<Marcela>
Po obudzeniu się czułam się bardzo osłabiona. Lekarz tylko powiedział mi że złapałam sepsę ale podobno jest już ze mną lepiej. Niedługo po moim obudzeniu się przyszedł do mnie Zbyszek. Prawie płakał całując moją dłoń i mówiąc że mnie kocha.
Kiedy przyszedł do mnie drugi raz byłam już trochę silniejsza. Mój organizm powoli nabiera sił przez co i ja czułam się coraz lepiej. Oniemiałam kiedy Zbyszek poprosił mnie o rękę. Wydawało mi się że śnię:
Kiedy przyszedł do mnie drugi raz byłam już trochę silniejsza. Mój organizm powoli nabiera sił przez co i ja czułam się coraz lepiej. Oniemiałam kiedy Zbyszek poprosił mnie o rękę. Wydawało mi się że śnię:
-Zbyszek ty tak na serio. Jesteś pewien tego co mówisz.- spytałam
-Niczego nie jestem bardziej pewien jak tego że chcę żebyś została moją żoną. To jak, zgadzasz się?
-Ale ale ja nie wiem co powiedzieć. Tak... zgadzam się. Wyjdę za ciebie.- wydukałam
-Tak strasznie się cieszę. Kocham cię.- odpowiedział i mnie pocałował
-A tak w ogóle nie powinieneś być teraz w Spale i trenować?!
-Stephane dał mi wolne. Będę tu przy tobie siedział póki nie wyzdrowiejesz...
-Kochanie przecież tak nie można. Widzę że jesteś zmęczony. Jedź do ośrodka i odpocznij. Siedzeniem tu mi nie pomożesz a chcę wiedzieć że nie zaniedbujesz przezemnie kadry.
-O czym ty mówisz. Nie ma opcji że cię tu zostawię. Razem wrócimy do Spały tylko musisz wyzdrowieć.- uśmiechnął się
-No dobrze. Kocham cię siatkarzu...
-Ja ciebie też masażystko.- pocałował mnie w rękę
-Panie Zbyszku dlaczego pan mnie nie słucha... prosiłem pana żeby dał pan ukochanej odpocząć a pan znowu u niej jest.- do sali wszedł lekarz
-Wiem i bardzo przepraszam ale musiałem tu do niej wejść. Obiecuję że dziś to już ostatni raz.
-No mam taką nadzieję. Pani Marcelina musi nabrać sił do walki. Przed nią seria antybiotyków.
-A kiedy będę mogła stąd wyjść?- spytałam
-Cóż... to się okaże jak pani organizm zareaguje na leki. Jeśli nie będzie odrzucał antybiotyku to może w przyszłym tygodniu.- uśmiechnął się lekarz
-Niczego nie jestem bardziej pewien jak tego że chcę żebyś została moją żoną. To jak, zgadzasz się?
-Ale ale ja nie wiem co powiedzieć. Tak... zgadzam się. Wyjdę za ciebie.- wydukałam
-Tak strasznie się cieszę. Kocham cię.- odpowiedział i mnie pocałował
-A tak w ogóle nie powinieneś być teraz w Spale i trenować?!
-Stephane dał mi wolne. Będę tu przy tobie siedział póki nie wyzdrowiejesz...
-Kochanie przecież tak nie można. Widzę że jesteś zmęczony. Jedź do ośrodka i odpocznij. Siedzeniem tu mi nie pomożesz a chcę wiedzieć że nie zaniedbujesz przezemnie kadry.
-O czym ty mówisz. Nie ma opcji że cię tu zostawię. Razem wrócimy do Spały tylko musisz wyzdrowieć.- uśmiechnął się
-No dobrze. Kocham cię siatkarzu...
-Ja ciebie też masażystko.- pocałował mnie w rękę
-Panie Zbyszku dlaczego pan mnie nie słucha... prosiłem pana żeby dał pan ukochanej odpocząć a pan znowu u niej jest.- do sali wszedł lekarz
-Wiem i bardzo przepraszam ale musiałem tu do niej wejść. Obiecuję że dziś to już ostatni raz.
-No mam taką nadzieję. Pani Marcelina musi nabrać sił do walki. Przed nią seria antybiotyków.
-A kiedy będę mogła stąd wyjść?- spytałam
-Cóż... to się okaże jak pani organizm zareaguje na leki. Jeśli nie będzie odrzucał antybiotyku to może w przyszłym tygodniu.- uśmiechnął się lekarz
-No widzisz. Wszystko będzie dobrze. Możesz spokojnie wracać do Spały.- uśmiechnęłam się do Zbyszka
-No sam nie wiem. A co jeśli...
-Jakie jeśli. Zbyszek wszystko będzie ok. Wydobrzeję i przyjadę. Nic się nie martw mam tu idealną opiekę.- uśmiechnęłam się do Bartmana
-Jesteś pewna że nie chcesz żebym z tobą został?
