<Marcela>
Potrzebowałam chwili ciszy. Chciałam wszystko przemyśleć i poukładać w mojej głowie. Mam nadzieję że Michał zrozumie że potrzebowałam chwili na osobności. Po długim spacerze wkońcu zrozumiałam całą tą sytuację i postanowiłam wrócić do domu. Kiedy wróciłam do domu Zbyszek gotował makaron na obiad.
-Pomóc ci?- spytałam
-Oo wróciłaś już. Nie dzięki lepiej idź i pogadaj z Miśkiem. On czeka na ciebie.
-Gdzie jest?
-W waszym pokoju. Odkąd wyszłaś stamtąd nie wychodzi.
-Ok. To ja pójdę do niego.
Wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju w którym siedział Michał. Przed otworzeniem drzwi wzięłam jeszcze głęboki wdech i powoli weszłam do pokoju. Michał siedział nieruchomo na łóżku ale widząc mnie w drzwiach wstał.
-Michał ja... Przepraszam.- powiedziałam
-Marcela czy ty...
-Wybacz że tak wyszłam ale musiałam sobie to poukładać.
-I co poukładałaś sobie wszystko?
-Tak ja cię przepraszam. Powinnam była od razu ci to powiedzieć.
-Powiedzieć co?- wydukał
-Nie ważne co czuje do mnie Bartek. Kocham tylko ciebie i nic poza tym się nie liczy. Chcę wrócić z tobą do naszego domu i zapomnieć o całej tej sytuacji.
-Boże Marcelka tak się bałem że mnie zostawisz!- Michał odetchnął i szybko mnie przytulił
-Może i Bartek mnie kocha ale to ty mi skradłeś serce. To ciebie kocham Misiek.
-Tak bardzo cię kocham Marcela. Bałem się że cię stracę!- powiedział i wpił się w moje usta
-Nie stracisz mnie nie martw się. Jestem tylko twoja.
Po zjedzeniu obiadu wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy w drogę do domu. Zbyszek obiecał że nas odwiedzi a ja nie chciałam spotkać się z Bartkiem więc pośpieszyłam nasz wyjazd. Jakoś o 21.00 weszliśmy do domu a ja od razu padłam na kanapę. Michał zamówił pizzę więc postanowiłam wziąć szybki prysznic. Po 25 minutach wyszłam z łazienki i wtedy Misiek poszedł się odświeżyć.
Kiedy mój ukochany brał prysznic zadzwonił dzwonek do drzwi. Z myślą że to dostawca wzięłam portfel do ręki i podeszłam do drzwi. Otworzyłam i wtedy moim oczom ukazał się Kurek. W jego oczach zobaczyłam ból i łzy.
-Co tu robisz!?-spytałam
-Chce pogadać. Możemy?
-Dobra. Wejdź.- otworzyłam szerzej drzwi.
-Nie tu. Chodźmy na spacer co??
-No... Ok tylko zostawię Michałowi wiadomość.
Napisałam Miśkowi kartkę i po zamknięciu drzwi na klucz wyszliśmy z Bartkiem z klatki. Zaproponowałam mu spacer po naszym parku a ten bez wahania się zgodził.
-No więc.?- spytałam
-Więc chciałem ci to wyjaśnić.
-Ale co wyjaśnić!?
-Wiesz o moich uczuciach do ciebie nie udawaj. Chcę ci to wytłumaczyć.
-Bartek tu nie ma czego tłumaczyć, ja kocham Michała- zaczęłam
-Wiem i dlatego nie chciałem żebyś wiedziała o tym co do ciebie czuje. Nie chcę mieszać ci w życiu ok?
-No przez ciebie zaczęłam się zastanawiać czy czasem cię nie kocham.!- roześmiałam się
-Jak to?- ten się zdziwił
-Normalnie. Cały dzień zastanawiałam się co do ciebie czuje ale jestem pewna że chcę być z Michałem.
-Rozumiem. Mimo wszystko nie chcę stracić twojej przyjaźni. Mam nadzieję że niczego nie popsułem.
-Spokojnie. Między nami jest ok.
<Michał>
Kiedy wyszedłem z łazienki zdziwiło mnie to że
nigdzie nie ma Marceli. W kuchni zobaczyłem tylko małą karteczkę z
notatką dla mnie
"Misiu musiałam wyjść na chwilę. Niedługo wrócę. Kocham Marcela."
Zaczęło mnie zastanawiać dlaczego Marcela wyszła. Nic nie wspominała że ma coś do załatwienia.
Odebrałem pizzę i usiadłem w salonie. Stwierdziłem że poczekam aż
brunetka wróci i razem zjemy. Minęło może 10 minut kiedy usłyszałem jak
otwierają się nasze drzwi. Po chwili do salonu weszła moja Marcela.
-Oj Michaś trzeba było zjeść, nie czekać na mnie.
-Chciałem zjeść razem z tobą. Co się stało że musiałaś wyjść?
-Wiesz... Kiedy się kąpałeś przyszedł Bartek. Chciał pogadać więc poszliśmy na spacer.
-Kurek? Czego chciał??
-Wyjaśnił mi tą sytuację powiedziałam mu że cię kocham i zaproponowałam mu przyjaźń.
-Naprawdę?- zdziwiłem się
-Tak, ile razy jeszcze będę ci musiała udowadniać że to ciebie kocham co?
-Codziennie przez całe nasze wspólne życie.!- odpowiedziałem i chwilę potem złączyłem nasze usta w pocałunku
-Michał...jedzenie...- szepnęła mi Marcela
-Nie na to mam teraz ochotę.!- krzyknąłem i wziąłem ją szybko na ręce
Szybko wylądowaliśmy w sypialni. Marcela szybko pozbyła się moich ubrań a i ja nie byłem jej dłużny. Wieczór spędziliśmy w łóżku robiąc to co lubimy najbardziej- poznawaliśmy siebie i nasze ciała.
W pewnej chwili zadzwonił telefon. To telefon mojej brunetki.
-Nie odbieraj.- jęknąłem
-A co jeśli to coś ważnego...
-No proszę....- zrobiłem kocie oczy
-To tylko sekunda.- pocałowała mnie szybko i chwyciła za komórkę
-Słucham?- odezwała się do słuchawki
-.........
-Ale jak to?
-..........
-Radek ale skąd ty to wiesz?
-.........
-Już tam jadę. Daj mi 10 minut ok?
-.........
-Niedługo będę. Pa.!- rozłączyła się
Co się stało?- spytałem
-To był Radek. Muszę jechać.!
-No tyle to ja wiem. Ale co się dzieje?
-Chodzi o Paulinę...- zaczęła się ubierać
-Do cholery, powiesz mi konkretnie o co chodzi.!- zdenerwowałem się
-Paulina chyba miała wypadek. Ja muszę jechać.- odpowiedziała ze łzami w oczach
-To czemu od razu nic nie mówisz. Jadę z tobą.!- wstałem szybko z łóżka
Po 10 minutach byliśmy już w drodze do szpitala który wskazał Radek. Marcela cała się trzęsła dlatego objąłem ją mocno i razem ruszyliśmy na SOR gdzie od razu zobaczyłem Radka. Nie byłem zachwycony jego widokiem no ale co moglem zrobić, mocniej przyciągnąłem do siebie brunetkę i ruszyliśmy w stronę jej przyjaciela.
------------------------
Jestem.
Następny za kilka dni, najpóźniej za tydzień :)
Dziś oglądamy meczyk z Australią mocno trzymamy kciuki.!
Do następnego:***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz