streścić
-I tak wygląda sytuacja. No i jesteśmy na miejscu...- westchnęłam ciężko
-Sporo się u ciebie wydarzyło. Dobrze że spotkałaś tego Michała. Chciałbym go kiedyś poznać...
-Może wejdziesz na kawę. Odwdzięczę się za pomoc z zakupami.!?- spytałam
-Nie chcę ci zajmować czasu.
-No co ty. Chodź i bez dyskusji.- uśmiechnęłam się szeroko i chwilę potem rozbieraliśmy się w mieszkaniu
-Ładne mieszkanie.- usłyszałam głos Radka który spacerował po salonie
-Tak, mieszkamy tu dopóki Michał nie przeniesie się do Rzeszowa. Potem zamieszkamy tam..- odpowiedziałam
-Chodź już i siadaj tu koło mnie.
-Już idę. Proszę twoja kawa.- na stoliku położyłam tace z filiżankami i talerzyk z ciasteczkami
-Zmieniłaś się Marsi...
-Przestań tak na mnie mówić. Nigdy tego nie lubiłam.!- warknęłam
-Wiem ale lubiłem tak na ciebie mówić. To było takie moje...
-Radek to takie stare dzieje. Byłeś moim najlepszym przyjacielem.- westchnęłam
-A ty byłaś moją przyjaciółką. Kiedy cię dziś zobaczyłem to cię prawie nie poznałem. Wypiękniałaś, ale spojrzenie dalej masz takie jak dawniej.
-Przestań..- roześmiałam się
-Nie śmiej się ze mnie. Nikt nie patrzyła na mnie tak jak ty i dlatego tak cię kochałem.- wzruszył ramionami
-Kochałeś mnie?- wytrzeszczyłam oczy
-Kochałem. Rozumieliśmy się bez słów, no i byłaś, właściwie nadal jesteś bardzo piękną dziewczyną.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?- spytałam ponownie
-Po co? Miałem wyjechać a ty miałaś chłopaka. To by było bez sensu.
-Gdybym wtedy wiedziała że ci na mnie zależy...- do oczu napłynęły mi łzy
-Nic byś nie zrobiła. Nie dręcz się tym. Ważne że teraz jesteś szczęśliwa...no chodź tu.!- wstaliśmy a ten mocno mnie przytulił
-Gdybym wiedziała nie pozwoliłabym ci wyjechać.
-Co było nie wróci. Nie przejmuj się tym proszę.!- spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął moje usta swoimi

Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie co się stało i szybko odsunęłam się od Radka. Wytarłam szybko oczy i usłyszałam że drzwi się otwierają. To Michał wrócił z treningu.!


<Michał>


Po treningu od razu wróciłem do mieszkania. Postanowiłem wyciągnąć Marcelkę na jakiś spacer i obiad na mieście. Pogoda jest dziś piękna a poza tym chcę sprawić jej radość więc może zabiorę ją do kina albo na kręgle. Zadowolony wszedłem do mieszkania kiedy zobaczyłem obcą męską kurtkę. Zdziwiło mnie to i zacząłem się rozbierać.

-Jestem Marcelko.!- powiedziałem
-Świetnie. Chodź do salonu.!- odpowiedziała mi dziwnym głosem
-Coś się stało?- rzuciłem torbę w kąt i wszedłem do salonu gdzie zobaczyłem Marcelę z mokrymi oczami i jakiegoś chłopaka najpewniej w wieku Marceli
-Nie w porządku. Poznaj to jest Radek mój znajomy. Radku poznaj to jest właśnie mój Michał.- powiedziała i szybko przywitałem się z chłopakiem ale wydał mi się jakiś podejrzany
-Dlaczego płakałaś?- spytałem jej
-Aa wzruszyłam się, opowiadaliśmy o starych czasach i tak wyszło.- wzruszyła ramionami
-To ja już pójdę. Cieszę się że cię spotkałem Marsi... A ciebie było miło poznać.- powiedział Radek i chwilę potem już go nie było
-Kim on dla ciebie jest?- spytałem podejrzliwie
-Przyjaciel mówiłam ci...- zestresowała się
-Widziałem jak on na ciebie patrzy i to nie jest przyjacielskie spojrzenie.!- stwierdziłem
-Yyy przestań. O co ci chodzi?- zaczęła się jąkać i dukać
-Podobasz mu się.!
-Michał co ty mówisz. Jesteś zazdrosny?- spytała
-A powinienem być?
-Nie.! Powinieneś mi ufać. Radek to tylko mój przyjaciel.!
-Mów co chcesz ale ja widzę że coś was łączy.
-Jesteś niemożliwy. O co ty mnie podejrzewasz o zdradę?
-A zdradziłaś mnie?- spytałem w amoku
-Masz odpowiedź.!- krzyknęła i chwilę potem poczułem ból na policzku
-Marcela wracaj.!- krzyknąłem za nią kiedy ta biegła do sypialni