-Panie Zbyszku pana dziewczyna ma rację. W razie czegoś przecież możemy do pana zadzwonić ale gwarantuję że nic takiego się nie stanie.- odezwał się lekarz
-No dobrze. Ale będę codziennie dzwonił do ciebie. I to po dwa razy.!- pocałował mnie w usta
-Ok obiecuję że będę odbierała. Leć już musisz odpocząć.
-Kocham cię mała.
-Ja ciebie też duży.- powiedziałam i chwilę potem Zibiego już nie było
<Zbyszek>
Nie bardzo chciałem zostawiać Marcelę samą w szpitalu ale też nie chcę żeby Antiga wyrzucił mnie z kadry. Lekarz utwierdził mnie w przekonaniu że Marcelina wyzdrowieje więc spokojnie mogłem wracać do drużyny.
Kiedy zaparkowałem przed ośrodkiem od razu pojawili się Krzysiek Ignaczak, Piotrek i Fabian. Zdziwił ich mój przyjazd ale od razu ich uspokoiłem:
-Kiedy ona do nas wróci?- spytał Piotrek
-Jak dobrze pójdzie to w przyszłym tygodniu.- odpowiedziałem
-Czyli zdrowieje.- uśmiechnął się Igła
-Tak... dochodzi do formy.- odwzajemniłem uśmiech
-To super. Bardzo się martwiliśmy.- powiedział Cichy i z Fabianem sobie poszli
-Fajnie że tylko tak się to skończyło. Miała dużo szczęścia.- stwierdził Igła
-To fakt ale teraz już mam nauczkę. Muszę jej pilnować i o nią dbać dlatego jak tylko wyjdzie ze szpitala zaczniemy planować ślub.
-Oświadczyłeś się jej?- Igła zrobił wielkie oczy
-Tak i się zgodziła.- uśmiechnąłem się
-Stary no to gratuluję. Miałem cichą nadzieję że niedługo będziemy się bawić na waszym slubie no i proszę... Strasznie się cieszę.
-Dzięki ale jakby była taka możliwość to nie mów tego nikomu. Nie chcę oznajmiać tego wszystkim bez Marceli u boku. Sam wiesz...
-Wiem i obiecuję że będę cicho. Ale się cieszę.- poklepał mnie po ramieniu
-Ja też. Jestem cholernie szczęśliwy...
Po wejściu do pokoju wziąłem długi prysznic a potem dałem znać Antidze że pojawię się na jutrzejszym porannym treningu. Wyjaśniłem całą sytuację i ucieszył się że z Marcelą jest już coraz lepiej. Bez żadnych obaw i złych przeczuć położyłem się na łóżku i szybko zasnąłem.
<Michał>
Po kłótni z Karolem jestem niepewny sytuacji. Kłos może mi namieszać i cała akcja z odzyskaniem Marceliny może się nie udać. Muszę z nim pogadać i go uspokoić, że niby zrozumiałem swój błąd. Jak na złość mimo tego że go szukam nigdzie go nie ma. Zaczynam się martwić że może poszedł do Wrony i mu powiedział co zaszło. Nie chcę mieć kosy z całą kadrą więc muszę się uspokoić.
Kiedy wracałem do ośrodka zobaczyłem auto Zbyszka. Dlaczego już wrócił? Coś się stało?!
Wziąłem szybko telefon i znalazłem numer Marceli. Z nadzieją nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach usłyszałem jej kojący głos
-Słucham?
-Marcela? Jak się czujesz?- od razu spytałem
-Michał? Dobrze ale dlaczego dzwonisz?
-Zobaczyłem auto Zbyszka pod ośrodkiem i się wystraszyłem. Tak się cieszę że odebrałaś.
-Czuję się lepiej więc nie ma sensu żeby Zbyszek zawalał treningi.
-To dobrze że czujesz się lepiej. Tak się martwiłem...
-Michał nie musisz się o mnie martwić. Nie jesteśmy razem i nie będziemy...
-Wiem ale jesteś dla mnie ważna. Przepraszam.
-Muszę już kończyć. Zajmij się treningami. Cześć.
-Czekaj Marcela nie rozłączaj się...- powiedziałem ale się rozłączyła
Nie rozumiem dlaczego była taka oschła w stosunku do mnie. Czyżby Karol już zadziałał i Marcela dowiedziała się o moich planach.?! Schowałem telefon do kieszeni i wszedłem do ośrodka. Przez całą drogę do pokoju zastanawiałem się czy Kłos tak jak obiecał nic nikomu nie powiedział. W pokoju na łóżku spotkałem Mateusza Mikę. Siedział ze słuchawkami na uszach ale kiedy mnie zobaczył to je zdjął.
-Gdzie się podziewałeś?- spytał
-Długa historia...
-No ok ale masz gości wiesz o tym?!
-Gości.? Kogo?- zdziwiłem się
-Nas...- z balkonu do pokoju weszła Monika z Amelką na ręku
---------------------------------------------------------
Jestem :)
Wiem znowu spóźnienie ale mam nadzieję że wybaczycie...
Następny rozdział to kwestia tygodnia no może 10 dni :*
Obiecuję<333