niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 48.

<Michał>

Po spotkaniu z Kłosem zabrałem małą do pokoju gdzie spotkałem Monikę. Stała na balkonie z papierosem w ustach i zaciągała się nim co kilka sekund. Znowu mnie zdenerwowała:

-Tyle razy ci mówiłem żebyś kurwa nie paliła.!
-Nie przeklinaj przy małej.- odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc
-To przestań palić.!
-Ta twoja Marcela wróciła no nie.- zgasiła fajkę i weszła do pokoju
-Wróciła i co z tego. I ona nie jest moja... niestety.- ostatnie słowo wyszeptałem
-Nic z tego. Po prostu widziałam ją jak szła z Bartmanem na spacer. Tacy objęci i zakochani. Misiek dlaczego my tak nie możemy co?- podeszła do mnie
-Bo nie jesteśmy zakochani nie pamiętasz.!
-Nie rozumiem dlaczego nie chcesz dać nam szansy. Mamy córkę powinniśmy być razem ciałem i duchem.- westchnęła i spojrzała na bawiącą się na podłodze małą
 -Co ty bredzisz. Kocham to dziecko jakby było moje ale prawda jest taka że mnie zdradzałaś i młoda nie jest moja. Jak ja mam cię kochać po tym co mi zrobiłaś co? Ze strachu wpadłaś mi do domu i wmówiłaś że to moje dziecko. Gdy zobowiązałem się wami zając ty uciekłaś. Musiałem was szukać żeby upewnić się jak było. Dziwisz mi się że cie nie kocham?- krzyknąłem
-Misiu nie chcę się kłócić. Wiem że popełniłam błąd ale nie naprawię tego. Choćbym nie wiem jak chciała. Ty musisz mi wybaczyć.- westchnęła ponownie
-Nie umiem. Nie potrafię rozumiesz. Idę pod prysznic.- odpowiedziałem i poszedłem do łazienki

Kiedy wyszedłem wykąpany nie zastałem Moniki w pokoju. Zdziwiłem się ale nie było ani jej ani młodej. Jej walizka stała nie ruszona więc trochę mnie to uspokoiło, no bo może zwyczajnie zabrała małą na spacer nad wodę. Prysznic pomógł mi się trochę odstresować przed treningiem który mamy za 30 minut. Powoli pozbierałem czyste ubrania i wrzuciłem je do torby treningowej po czym ruszyłem na halę. Muszę odreagować a porządna zagrywka mi w tym pomoże.


<Zbyszek>


Po krótkim spacerze z Marcelina niestety musiałem uciekać na trening więc wróciliśmy do naszego spalskiego pokoju. Oczywiście kazałem brunetce zostać w pokoju i odpoczywać ale do niej mówić to jak grochem o ścianę. Stwierdziła że wpadnie popatrzeć jak gramy i przy okazji pogadać z Antiga o jej powrocie na staż.

-Może jednak zostań w pokoju co?- objąłem twarz brunetki dłońmi
-Dlaczego nie mogę do was potem wpaść co? Przecież nic mi nie jest. Zbyś no nie martw się już tak o mnie co?!- uśmiechnęła się
-No dobrze skoro i tak cię nie przekonam do zmiany decyzji to odpocznij chwilę i wtedy możesz przyjść ok?!
-Ok tatusiu. Zrobię jak każesz. -roześmiała się
-Nie pogrywaj sobie ze mną mała. Wiesz że ja zawsze wygrywam. -pocałowałem ją w usta puściłem oczko i wyszedłem z pokoju

W drodze na trening na korytarzu spotkałem Wronę i Kłosa. We trójkę ruszyliśmy w stronę hali zadowoleni. Coś mnie w środku gryzło jakieś złe przeczucie ale postanowiłem nie robić z siebie głupka i odgoniłem złe myśli.
Szybko przebraliśmy się w stroje treningowe i Stephane zarządził 30 kółeczek biegania.  Potem jeszcze szybki meczyk i byliśmy wolni. Co mnie zdziwiło. To że Marcelka jednak nie przyszła... Na poważnie się wystraszyłem i jak strzała popędziłem do naszego pokoju. Zaraz za mną był Igła i Piotrek Nowakowski którym powiedziałem czemu się tak boję.