Wkurzony złapałem kurtkę i wyszedłem z domu. Nic nie poradzę na to że boję się że stracę Marcelę. Z tej złości i bezradności chciałem tylko się napić. Zahaczyłem o bar gdzie wypiłem kilka kolejek. Potem wyszedłem. Nawet nie wiem jak to się stało że dotarłem do mieszkania Wojtaszka. Zapukałem i otworzył mi zdezorientowany Damian.

-Misiek? Co się stało? Wejdź.!- wpuścił mnie
-Masz alkohol?- spytałem
-Mam ale ty nie powinieneś być z Marcelą?
-Wszystko ci opowiem tylko daj mi procenty...
-Co jest?- spytał i podał mi szklankę z brązowym trunkiem
-Zrobiłem jej awanturę. Wróciłem do domu i spotkałem ją w salonie z jej "przyjacielem" Radkiem. Spytałem ją czy mnie zdradziła a ona nie spoliczkowała i uciekłą do sypialni.!
-Michał ale ty głupi jesteś.!- Damian przybił sobie z otwartej dłoni w czoło
-Niby czemu?
-Stracisz ją jak będziesz robił takie akcje. Ogarnij się. Marcela ma prawo mieć znajomych tak jak i ty masz prawo mieć znajome. Musisz jej zaufać.!
-Mówisz jak ona.!- odburknąłem
-Bo to jest prawda i racja.
-Mogę u was nocować?
-Możesz ale jutro z samego rana jedziesz do Marceli.!
-Pojadę.. odpowiedziałem

Damian dał mi tego jednego drinka a potem poszedłem spać. To znaczy nie spałem ale leżałem i zastanawiałem się nad swoim wybuchem zazdrości. Może Damian ma racje i to było niepotrzebne.
Nawet nie wiem kiedy myśląc nad tym wszystkim zasnąłem.

Obudził mnie zapach świeżej kawy. Wstałem szybko i przetarłem oczy. No tak.! Jestem u Wojtaszków a ta kłótnia z Marcelką to nie sen. Wyszedłem do kuchni gdzie Damian robił śniadanie.

-Cześć. -powiedziałem
-Hej. Masz tu kawę i kwiaty.!- podał mi wielki bukiet herbacianych róż
-Kwiaty?- spytałem
-Dla Marceli głupku. Wypijesz kawę i od razu do niej biegniesz..!- pogroził mi palcem
-Dzięki stary.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się

Wypiłem kawę i tak jak mówił Damian od razu wróciłem do domu. Rozejrzałem się po mieszkaniu ale nigdzie nie było brunetki. Wystraszyłem się że może się wyprowadziła ale w korytarzu stały jej buty no i w szafie jest jej kurtka. Ostatnim pomieszczeniem gdzie mogła się ukryć jest sypialnia. Niepewnie wszedłem do pokoju i... zobaczyłem ją. Siedziała otulona kocem z kolanami pod brodą a z oczu kapały jej łzy. Oczy podpuchnięte co oznacza że chyba w ogóle nie spała. Usiadłem obok niej i spojrzałem na nią czule jednak ona odwróciła wzrok.

-Skarbie..!- chwyciłem ją za podbródek
-Co?- spytała zła
-Błagam cię nie płacz.- wytarłem jej łzy
-Gdzie byłeś?- spytała
-U Wojtaszków. Damian mi wszystko wytłumaczył. Przepraszam cię kochanie... Proszę to dla ciebie.- podałem jej bukiet
-Damian ci wytłumaczył? Sam do tego nie doszedłeś?- stwierdziła pełna sarkazmu i odebrała bukiet
-Nic na to nie poradzę że kocham cię jak wariat i boję się że ktoś mi cię zabierze.!- wzruszyłem ramionami
-Musisz mi ufać Kubiak.!- krzyknęła
-Wiem Marcelko. Wszystko już wiem tylko mi wybacz.
-Jesteś głupi wiesz.- uśmiechnęła się
-Wiem, jestem bardzo głupi a ty jesteś wspaniała.- odpowiedziałem i wpiłem się w jej usta


----------------------------------



Jestem wcześniej :)
To za to że przy ostatnim było spóźnienie :*
Następny koło czwartku, piątku może :)
DO NASTĘPNEGO :**