<Marcela>

Po wyjściu Zbyszka na trening postanowiłam poprawić swój wygląd i pójść na halę porozmawiać ze Stephanem na temat mojego stażu. Chcę wrócić szybko do swoich zajęć, nie czuję się źle a siedzenie w pokoju mnie wykańcza. Rozczesałam włosy i poprawiłam pościel kiedy spod poduszki wypadł portfel Zbyszka. Podniosłam go z podłogi i otworzyłam. Sama nie wiem po co chyba tylko z kobiecej ciekawości. Uśmiechnęłam się na widok mojego zdjęcia włożonego za plastikową szybkę w przegródce portfela. Przypomniał mi się dzien kiedy Zbyszek zrobił mi to zdjęcie i to jak sie zmieniłam od poznania Zbyszka, aż odruchowo przejechałam po nim palcem. Wtedy ktoś odchrząknął i się otrząsnęłam. W drzwiach pokoju zobaczyłam Monikę z dzieckiem na ręku. Zdziwiłam się i to bardzo aż słów mi brakło:

-Musimy porozmawiać.- powiedziała pewnie
-Yhyym.. a mamy o czym?- wydusiłam z siebie
-Nie udawaj takiej niewinnej. Cały czas mącisz Miśkowi w głowie mogłabyś z łaski swojej przestać.- odstawiła małą na podłogę
-Ale ja nie wiem o co ci chodzi. Ja nic złego nie robię.- westchnęłam ciężko
-Posłuchaj nie chce się z tobą kłócić. Załatwmy to jak dorośli ludzie. Michał jest teraz ze mną i...
-I ja to akceptuję. Kocham Zbyszka a Michał to przeszłość.- weszłam jej w zdanie
-Tyle że on non stop o tobie myśli i gada.
-Przykro mi ale to nie jest moja wina.
-Ustalmy sobie coś...- zapaliła papierosa.- Misiek jest mój jest ojcem mojej córki i nie życzę sobie żebyś nim manipulowała.
-Po pierwsze nie pal przy dziecku a po drugie nie wiem jak jeszcze mam ci to powiedzieć tak żebyś zrozumiała... Kocham Zbyszka bierzemy ślub a to że tobie i Michałowi się nie układa to nie jest moja wina.- powiedziałam powoli i wyraźnie
-Nie mów do mnie jak do analfabetki. Chodzi mi o to żebyś sie odcięła od niego. Nie wiem wyjedź stąd najlepiej.- uśmiechnęła sie do mnie
-Oszalałaś? Nigdzie nie wyjadę to nie ja mam problem. Przykro mi ale nie ma takiej opcji.- roześmiałam się
-Słuchaj suko. Jeśli Michał zostawi mnie i dziecko to obiecuję ci że ta sepsa którą przeszłaś to będzie najprzyjemniejsza rzecz jaką dane będzie ci przeżyć rozumiesz?!
-Czy ty mi grozisz?- zdziwiłam się
-Ostrzegam. Lepiej pilnuj siebie i Bartmana bo jeśli nie...
-To co?- usłyszałam ukochany głos Zbyszka
-Zbyszek... ja...- wydukała Monika
-No pytam.! Co jej zrobisz? Co tu w ogóle robisz i dlaczego straszysz moją narzeczoną?!- Zbyszek jest bliski furii znam go to wiem że tak jest
-Ja chciałam tylko... Ostrzegłam ją. A teraz wychodze.- wzięła małą na ręce
-Teraz to ja cie ostrzegam. zbliż się do Marceli na krok zrób jej krzywdę a będziesz wąchać kwiatki od spodu.
-Zbyszek daj spokój.- odezwałam się
-Żegnam.- Monika powiedziała i wyszła
-Wszystko ok?- Bartman mocno mnie przytulił
-Tak. Ok ja się nią nie przejmuję. Ma do mnie żal że Michał jej nie kocha.- westchnęłam
-Jesli jeszcze kiedyś ona się do ciebie zbliży masz mi powiedzieć rozumiesz. - spojrzał mi w oczy
-Daj spokój...
-Nie ma daj spokój. Obiecaj że mi powiesz.
-Obiecuje że ci powiem.- uśmiechnęłam się delikatnie
-Kocham cię.
-Ja ciebie też mój wybawco i rycerzu.- pocałowałam go w usta

Resztę dnia i wieczoru spędziliśmy w łóżku wtuleni w siebie. Zaczęliśmy planować nasz ślub i wesele okazało się w sumie że mamy podobny gust ze Zbyszkiem w tej sprawie. Jakoś koło 20;00 kiedy omawialiśmy kwestię miesiąca miodowego do naszego pokoju wpadł Igła. minę miał straszną i w sumie wieści nieciekawe....





--------------------------------------------------------------





Jestem :)
Tak strasznie przepraszam wiem że nawalam z rozdziałami ale widzę że jest coraz mniej odsłon więc jakoś chyba brak mi motywacji do dalszego pisania.
Należy mi się kara to napewno:(
Nie wiem kiedy będzie następny może za tydzień może za dwa. Ale pojawi się to mogę obiecać :)




2 komentarze:

  1. Fajnie że wróciłaś :) Mam nadzieje że już na stałe...
    Co do rozdziału to Monika przegięła z tymi groźbami w stronę Marceliny. Dobrze że Zbyszek się pojawił :) Swoją drogą ciekawe co Igła kombinuje... szaleniec haha
    Czekam niecierpliwie na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział;D Czekam z niecierpliwością na nowość ;))

    OdpowiedzUsuń